„Repolonizacja” franka

Zważywszy, iż sektor bankowy wykazuje co roku 15-16 mld zł zysku, to banki naprawdę mają z czego chudnąć.

Wybory parlamentarne coraz bliżej, toteż nagle okazało się, że jednak da się pomóc frankowiczom, i to - wbrew kłamliwej propagandzie banksterów oraz zblatowanej z nimi Platformy – bez angażowania budżetu państwa. Oto głosami posłów SLD, PSL i PiS udało się przegłosować w Sejmie poprawki do stosownej ustawy wedle których bank przy przewalutowaniu kredytu frankowego na złotówki umorzy aż 90 proc. różnicy między obecnym zadłużeniem, a hipotetycznym długiem jaki miałby klient biorąc kredyt w złotówkach. Pozostałe 10 proc. zostanie zamienione na preferencyjny kredyt oprocentowany wg stopy referencyjnej NBP (obecnie – 1,5 proc.). Jest to w sumie rozwiązanie zbliżone do tego, które proponowałem w tekście z początku roku pt. „Walutowy hazard” - czyli przewalutowania po kursie franka z dnia zawarcia umowy (takie przewalutowanie przyjął właśnie parlament Czarnogóry, z tym że tam podatnik jednak dorzuci się do różnicy), lub po uśrednionym kursie z dotychczasowego okresu jej trwania. No i co – można? Można. Do tego typu pomocy będą uprawnione osoby mające mieszkanie do 100 m2 lub dom do 150 m2 (limity te nie obejmują rodzin z minimum trójką dzieci), zaś stosunek wartości kredytu do wartości nieruchomości wynosi minimum 80 proc – ogółem ustawa ma objąć swym działaniem ok. 80 proc. wszystkich frankowiczów. Teraz zobaczymy co zrobi zdominowany przez PO Senat do którego trafił projekt, lecz jeśli „frankowa koalicja” SLD-PSL-PiS się utrzyma, to ewentualne senackie antykonsumenckie „popsujki” zostaną oddalone, gdy ustawa powróci do Sejmu.

Pouczające są reakcje na wieść o obecnym kształcie projektu. Oto szef Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghi, uznał za stosowne przestrzec Warszawę, iż „wprowadzenie ustawy o przewalutowaniu kredytów frankowych w Polsce przyniesie sektorowi bankowemu obciążenia finansowe”, a także „będzie skutkowało obniżeniem zyskowności banków”, oraz „pogorszeniem nastawienia inwestorów z powodu rosnącego ryzyka regulacyjnego w kraju” i generalnie ucierpieć ma na tym gospodarka. No cóż, zważywszy, iż sektor bankowy wykazuje co roku 15-16 mld zł zysku, to banki naprawdę mają z czego chudnąć, tym bardziej, że ów zysk w dużej mierze jest generowany przez toksyczne produkty takie jak wspomniane kredyty frankowe (a w zasadzie – żadne kredyty, tylko instrumenty spekulacyjne), czy polisolokaty – a więc wynika z bezwzględnego żerowania na krwawicy bankowych niewolników. Tymczasem Mario Draghi ostrzega przed „obniżeniem akcji kredytowej”. Dobrze, my za takie „akcje” dziękujemy, tym bardziej, że i tak w Polsce koszta kredytów tudzież opłat bankowych należą do najwyższych w Europie – i to również jest jedna z przyczyn rekordowej rentowności sektora.

A tak poza tym – EBC zajmuje się przede wszystkim nadzorowaniem strefy euro. Co zatem europejski ober-bankster ma do Polski, która do strefy euro nie należy? No tak, ale w tejże strefie mają swe siedziby centrale banków praktykujących walutowy szwindel, traktujące Polskę i inne kraje regionu jako kolonię, dojną krowę i skarbonkę. Pan Draghi troska się zatem nie tyle o stan polskiej gospodarki, ile o kondycję banków eurolandu. Zresztą, przestrogi Draghiego współbrzmią ze stanowiskiem rządu Ewy Kopacz, który nie daje się nikomu prześcignąć w robieniu dobrze banksterskim grandziarzom (np. PO konsekwentnie stosuje obstrukcję w sprawie zniesienia Bankowego Tytułu Egzekucyjnego, co nakazał Trybunał Konstytucyjny – ostateczny termin to 1.08.2016) i być może jego oświadczenie ma stanowić dla Platformy rodzaj alibi – na zasadzie „bo Europa nam każe”. Takie koło ratunkowe nie byłoby niczym dziwnym, zważywszy, iż jeszcze w 2014 roku rząd PO skierował do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu pismo sprzeciwiające się uznaniu kredytów frankowych za nieważne, czego przed ETC domagał się Sąd Najwyższy Węgier. W tamtym liście również padły argumenty jakby pisane pod dyktando bankowego lobby o „stratach” i „negatywnych konsekwencjach dla rynku finansowego”.

