Szanowni.
Najwyraźniej w naszej dynamicznie rozwijającej się Ojczyźnie (głównie eksportem do Europy Zachodniej "polskich" firm z właścicielem z UE), stare nadciąga z powrotem, rozochocone odbiciem USA i tryumfem Niemiec. Na szczęście amerykański Senat nie zgodził się na impeachment p. Trumpa, może więc ktoś się zreflektował w którą stronę to prowadzi (zobaczymy jak dożyjemy), a że faktyczne możliwości działania niemieckiej "spółki z nieograniczoną nieodpowiedzialnością" są jednak póki co mocno zależne od USA, różnie tam może być z następcą p. Merkel, nawet pomimo tego, że p. Putin ma ostatnio coś kiepską prasę.
Na losy p. Nawalnego wpływu żadnego nie mamy, choć - obawiam się - niedługo to on będzie mógł mieć na nasze, co raczej powinno nam jednak spędzać sen z powiek. Rzecz w tym, że póki KGB miało przełożenie na Niemcy (ostatnie 50 lat), to i Niemcy i UE w jakimś tam stopniu pracowały na rzecz Rosji, już to kupując różne surowce, już to sprzedając rozmaite dobra w różnych cenach (bo zależy komu). Co prawda od Syberii Rosję podgryzały coraz mocniej Chiny, ale trudno było jej temu zaradzić, skoro ma tam łącznie niewiele więcej ludzi niż mieszka w Szanghaju.No, ale teraz Niemcy urosły w siłę i łakomie patrzą na współpracę z Chinami, w czym Rosja zaczyna przeszkadzać, więc - w sytuacji wewnątrzamerykańskich sporów politycznych - siłą rzeczy pojawił się koncept, że najwyższa pora tu i tam na nieoczekiwaną zmianę miejsc w ławach rządowych i zmianę ról z dosiadanego na dosiadającego.
Tak więc p. Nawalny został przez Niemcy podleczony i odesłany z powrotem, jak - nie przymierzając - Lenin w wagonie, a choć w paroksyzmie buntu sąd moskiewski załatwił mu bezpłatne skierowanie do sanatorium dla dalszego podreperowania zdrowia, to wyjazd jego żony z Rosji świadczy jednak o gorączkowych negocjacjach odchodzącego świata, niewątpliwie na temat jakichś gwarancji. Świadczy też o tym lekkość akceptacji faktu odnalezienia się prawdziwego i jedynego właściciela takiego jednego pałacu, co to go sobie zbudował z kieszonkowego za któryś kwartał, po czym cisza medialna zapadła i tak ma pewnie być.
Co prawda Ameryce taka niemiecko-rosyjsko-chińska współpraca potrzebna jest jak zęby w uchu, ale dopiero zatrzymanie impeachmentu p. Trumpa dało jakiś sygnał światu, że może wystarczy już tej swawoli. Co tam dalej z tym będzie, no to kiedyś może napiszę, ale na razie "wracajmy do naszych baranów".
Jak to się bowiem przekłada na nasze podwórko? Ano, po wyborach w USA zwolennicy współpracy z Ameryką stracili nieco grunt pod nogami, zaś "stronnictwo pruskie" rozhulało się jak wiatr po polu, ale kiedy okazało się, że po rezygnacji p. Mosbacher, następca po staremu będzie reprezentował tylko Stany, a nie przy okazji również inne środowiska, najwyraźniej przyszedł moment na policzenie kresek przed finalnym "sprawdzam".
No i cóż się okazało? Ano, że Porozumienie Gowina nie jest koherentne, że W.Cz. p. v-cepremier Gowin być może nie jest tym, za kogo się uważa, że nieco przeszacował siłę swojego zaplecza i nie docenił zdolności koalicyjnych poszczególnych posłów z innych obszarów politycznych, w tym pozakoalicyjnych, a ponadto, że wierzgając przeciw przejmowaniu przypadających mu kwestii gospodarczych przez zaplecze p. Morawieckiego, pozycjonuje się po tej samej stronie barykady co "Solidarna Polska", ale bez jej atutów praktycznych. Jedyną siłą są posłowie, a tam to najwyraźniej różnie może być.
Ciekawa sprawa, czy prawdziwi sternicy PO nie zdobyli przemożnego wpływu na działania Zjednoczonej Prawicy w obszarze gospodarczym poprzez Porozumienie, następnie zaś systematycznie zastępowane od trzech lat ludźmi p. Morawieckiego, przy wykorzystaniu znanego powszechnie faktu, że PiS nie ma (albo mieć nie chce) ludzi od gospodarki. Z jakiegoś powodu Cywilizacja Łacińska jest sekowana równo z ziemią w zgodnej współpracy jednych z drugimi i przy całkowitej bierności PiS, choć przy nieśmiałych protestach "Solidarnej Polski" i w sprzeczności z retoryką p. Kaczyńskiego.
Za poprzedniego PiSu, lat temu szesnaście, LPR, której twarzą był p. Giertych, pełniła rolę prawdziwego "konia trojańskiego", takiego całą gębą, ale dziś W.Cz. p. v-cepremier? Koń? Chyba jednak raczej "kucyk trojański".
Ale kopytkami wierzga...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3596
Co do zapowiedzi osobnika, którego znana przeciwniczka nienawiści Sake określa wiadomymi słowy, doradzam zwrócić się do jego biura.
Przypuszczam, że Platforma nie zamierza likwidować rządowej telewizji i będzie używać jej do tego samego.
Może nie jestem zorientowany to chętnie się dowiem.
W porównaniu z tym czego dokonywali np. koalicjanci AWSu czyli UW i robią jawne desanty z UW w PiSie + Gowin i Gowinieta + Moskal za zgodą Kaczyńskiego to koalicja z Samoobroną i LPRem była dla Polski o rząd wielkości lepsza.
2. Nie mówię że nie, ale notka jest w ogóle o czymś innym
Zupelnie podobnie, jak teraz.
Tylko ze, jak nic się nie podoba, przewaznie nawet wbrew logice, to odnosi to skutek zupełnie odwrotny.
Tym bardziej jak sie nie ma nic do zaproponowania w zamian, bo ludzie patrzą na chlopków 'roztropkow' i oceniają.
Tamten rząd ja pamiętam jako spokojny i konstruktywny, o wiele lepszy od obecnego. Negatywnie wyróżnił się wynalazek prezesa Marcinkiewicz, a pozytywnie prof.Zyta Gilowska na stanowisku min.finansów w czasach bliskich kryzysu giełdowego.