DRGAWICA PRZEDWYBORCZA...

Teraz idzie program „taniec na ławie”, a najmodniejszym na Wiejskiej jest pląs św.Wita. Równie dobrze ten spektakl można ochrzcić jako paradę oszustów czy nadwiślańska plejadę błaznów. Twarze, oblicza, wizerunki i mordy na banery, plakaty i bilbordy… I ech raz – jeszcze raz – jeszczio mnogo mnogo raz - śpiewają chóry i Aznavoury niejakiej dziwki- polityki. Życie na świeczniku do tego bez stresu, szmal kapie zewsząd, wiedza o ustawach, co dopiero będą - pewna i precyzyjna,  za immunitetem można schować się przed wszystkim i wszystkimi. I wiara, że się da i…uda. Jeszcze raz.
Widziałem kiedyś posła – którego mrówka niosła
choć słoniem był z postury – wiara przenosi góry.
Marszałek Józef Piłsudski nie przepadał za sejmitami, oj nie. Lato 1930r. było gorące. „Pan poseł to nikczemne zjawisko w Polsce (…), cała praca w sejmie śmierdzi i zaraża powietrze wszędzie (…). Zdaniem moim w każdym urzędzie pana posła należy usuwać za drzwi, jeżeli zaś przy tym im coś dołożą – to także nie szkodzi. Bo proszę pana, pan poseł obstawia siebie jakimś śmiesznym pojęciem nietykalności, wtedy gdy konstytucja mówi tylko o nietykalności sądowej, wszystko inne panie pośle, jest tykalne”.
 Następnie Marszałek 29.08.1930r. rozwiązał sejm, oznajmiając, iż rząd nie ma zamiaru płacić za „fotel, za hotel, za burdel i za serdel” oraz dobitnie zadeklarował, że „nie zamierza uznawać instytucji byłych posłów i jakichkolwiek ich uprawnień”.
W moim niewielkim mieście stał się ongiś wyborczy cud i szary uczyciel został posłem. Niebawem ze szczęścia kupił sobie wypasionego Peugeota 601 i wjechał drugiego dnia w płot w nieodległej wsi, bo wcześniej był się ociupinkę upił. A że nazwisko miał zbieżne z prezesem partii, to Kaczyński wyrzucił go na zbity pyszczek z ugrupowania. Władza i jej pobliże powoduje spustoszenie w wyobraźni tych doń wyniesionych do jej dopieszczania. To jakieś choróbsko.
Taka pani Kopacz na przykład popadła w mutację władczą. Nienaturalnym falsetem, w którym durowa żółć rozlewa się po pisowo-molowej nienawiści do jednej tylko części  opozycji i PAD oświadczyła ostatnio, iż rozwiązuje „komisję Laska”. Wygląda to na zacieranie smoleńskich śladów. Na FB przeczytałem komentarz – Lasek do piasku, piasek do kuwety…Jak widać wszystko w proch się obraca i oby tylko za bardzo nie śmierdziało.
Karzełki partyjno-bankowe  z Nowoczesnej, wzmocnione komorowskimi odpadami popałacowymi, sądzą się z czerwonymi karłami – Millerem i politpadliną Palikotem. Wcześnie Petru doradca z cienia suflował tak Geremkowi jak i potem Tuskowi. Tu trzeba przejść ewidentnie obok i na te smrody włączyć wentylator. Jakiś ex-palikotny ludowiec wylądował w izbie wytrzeźwień. I ma się na trzeźwo zdecydować, czy będzie lud w sejmie reprezentować raczył. Jest też grupa odwiecznie a ambitnie z punktu widzenia geriatrii  startujących seniorów, niektórzy czwarty czy piąty raz z rzędu… Może oprócz amnezji mają nadzieję, że odejdą trwając na posterunku, w ławie z przykręconą jeszcze raz tabliczką…Był taki aktor Ludwik Solski, który ubrdał sobie, by umrzeć na scenie. A tu – na narodowej scenie, noo jest pokusa. A co?!
 Kiedy tak na wielkiej scenie rozkręca się na dobre spektakl grywany notorycznie co cztery lata, w świetle rac i huku fajerwerków, to i coś istotnego musi się dziać powiedzmy na prowincji. Piaśnica niedaleko Wejherowa jest symbolem niemieckiej, hitlerowskiej kaźni. Tu wymordowano kilkanaście tysięcy przedstawicieli inteligencji kaszubskiej, przedstawicieli władzy II Rzeczpospolitej i miejscowej ludności. Wśród spoczywających w piaśnickim lesie wejherowian znalazł się lekarz pochodzenia arabskiego. I teraz ponoć już jest zatwierdzona koncepcja zbudowania tam meczetu. Z drogą – przesieką w lesie by widok krzyży nie kolidował z wizją innej religii.
A jak pisze W.Gadowski na fejsbuku – ponoć przez Bieszczady od południowo-wschodnich rubieży III RP już podążają wyznawcy Koranu. Ale wieści z terenu to tak by the way.
Lewica tak zacieśnia współpracę, że czerwone krawaty wrzynają się w szyję Palikota i Millera. Panowie tracąc oddech ( a azot konstytuuje fibry wyobraźni) podarowali czerwoną apaszkę nowej tygrysicy lewicy Barbarze Nowackiej. I od razu wszystkie media zapiały dyszkantem, że to będzie istotny potencjalny sojusznik zdemolowanej Platformy w nowym rozdaniu. Boh liubit trojcu…trzy kobiety już walczą o tekę premiera.
Niedawno byłem na Wawelu, w podziemiach katedry świadomie dotknąłem sarkofagu Juliusza Słowackiego. Niechaj mi Wieszcz wybaczy tę trawestacyjkę z jego wizji:
Szli krzycząc Polska – Polska
Bóg z gorejącego wychynąwszy krzaka
wzniósł groźnie palec rzekł tako:
 Polska być musi! Ale bez lewaka…