Te konsekwencje zresztą faktycznie następują, tylko pytanie, czy koniecznie musimy się z tego powodu smucić. Oto po uchwaleniu opisanych tu poprawek potężne „tąpnięcie” zaliczyły na giełdzie takie banki jak Getin Noble Bank, Millenium, mBank, PKO BP, BZ WBK, Pekao – czyli „umoczone” we frankowe spekulacje. Warto w tym kontekście przypomnieć, że PKO BP przejął niedawno Nordeę, stanowiącą wręcz finansową „monokulturę” bazującą na kredytach frankowych, stąd też spadek kursu akcji. I w tym momencie dochodzimy do postulatu repolonizacji banków – czyli w praktyce nacjonalizacji zagranicznych podmiotów, bo jak pokazuje przykład Getin Noble Leszka Czarneckiego (rekordzista spadku), banki w rękach rodzimych oligarchów również nie cofają się przed łupieniem Polaków na wszelkie sposoby. Spokojnie. Poczekajmy aż zacznie obowiązywać ustawa o frankowiczach i pęknie banieczka kredytowa. Wtedy te „wydmuszki” będzie można przejąć za bezcen.

Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:
http://blog-n-roll.pl/pl/repolonizacja-bank%C3%B3w-%E2%80%93-tak-ale-z-g%C5%82ow%C4%85#.Vcj7CbVvAmw
http://blog-n-roll.pl/pl/polska-na-banksterskiej-smyczy#.Vcj7MbVvAmw
http://www.blog-n-roll.pl/pl/ewa-kopacz-%E2%80%93-lobbystka-bankster%C3%B3w#.Vcj7-bVvAmw
http://www.blog-n-roll.pl/pl/walutowy-hazard#.Vcj83LVvAmw

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 33 (14-20.08.2015)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

22-08-2015 [07:55] - Jabe | Link:

Pacta sunt servanda.

Obrazek użytkownika Marek1taki

23-08-2015 [19:22] - Marek1taki | Link:

@autor
Pozostaje faktem ingerencja państwa w dobrowolnie zawarte umowy. Nie widzę powodu by kogokolwiek działającego zgodnie z prawem zmuszać do czegokolwiek w dodatku z działaniem bezprawia wstecz - tak działają zasady antypolskiej cywilizacji. Jeżeli umowy i ich realizacja naruszały prawo to w interesie bytu państwa jest by realne było powszechne (co nie znaczy, że darmowe czy dotowane) dochodzenie sprawiedliwości w sądzie. Tymczasem mamy nieznanego pochodzenia lobbing polityczny w sprawie prywatnych finansów części obywateli. Fakt, że banki zarabiają nie oznacza niczego złego. Zarabianie jest dobre. Jeśli to nieuczciwe zarabianie to powinno być ścigane w interesie obywateli. Jeżeli ktoś uważa, że banki zarabiają za dużo niech otworzy bank i pożycza pieniądze. I tu dochodzimy do sedna. Dlaczego SKOKi nie są bankiem? Podejrzewam, że nie zostałyby dopuszczone do niewolnego rynku usług bankowych. Niewolnego bo regulowanego w interesie banków, które zmonopolizowały rynek.
Pozostaje czekać co dalej będzie z ustawą. Mam nadzieję, że Prezydent ją zawetuje. Nie znajduję powodów aby w jakikolwiek sposób pomagać bankom w ściąganiu należności przez stwarzanie specjalnych form prawnych a frankowiczów wyróżniać spośród kredytobiorców. Nie tylko frankowicze mają po troje dzieci, domy do 150m2 i mieszkania do 100m2. Co z tymi, którzy nie wzięli kredytu i marnie mieszkają albo kupili za złotówki mieszkanie o jeden pokój mniejsze? Co z tymi, którzy sprzedali mieszkanie obciążone hipoteką kredytu złotówkowego? A z tymi, którzy wzięli frankowy kredyt na warsztat pracy? Może też mają dzieci. Dobrzy posłowie niech czynią dobro własnymi pieniędzmi.
Nie wiadomo nawet czy frankowicze skorzystają na przewalutowaniu bo nie znamy przyszłego kursu franka. Jeśli kurs spadnie to co wtedy powiedzą frankowicze? Że ponieśli stratę przez ingerencję państwa. A jeśli wzrośnie to stratę wykażą banki i wtedy będzie im pasowało zaskarżyć państwo. Tak czy owak koszty pokryją podatnicy i klienci banków, czyli wszyscy. Tych strat nikt osobiście nie zobaczy. Widoczny będzie tylko czyjś zysk, frankowiczów i banków, tak jakby brał się z powietrza. Tych, którzy w konsekwencji stracą pracę albo nie będą mieli mieszkania po interwencji państwa też nie będą pokazywać w telewizji.

