Tusk domagał się debaty z Kaczyńskim, a doczekał się tylko..

Tusk domagał się debaty z Kaczyńskim, a doczekał się tylko utarczek słownych z red. Kłeczkiem
 
1. Po powrocie do polskiej polityki na początku lipca, Donald Tusk na każdym publicznym spotkaniu podkreśla, że oczekuje na debatę z prezesem Prawa i Sprawiedliwości i wicepremierem rządu Mateusza Morawieckiego Jarosławem Kaczyńskim.
Oczywiście nie ma na to żadnej reakcji premiera Kaczyńskiego, bo o czym obydwaj Panowie mieliby rozmawiać, skoro nowy przewodniczący Platformy, nie zaprezentował żadnego programu swojej partii, a w każdym publicznym wystąpieniu posługuje się często kłamstwami, które mają uderzać w Prawo i Sprawiedliwość i rząd premiera Morawieckiego.
W tej sytuacji jedyne na co Tusk może liczyć to utarczki słowne z redaktorem Miłoszem Kłeczkiem z TVP Info, który na kolejnych konferencjach prasowych, próbuje się dowiedzieć między innymi, czy nowy szef Platformy zmienił zdanie jeżeli chodzi o swojego przyjaciela i ministra Sławomira Nowaka, którego uważał do niedawna za więźnia politycznego, albo co sądzi o pakiecie klimatycznym „Fit to for 55”, przedstawionym niedawno przez Fransa Timmermansa.
Przy okazji redaktor Kłeczek prostuje kłamstwa Tuska, którymi ten posługuje się podczas publicznych wystąpień, w związku z tym wywiązują się ciekawe wymiany zdań pomiędzy obydwoma Panami, które nowego przewodniczącego Platformy wyraźnie wyprowadzają z równowagi.
 
2. Jeszcze miesiąc temu, wydawało się, że Tusk może być „cudowną bronią” Platformy i wspierających ją mediów, a także unijnego establishmentu, który odsunie Prawo i Sprawiedliwość od władzy ale już teraz można stwierdzić, że 6 lat poza polską polityką na wygodnych stanowiskach w Brukseli, kompletnie oderwało go od rzeczywistości.
Jego kłamstwa w publicznych wypowiedziach są tak ordynarne, że nawet sympatycy Platformy są zakłopotani, bo zdają sobie sprawę, że „nie chwycą”, nie tylko ze względu na pluralizm mediów, ale przede wszystkim dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość zrealizowało przez 6 lat swoich rządów wiele zobowiązań wyborczych, które zmieniły na lepsze życie milionów Polaków.
 
3. Tak było z kłamstwem w Szczecinie kiedy na spotkaniu ze słuchaczami Uniwersytetu trzeciego wieku, Donald Tusk tłumaczył zdumionym słuchaczom, że premier Ewa Kopacz, miała zamiar wprowadzić program podobny do 500 plus, tylko nie zdążyła, bo Platforma przegrała wybory.
Konsternacja była spora, bo przecież większość Polaków pamięta, że tuż po ogłoszeniu tego programu przez Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej 2014/2015 roku, ówczesny premier Donald Tusk akurat w Zakopanem, zastanawiał się gdzie pieniądze na ten program mogą być „zakopane”, bo przecież nie w mieście w którym akurat przebywał.
I dodał wtedy, że byłby najszczęśliwszym człowiekiem w Polsce, gdyby jako premier mógł taki program wprowadzić, tyle tylko, że według jego najlepszej wiedzy jego wprowadzenie zrujnowałoby finanse publiczne.
 
4. Z kolei na wiecu zorganizowanym na Długim Targu w Gdańsku, opowiedział ckliwą historyjkę jak to jakaś starsza Pani miała mu powiedzieć na ulicy, krytykując rządy Prawa i Sprawiedliwości, że rząd premiera Morawieckiego wcale nie chce wprowadzać „Polskiego Ładu” tylko „Ruski Ład”.
Tusk wprawdzie się zastrzegł, że takie stwierdzenie, to może przesada ale zaraz dodał, jak się dobrze przyjrzeć, to znalazłoby się wiele działań obecnej władzy, które jego zdaniem prowadzą Polskę na Wschód.
Teraz tym hasłem „Ruski Ład” posługują się czołowi politycy Platformy, którzy w mediach, ale także na spotkaniach z wyborcami, próbują udowadniać jak to polityka realizowana przez rząd premiera Morawieckiego, ma sprzyjać Rosji.
To klasyczne „odwracanie wektorów”, bo to właśnie wiele działań rządu Tuska, a później Ewy Kopacz, było korzystne dla Rosji i to w zasadzie w każdej dziedzinie od spraw zagranicznych do spraw gospodarczych.
 
5. Te i podobne kłamstwa, jak to ostatnie, że rząd nie robi nic, aby przyśpieszyć szczepienia, pokazują tylko dobitnie, że w Platformie ale i w głowie jej nowego przewodniczącego, panuje kompletna pustka, skoro próbują przekonać do siebie Polaków, właśnie w taki sposób.
Tusk nie jest więc żadną cudowną bronią, a ponieważ wraz nim do władzy w Platformie, wracają jego „zasłużeni ludzie”, którzy do tej pory „prochu nie wymyślili”, więc i teraz go nie wymyślą.
A Tuskowi przyjdzie tylko przepychać się z Trzaskowskim, który co jakiś czas już teraz mu „się odgryza” (jak tym stwierdzeniem, że Tomczyk był lepszym przewodniczącym klubu niż Budka), a także z dziennikarzami na kolejnych konferencjach prasowych, którzy będą prostowali jego kłamstwa.