Polska wobec dekoniunktury międzynarodowej ...

 
Sytuacja międzynarodowa wokół Polski jest coraz trudniejsza – przyznajmy to WPROST. Era międzynarodowej koniunktury dla Polski, która  miała miejsce w tym samym okresie, w którym rządził USA i po części światem prezydent Trump – minęła. Oczywiście nie wszystko jest zasługą Trumpa – nie żartujmy. Zdarzył się Brexit, rzecz doprawdy mało przewidywalna, który spowodował, że Waszyngton na gwałt szukał nowego „sojusznika numer 1” w UE w miejsce Londynu. Znalazł go natychmiast: była nim Polska. Ale z tego daru losu (Opatrzności) Rzeczypospolita potrafiła skorzystać.
 
Wbrew temu, że Polacy kochają narzekać, muszę powiedzieć, że nasz kraj, władze RP potrafiły umiejętnie  koniunkturę zewnętrzną zaprzęgnąć do własnych celów. Zrobiliśmy doprawdy tyle, ile można było zrobić, wykorzystując stosunki polsko-amerykańskie na tyle, na ile się dało.   
 
Tak na marginesie: mówi się, że Polacy są jednym z dwóch najbardziej autokrytycznych narodów w Europie – obok Francuzów. Może to i prawda. Zresztą mamy przecież specjalna szkołę w polskiej historiografii, zwaną „krakowską”, która polegała na tym, że reprezentujący ją historycy starali się za wszelką cenę znaleźć przyczynę polskich porażek po polskiej stronie, a nie zwalali wszystkiego na „obcych”: Rosję, Prusy, Austrię, Kozaków, itd.  
 
USA odpuszcza Rosji w kwestii Gazociągu Północnego. W tym samym czasie dla Danii – w kontekście Baltic Pipe – ważniejsze są gryzonie niż Polska. Unia Europejska wprowadziła  gospodarcze sankcje wobec Białorusi – podjęła je z tzw. dobrej woli (cóż to za określenie w brutalnym świecie polityki międzynarodowej .. )  – ale w ten sposób obojętnie od chęci Brukseli, faktycznie spycha Mińsk jeszcze bardziej w łapy Rosji.
 
Biały Dom zmienia też zasadę, która legła u podstawy jego polityki europejskiej w ostatnich pięciu latach. Chodzi o dywersyfikację stosunków z europejskimi partnerami USA polegającą na tym, że Waszyngton nie wybierał sobie w Unii Europejskiej  jednego „pasa transmisyjnego”, tylko starał się grać z różnymi krajami na kilku fortepianach. Nie mylmy tego „gracza” z „sojusznikiem numer 1”. Trump wyrzucił do kosza starą maksymę Henry Kissingera o telefonie, na który trzeba było zadzwonić w Europie. Biden tę dewizę  przywrócił i wiadomo, że dla niego ten telefon znajduje się w Berlinie. A to dla Polski nie jest szczęśliwe rozwiązanie.
 
Tak, mamy dekoniunkturę dla Polski na arenie międzynarodowej. Ale trzeba bronić polskich interesów na takim boisku, jakim ono jest.
 
*tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (07.06.2021)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-06-2021 [08:51] - NASZ_HENRY | Link:

Trzeba było korzystać z koniunktury  jak był czas ku temu ☺☻