Śmieciowi sejmici

Gdy raz na cztery lata
Wyłażą z urn na Wiejską
 Żywimy się jeszcze nadzieją
Taką naszą – obywatelską.
 
Uzbroją ich w immunitety
(już ławy nie oderwiesz od rzyci)
Zawsze się zdarza - jak przepoczwarza
To w kastę co zwie się – sejmici.
 
I od tej pory na krzywy ryj - lata
I jeździ taki za nasze moniaki
Gdy się nachleje – drogówka głupieje
- nie zamkniesz takiego do paki.
 
A kiedy Duda składa przysięgę
(ludzie są małpom podobni)
To niczym pawian cyrki wyprawia
- założy tęczowy namordnik.
 
Żyć – nie kłopotać – jakaż robota?
Przyspawa się taki do ławki
I miast dla sprawy – płodzić Ustawy
- kombinuje LGBTyczne – ustawki.
 
Była nań pałka – Józefa - Marszałka
I z Jego to puentką wylezę
On nie pytał czyś śmieciowy sejmita
- miał na nich Kartuską Berezę!