Przytłoczeni paragrafami

Nadprodukcja prawa to nie nasza, „narodowa” przypadłość, jednak w ostatnich miesiącach zjawisko to wyraźnie się nasiliło. To nie przypadek. Posłowie i senatorowie chcieli zdążyć z uchwaleniem kolejnych ustaw przed zakończeniem się obecnej kadencji parlamentu. Ma to swoje konsekwencje, szczególnie boleśnie odczuwane przez małych i średnich przedsiębiorców.
Z ogłoszonych ostatnio badań wynika, że aby być na bieżąco ze zmianami w prawie, statystyczny przedsiębiorca lub obywatel musiałby na czytanie aktów prawnych poświęcać obecnie 3 godziny i 55 minuty każdego dnia roboczego, a więc o niemal pół godziny więcej niż rok wcześniej.
W samym tylko w III kwartale br. w życie weszło 6548 stron maszynopisu nowego prawa. To o 13,2 proc. więcej niż w tym samym okresie ub. roku - szacuje „Barometr stabilności otoczenia prawnego w Polsce”, badanie prowadzonego przez firmę audytorsko-doradczą Grant Thornton (GT). W dodatku tempo tworzenia prawa z kwartału na kwartał przyspiesza. Jeśli zostanie ono utrzymane na poziomie z pierwszych trzech kwartałów br. (9,3 proc.), to w całym 2015 r. wejdzie w życie 28018 stron nowego prawa, a więc o 2383 strony więcej niż w ubiegłym, rekordowym pod tym względem roku.
Oznacza to m.in., że, jak zauważają organizatorzy katowickiego kongresu Forum Law4Growth, który odbędzie się w końcu października, statystyczny polski mikroprzedsiębiorca średnio co drugi dzień musi wypełniać urzędowe formularze. To potężne obciążenie, zwłaszcza dla właścicieli najmniejszych firm, ale i większych przedsiębiorstw. Bez odpowiedniego wsparcia państwa i samorządów polskie firmy nie są w stanie konkurować z globalnymi koncernami.
Co znamienne ilość stanowionego prawa wyraźnie przyspieszyła szczególnie w kończącej się kadencji rządów obecnej koalicji. Jeśli w latach 2005-2007 corocznie uchwalano ok. 15-18 tys. stron nowych ustaw, to począwszy od 2012 r. ich liczba zwiększała się w każdym roku o kolejne 2-3 tys. stron.
Obecny poziom objętości uchwalanego prawa to kilkakrotnie więcej nawet niż w latach 90., gdy zmienialiśmy cały ustrój państwa. Zdaniem autorów wspomnianego badania - o ile wielkie korporacje mogą sobie pozwolić na to, aby śledzić tak potężne zmiany przepisów, o tyle mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa nie są w stanie poruszać się w tym legislacyjnym gąszczu. Ciągłe zmiany potrafią sparaliżować firmy w ich działaniu. Na podstawie wyników ankiety przeprowadzonej wśród uczestników II Forum Przedsiębiorców Grant Thornton firma ta oszacowała, że przychody ich firm byłyby wyższe o 10%, gdyby nie musieli się zmagać z problemami biurokratycznymi. W skali całej gospodarki oznacza to, że biurokracja więzi przychody firm na poziomie 200 mld zł - stwierdza GT.
Zwłaszcza okres przedwyborczy sprzyja nadprodukcji prawa w Polsce. W samym wrześniu, w ciągu trzech dni głosowań, Sejm uchwalił 65 odrębnych ustaw. To kolejny rekord – jeszcze nigdy w historii polskiego prawodawstwa jeden miesiąc nie obfitował w taki przyrost przepisów prawa - oceniają autorzy wspomnianego badania. W och ocenie można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że dostaliśmy w ten sposób kolejną, ogromną porcję legislacyjnych niedoróbek, czyli ustaw pisanych na kolanie, które wprowadzają więcej szkód niż pożytku do systemu prawnego.
Czy nowy parlament ograniczy tempo wprowadzania kolejnych dziesiątek nowych ustaw przekonamy się już wkrótce.