Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
INKA - Cześć i Chwała Bohaterom
Wysłane przez Tezeusz w 03-08-2021 [07:12]
Książka pt. „Inka. Zachowałam się jak trzeba” Piotra Szubarczyka to powieść nie tylko o bohaterstwie niespełna 18-letniej dziewczyny.
Pierwszy raz o bohaterskiej młodej i pięknej dziewczynie o pseudonimie Inka, która została zamordowana przez UB w Gdańsku tylko dlatego, że kochała Polskę – opowiadał mi mój dziadek, kawalerzysta oficer II RP bohater walk pod Krojantami i Bzurą, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem.
Książkę autorstwa Piotra Szubarczyka pt. „Inka. Zachowałam się jak trzeba” (w twardej lakierowanej oprawie z dołączoną płytą CD wydanej w 2013 r. koszt pozycji 39.90 zł) zakupiłem kilka miesięcy temu. 60-stronicowy zbiór fotografii i dokumentów z krótkimi opisami 4 szwadronu 5 Wileńskiej Brygady AK i sanitariuszki o pseudonimie Inka ukazuje życie i śmierć głównej bohaterki.
Opowieść o Danucie Siedzikównie ps. Inka, młodej sanitariuszce, która ratowała życie zarówno żołnierzom wyklętym jak i żołnierzom KBW to książka, która niewątpliwie wstrząsa nie tylko ludzkim sumieniem, ta książka wręcz krzyczy o bohaterstwie prostej dziewczyny, która nie dożyła 18 lat. Ginie ona zamordowana od kul komunistycznych oprawców z okrzykiem: „Niech żyje Polska!”
Torturowana, upodlona i szykowana przez swoich oprawców mieniących się Polakami nie zdradziła swoich towarzyszy walki o wolną Polskę. Osądzona zbyt szybko i zbyt pospiesznie nie dożyła 18 lat. Ta opowieść nie tylko porusza serce czytelnika, ale pokazuje prawdziwe bohaterstwo walki o wolną ojczyznę.
Czytamy w tej książce jak młoda Danuta Siedzikówna składa w 1943 r. przysięgę wojskową, później odbywa szkolenie sanitarne. W 1944 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej pracuje w nadleśnictwie Hajnówka, aresztowana w 1945 r. przez NKWD i UB za współpracę z podziemiem antykomunistycznym zostaje uwolniona z konwoju przez patrol wileńskiej AK ze zgrupowania mjr. Łupaszki. Do lipca 1945 r. służyła w tym szwadronie jako łączniczka i sanitariuszka. Aresztowana w Gdańsku w czerwcu 1946 r. przez UB, osadzona w katowni w Gdańsku.
Kim była bohaterka tej powieści? To była, jak o niej opowiadali sami jej oprawcy, cicha, drobna, spokojna dziewczyna jakich wiele, mająca zapewne pragnienia i marzenia. Zostaje skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Gdańsku w dniu 3 sierpnia 1946 r. za sfabrykowane przez UB dowody, iż jakoby nakłaniała do zabicia przez żołnierzy szwadronu „żelazny” funkcjonariuszy UB pod Sztumem.
Danka Siedzikówna Inka o prawie dziecięcym wyglądzie, piękna dziewczyna, w słoneczny poranek 28 sierpnia 1946 r. (za sześć dni miała skończyć 18 lat) ma zostać rozstrzelana. Ileż wtedy miała pragnień, marzeń i życia przed sobą. Uczepiła się tych swoich przyszłych 18 lat pragnąc bardzo żyć dalej, by spełnić choćby marzenia zobaczenia Warszawy.
O czym ta bohaterska dziewczyna myślała przed śmiercią tego w książce nie doczytamy, o czym marzyła, czego pragnęła i co by ją czekało, a czego nie będzie – pewno tak myślała wówczas stojąc przed swoimi oprawcami.
Może młoda Inka, jak każde dziecko tęskniła za matką zamordowaną przez Niemców i pochowaną gdzieś pod lasem pod Białymstokiem, a może tęskniła za ojcem leżącym w żołnierskiej mogile daleko od ojczyzny w Teheranie. Może pomyślała też, że już nigdy nie zobaczy Warszawy i nie pojedzie tam z ojcem i matką.
Jest godzina 6.15, sala egzekucyjna wypełniona ludźmi, a może nie ludźmi a bandytami komunistycznymi w osobach prokuratora Suchockiego, lekarza i funkcjonariuszy UB żądnych krwi. Prokurator kończy czytać uzasadnienie wyroku śmierci, pada komenda „Do zdrajców narodu polskiego ognia!” Inka krzyczy: „Niech żyje Polska” strzały z dziesięciu sowieckich pepesz nie trafiają w Inkę, ci chłopcy z KBW nie mogli przecież tego zrobić, byli zbyt młodzi, może czuli, że Inka jest niewinna, a ten wyrok to zbrodnia. Była zbyt piękna i zbyt czysta, jak na te brudne czasy.
Inka ogłuszona strzałami, ale żywa pełna nadziei na uratowanie cudem życia zostaje dobita przez ubeckiego funkcjonariusza – podporucznika Franciszka Sawickiego z pistoletu strzałem w głowę. Ten kat zastrzelił Inkę z własnej inicjatywy, był to człowiek z tzw. awansu społecznego, oficerem został dzięki NKWD i KBW. W momencie oddania strzału krzyczał: „Nie chciała gadzina zdechnąć trzeba ją dobić”.
W pożegnalnym grypsie, przemyconym poza katownię, ta młoda dziewczyna, bohaterka swoich i naszych czasów pisze tak: „że jest jej przykro iż musi umierać, ale pragnie powiedzieć swojej babci, że zachowała się jak trzeba”.
Podsumowania z recenzji tej książki nie będzie, ale będzie minuta ciszy.
Komentarze
03-08-2021 [17:55] - sake3 | Link: Pisze Pan o minucie ciszy
Pisze Pan o minucie ciszy,tylko gdzie Pan ją ma? Media nie poświęciły tej dziewczynie nawet jednej minuty.Nie poświęciły też samorządy z wąskoustną Dulkiewicz na czele.Nie poświęiły nawet minuty pamięci panie feministki dla których Kopernik był kobietą,ale nie ta młodziutka kobieta.Nie poświęcili nawet jednym zdaniem komentatorzy tu na NB którzy zawsze z taką swadą potrafią wypowiadać się i krytykować każdego który kocha Polskę.Miała niecałe 18 lat a była tak odpowiedzialna i dojrzała,więc taki model kobiety czy dziewczyny traktuje się dziś z niesmakiem.Dziś podziwia się odmóżdżone ordynarne panienki przechwalające się dokonaną aborcją albo napompowanym botoksem biustem i ustami.Może to nawet i lepiej że zapomniano o tej heroicznej patriotce,bo po co czytać jak w sieci wyżywają się na niej hejterzy.
03-08-2021 [20:37] - Tezeusz | Link: Piszu o Polskich patriotach
Pisz o Polskich patriotach nie Niemieckich.