Spieszonych marynarzy los (1)

Po agresji sowieckiej marynarze Flotylli Rzecznej zostali podporządkowani gen. Kleebergowi, dowódcy Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”.
 
        W sierpniu 1939 roku Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej w Pińsku składała się z 40 jednostek bojowych o łącznej wyporności około 1 505 ton oraz blisko 50 statków pomocniczych o podobnej łącznej wyporności. Po ogłoszeniu mobilizacji zarekwirowano dodatkowo dziesięć statków rzecznych i tyle samo kryp. Jednostki Flotylli uzbrojono były w dziewięć haubic kalibru 100 mm, 14 dział kalibru 75 mm, 18 dział kalibru 37 mm, 6 nkm-ów przeciwlotniczych kalibru 13,2 mm i 89 ckm-ów kalibru 7,92 mm (częściowo na podstawie przeciwlotniczej).
 
        Formację, którą dowodził komandor Witold Zajączkowski i jego zastępca - komandor porucznik Henryk Eibel, stanowiły trzy dywizjony bojowe oraz oddziały pomocnicze. W sumie we Flotylli służyło ponad 2 tysiące marynarzy – od kwietnia 1939 roku stopniowo zmobilizowano rezerwistów - przeważnie dawnych marynarze Flotylli i jednostek nadbrzeżnych.
 
        Mobilność Flotylli zależała przede wszystkim od warunków hydronawigacyjnych i meteorologicznych panujących w dorzeczu Prypeci. Te zaś latem 1939 roku z uwagi na niskie stany rzek były bardzo niekorzystne.
 
        Marynarze byli przygotowani do ewentualnej walki przeciw sowieckiej flotylli dnieprzańskiej i siłom lądowym. W wypadku tej wojny Flotylla Rzeczna MW miała stanowić zasadniczą siłę uderzeniową armii „Polesie" na środkowym odcinku „Łuniniec". Flotylla miała przeprowadzić tzw. zamknięcie rzeki oraz wspierać ogniem artylerii pokładowej działania jednostek lądowych.
 
       Po wybuchu wojny niemiecko-polskiej komandor Zajączkowski otrzymał rozkaz, na mocy którego do Flotylli należała obrona przejść rzecznych i dróg, którymi z zachodu i północy mogliby się przedostać Niemcy.
 
      13 września 1939 roku Flotylla została podporządkowana generałowi brygady Franciszkowi Kleebergowi, dowódcy Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie".
 
       W rozpoczętej 17 września sowieckiej agresji na Polskę wzięła też udział Dnieprzańska Flotylla Wojenna pod dowództwem kapitana I rangi Gieorgija N. Czubanowa w sile sześciu monitorów, ośmiu kanonierek, dziewięciu dozorowców, kilkunastu kutrów opancerzonych i trałowców oraz jednostek pomocniczych, wspieranych przez eskadrę wodnopłatowców, która miała wzmocnić południowe skrzydła obu Frontów.
 
      W trakcie odprawy w dniu 17 września gen. Kleeberg polecił dowódcy Flotylli kontynuować koncentrację na południe od Kanału Królewskiego i Piny, podjąć walkę z Niemcami i jednocześnie unikać starć z Sowietami. Równocześnie wobec oświadczenia Zajączkowskiego, iż niski stan wód wyklucza jakiekolwiek działania jednostek bojowych na rzece oraz uniemożliwia ich wycofanie na zachód, Kleeberg rozkazał dowódcy Flotylli Rzecznej zniszczyć wszystkie jednostki rzeczne marynarki wojennej na Polesiu. Okręty miały zostać zatopione „warunkowo", tzn. w taki sposób, aby w razie powrotu Flotylli na Prypeć, mogły być podniesione.
 
       Spieszeni marynarze mieli skoncentrować się na południe od Mostów Wolańskich i podporządkować dowódcy Brygady KOP „Polesie", pułkownikowi Tadeuszowi Różyckiemu-Kołodziejczykowi.
 
       Natomiast kanonierki Flotylli miały zająć stanowiska ogniowe w rejonie miejscowości Stetyczów dla zapewnienia bezpieczeństwa wycofujących się z Pińska batalionów Flotylli. Dopiero potem zarówno most na rzece, jak i same kanonierki miały zostać zniszczone.
 
       Po zatopieniu jednostek,  18 września o godz. 09.00 rano dwa bataliony morskie Flotylli pod dowództwem komandora podporucznika Pawłowskiego odmaszerowały z Pińska do wsi Moroczna Wielka. Nastroje wśród miejscowej ludności były wrogie, a mieszkańcy mijanych wiosek nie taili niechęci wobec Polaków.
 
       Dwa dni później Pińsk opuściła kolumna ewakuacyjna Komendy Portu z komandorem podporucznikiem Mieczysławem Reuttem. Wkrótce potem wyszły z miasta cztery kompanie Stacji Zbornej, a tuż za nimi część policji. Do dyspozycji komandora Tadeusza Podjazd-Morgensterna pozostała w mieście grupa kilkudziesięciu oficerów i blisko 1000 żołnierzy, w większości bez broni. „Osobiście widziałem przed sobą dwa zasadnicze zadania. – wspominał komandor - Przede wszystkim nie dopuścić do zachwiania porządku i bezpieczeństwa w mieście, by nie dostarczyć wkraczającemu nieprzyjacielowi najmniejszego nawet argumentu, że przychodzi po to, by ratować miasto i ludność przed bezładem”.
 
       Kiedy żołnierze Morgensterna oczekiwali na wymarsz, nadjechały trzy sowieckie czołgi i rozproszyły polski oddział. Dopiero wysadzenie mostu z dwoma sowieckimi czołgami pozwoliło Polakom na wycofanie się wieczorem z Pińska.
 
      Wycofujący się polscy żołnierze atakowani byli przez bojówki ukraińskich nacjonalistów. W czasie jednej z potyczek zginął kapitan marynarki Czesław Tadeusz Basiński oraz dwóch  marynarzy.
 
      24 września w pobliżu miejscowości Krymno polskim marynarzom zastąpiły drogę wojska sowieckie, w sile batalionu zmotoryzowanej piechoty i oddziału kawalerii. „Kontratak jednego z pułków poleskich – wspominał podchorąży Andrzej Browarski - rozpędził tę hołotę azjatycką, rozbijając kilka czołgów i biorąc do niewoli kilkudziesięciu jeńców. Jeńcy ci byli wystraszeni i zgłodniali. (…) Z opowiadania mieszkańców wiosek i miasteczek dowiedzieliśmy się jak ludność żydowska z czerwonymi chorągwiami witała wojska sowieckie okupujące wschodnie tereny Rzeczypospolitej”.
 
     Trzy dni później oddział komandora Zajączkowskiego przekroczył pod ogniem sowieckiej 29 Brygady Pancernej Bug pod Włodawą i dołączył do zgrupowania gen. Kleeberga. Z nim wziął udział w bitwie pod Kockiem.
 
     Po kapitulacji marynarze złożyli broń w pobliżu wsi Wola Gułowska. Oficerowie i podchorążowie zostali wysłani do Dęblina samochodami ciężarowymi, marynarze ruszyli tam pieszo. Podczas marszu i postojów wielu zdołało zbiec.
 
      Bugu nie udało się przekroczyć jedynie  sformowanemu w Płotnicy batalionowi pod dowództwem kapitana marynarki Bronisława Bończaka. Jego los okazał się tragiczny.
 
CDN.