Budowlana lokomotywa gospodarcza

Paradoksalnie, choć według piątkowych danych GUS styczniowa produkcja budowlano-montażowa spadła o 10 proc. w porównaniu ze styczniem ub. roku (i o 62,8 proc. w porównaniu z grudniem ub.r.), to i tak budownictwo pozostaje jedną z dziedzin naszej gospodarki, która może być jedną z jej lokomotyw w tym roku.
I to nawet pomimo relatywnie słabszych wyników budownictwa mieszkaniowego.
Wynika to z jednej strony z faktu, że po tzw. odsezonowaniu, tj. wzięciu pod uwagę faktu, że w tegorocznym styczniu było o dwa dni robocze więcej niż rok wcześniej, styczniowa produkcja była niższa o 6,5% niż w styczniu ub.r. ale jednocześnie o 1,7% wyższa w porównaniu z grudniem 2020 r.
Z drugiej strony analizując faktyczny obraz tej dziedziny gospodarki musimy wziąć pod uwagę tegoroczną mroźną i śnieżną zimę - po raz pierwszy od lat w takim natężeniu - której rok temu faktycznie nie było. Nie trzeba w końcu specjalnie nikogo przekonywać, że w budownictwie, w przeciwieństwie do większości innych dziedzin gospodarki, bieżące warunki atmosferyczne odgrywają istotną, a nierzadko wręcz pierwszoplanową rolę.
Potwierdzają to zresztą eksperci. Eksperci Banku Ochrony Środowiska (BOŚ) uznali, że styczniowy wynik budownictwa, biorąc po uwagę powyższe zastrzeżenia, „należy uznać za bardzo dobry”. Co więcej „w ujęciu zmian miesięcznych, oczyszczonych z wahań sezonowych, wartość produkcji wzrosła o 1,7% m/m, po tym jak w grudniu wzrosła o blisko 2%. Tym samym po sygnałach stabilizowania się sytuacji w budownictwie jesienią, na podstawie dwóch miesięcy z przełomu roku można wskazać na wyraźne pozytywne odreagowanie koniunktury w budownictwie”.
Ekonomistka BOŚ, Aleksandra Świątkowska, w wywiadzie dla portalu filarybiznesu.pl wyraziła przekonanie, że „nawet, gdy w styczniu produkcja budowlano-montażowa zanotowała 10 proc. spadek, to i tak można powiedzieć, że branża budowlana odżyła na przełomie roku”.
Z kolei w swoim piątkowym komentarzu Zespół Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego napisał m.in., że na wpływ ostrej zimy w br. wskazuje choćby fakt, że „najmniejsze spadki (o 5,0%) odnotowała inżynieria lądowa i wodna”. Jednak, co istotne, „portfel zamówień zbudowany w ub. roku (duże wzrosty wartości rozstrzygniętych przetargów) sugeruje, że budownictwo ma spory zapas paliwa do wzrostu co najmniej na cały pełny sezon budowlany (byle do wiosny!)”. W rezultacie: „podtrzymujemy (...)oczekiwania dalszej stopniowej poprawy wyników produkcji budowlano-montażowej w nadchodzących miesiącach, wspieranych głównie przez wzrost wydatków publicznych oraz przedsiębiorstw z istotnym udziałem Skarbu Państwa. Jednocześnie silniejsze ożywienie aktywności w budownictwie będzie nadal hamowane przez ograniczony popyt inwestycyjny przedsiębiorstw oraz stopniowe ograniczenie aktywności na rynku mieszkaniowym”.
Tymczasem stopniowe ograniczenie aktywności na rynku mieszkaniowym, o którym wspominają eksperci PKO BP, potwierdzają opublikowane przez GUS styczniowe wyniki tego segmentu budownictwa. Oddano wówczas do użytkowania 17,1 tys. mieszkań, tj. o 7,5% mniej niż w styczniu 2020 roku. Ważna jest przy tym struktura podmiotów inwestujących na tym rynku. Dominują na nim deweloperzy (niemal 2/3 inwestorów) oraz inwestorzy indywidualni (pozostała 1/3). Na pozostałe podmioty, w tym budownictwo z programu Mieszkanie+, komunalne i zakładowe przypada ok. 1,5 proc. rynku.
Nie dziwi zatem, że styczniowy wynik całego budownictwa mieszkaniowego, gorszy niż rok wcześniej wynika głównie z faktu, że to deweloperzy przekazali do eksploatacji o 12,6% mieszkań mniej niż w styczniu 2020 r. (inwestorzy indywidualni - o 2,8% więcej).
„Dane dotyczące całości naszego budownictwa mieszkaniowego powinny (...)brać pod uwagę fakt, że powoli schodzimy już z rekordowej „górki” mieszkaniowej z ub. roku. Dane w kolejnych miesiącach będą zatem zapewne coraz słabsze. Tak zresztą wygląda naturalny cykl w budownictwie” - komentuje Aleksandra Świątkowska we wspomnianym wywiadzie dla filarybiznesu.pl. 
Tym niemniej cała branża budowlana, łącznie z segmentem infrastrukturalnym i wznoszeniem budynków nie - mieszkaniowych (biurowych, handlowych czy przemysłowo-magazynowych) ma duże szanse stanowić istotny napęd spodziewanego wysokiego (4-5 proc. wyższy PKB w br. niż w ub.r.) wzrostu gospodarczego naszego kraju w tym roku. Rzecz jasna pod warunkiem, że wskutek obecnej fali koronawirusa nie powrócimy do tak dużego natężenia lockdownu w gospodarce, jak miało to miejsce na wiosnę ub. roku.