Obrazek użytkownika Jabe

23-08-2015 [21:12] - Jabe | Link:

Zgadza się. Od dawna przypuszczam, że całkiem nie mało całkiem wpływowych osób próbuje się poprostu wyłgać ze zobowiązań. Zapłacą za to przyszli kredytobiorcy a wraz z nimi my wszyscy.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

26-08-2015 [14:52] - Gadający Grzyb | Link:

"Kredyty" frankowe to nie żadne "kredyty" tylko wysoce ryzykowny produkt spekulacyjny opakowany dla niepoznaki jako kredyt. Mamy do czynienia z ordynarnym oszustwem. Ponadto umowy zawierały szereg klauzul abuzywnych, co stwierdził Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Banki nadużyły zaufania klientów. Nie można od przeciętnego obywatela wymagać specjalistycznej wiedzy z zakresu finansów - dlatego właśnie banki są instytucjami zaufania publicznego; zakłada się w związku z tym, że bank swojego klienta nie orżnie, tylko zaproponuje mu rzetelną obsługę. Nie chodzi o to, że banki zarabiają - chodzi o to, że zarabiają nieuczciwie. A sądy? Wiesz jak wygląda proces szarego obywatela z bankiem, który stać na najlepszych prawników? Nie rozśmieszaj mnie - prawo do sądu staje się tu fikcją. Zresztą, banki często zwyczajnie wyroków nie respektują - taki mBank ani myśli rezygnować z klauzul abuzywnych i nic mu nie można zrobić.

Obrazek użytkownika Jabe

28-08-2015 [16:10] - Jabe | Link:

Co do sądów, całkowicie się z Tobą, Grzybie, zgadzam. Uważam, że uwiąd władzy sądowniczej jest podstawą naszych problemów. Ale też mentalność wg której złego i bogatego sprawiedliwie jest złupić. Bankowość jest tylko częścią choroby jaką jest niepraworządność. Kredyty frankowe ponoć zawierają różnorakie pułapki, np. pozwalają bankowi samowolnie decydować, ile frank kosztuje. To trzeba ukrócić! To powiedziawszy, twierdzę:

Kredyty frankowe jako takie są całkowicie jasne i uczciwe.

Przynajmniej w takim stopniu, w jakim są kredyty złotówkowe. To, że doprawiano je klauzulami, że zakładano pułapki, nie jest cechą tego rodzaju umów, ale patologią sektora bankowego jako całości. Z pewnością jest wiele niejasnych i bardziej „toksycznych” „produktów na rynku. Akurat te umowy są na celowniku, bo wiele osób jednocześnie na nich straciło. Wcześniej relatywnie na nich zarabiali. Nie dawano tych kredytów ot tak – można się spodziewać, że dostały je rzesze ludzi, którzy mają w tym kraju coś do powiedzenia. Ale oni nie wiedzieli, że jest ryzyko kursowe... Cwane gapy!

Chcę żyć w kraju w którym będę mógł pożyczyć na procent muszelki karaibskie i żaden Grzyb, choćby i gadający, nie będzie mi tego zabraniał, bo cena muszelek może wzrosnąć. Nie jesteś lepszy, ani mądrzejszy.

Każda transakcja, mająca skutki rozłożone w czasie, która dotyczy obcej waluty o wolnym kursie, jest spekulacją na cenę tej waluty. To nieuniknione. Cokolwiek robimy z myślą o przyszłości, ma w sobie element spekulacji. Najbardziej ryzykownym produktem spekulacyjnym jest Chrześcijaństwo.