Zanim narodziła się legenda

Najsłynniejszy kawalerzysta II RP gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski rozpoczął swoją karierę w Legionach jako szeregowiec w piechocie.

     Wieniawa na tyle zrósł się z kawalerią, że nawet wybitni historycy (np. prof. Wieczorkiewicz) uważali, iż był od jednym z członków osławionego patrolu Beliny.

      Bolesław Długoszowski wywodził się z rodziny o znacznych tradycjach kawaleryjskich. Jego dziad – Wincenty był podporucznikiem w 3 pułku ułanów Królestwa Polskiego, wziął następnie udział w powstaniu listopadowym awansując do stopnia rotmistrza. Ojciec – także Bolesław walczył w słynnym oddziale Dionizego Czachowskiego w powstaniu styczniowym.

      Bolesław Wieniawa-Długoszowski urodził się 22 lipca 1881 roku w Maksymówce, ale dziecięce lata spędził w kupionym przez ojca majątku Bobowa, gdzie nauczył się jeździć konno.
Po ukończeniu gimnazjum w Lwowie, wstąpił na Wydział Lekarski Uniwersytetu we Lwowie, który ukończył z odnaczeniem w 1906 uzyskując dyplom doktora wszechnauk lekarskich.
 
     Zainteresowania artystyczne sprawiły, iż nie poświęcił się służbie lekarskiej, wyjechał bowiem do Paryża, gdzie szybko w międzynarodowym światków artystów na Mountparnasse stał się znany jako „brave Polonais”, ceniony za swój humor, dowcip i inteligencję.

    W stolicy Francji  założył w 1912 roku Koło Nauk Wojskowych, które następnie zgłosiło swój akces do Związku Strzeleckiego. Grupa ta dała początek utworzonej na przełomie 1913 i 1914 strzeleckiej szkole oficerskiej,  w której zajęcia prowadził oficer francuskiej Legii Cudzoziemskiej płk Jagmiątkowski.

    W lutym 1914 roku sekcje strzeleckie we Francji i Szwajcarii wizytował komendant Piłsudski. Wtedy też Wieniawa po raz pierwszy zetknął się z późniejszym marszałkiem Polski. Spotkanie to było decydującym momentem w życiu Wieniawy, który stał się piłsudczykiem i pozostał nim do końca życia.

    Wybuch wojny światowej zastał Wieniawę w Bobowej, do której powrócił z Paryża. Uzyskawszy błogosławieństwo matki zameldował się w Krakowie u Komendanta.

    W dniu 4 sierpnia 1914 roku został  wylosowany jako żołnierz Pierwszej Kompanii Kadrowej.  „ – Numer 45! – wspominał Wieniawa – Omal nie krzyknąłem z radości i wyskoczywszy z szeregu jak porwany trąbą powietrzną, w trzech susach doskoczyłem do nowego zastępu. (…) Wybrańcy promienieli radością – zazdrośnie spoglądali na nas pozostali”. Wieniawa został przydzielony do czwartego plutonu.

   Nazajutrz dowódca oddziału Tadeusz Kasprzycki odczytał przed frontem kompanii rozkaz Józefa Piłsudskiego, który podkreślał, iż „spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przekroczycie granicę rosyjskiego zaboru”.

   W dniu 6 sierpnia 1914 roku Piłsudski pożegnał żołnierzy, wyruszających ku granicy. „Dowódca kompanii – pisał Wieniawa – złożył raport Komendantowi, który w otoczeniu małej grupki strzeleckich dostojników przeszedł przed frontem kompanii. Każdemu z nas zajrzał w oczy przechodząc i każdemu z nas od tego spojrzenia coś w piersiach zakipiało”.  Następnie oddział przedefilował „przed nim, patrząc według komendy na prawo i w spojrzeniach naszych oddając mu się bez reszty na wierną służbę”.

    Żołnierze z radością maszerowali, „choć – jak wspominał Wieniawa – ciążył pełny rynsztunek bojowy (po jaką cholerę tyle książek napchałem do tornistra)”. Nie było to typowe wojsko, zdecydowana większość z uczestników albo skończyła studia albo była studentami.

    Wkrótce po opuszczeniu Krakowa oddział zaczął śpiewać ułożoną w marszu przez Ostera-Ostrowskiego pieśń:

Raduje się serce, raduje się dusza,
Gdy Pierwsza Kadrowa na Moskala rusza.
Oj da! Oj dana! Kompanio kochana,
Nie masz to jak pierwsza, nie!
 

    Po przekroczeniu granicy rosyjskiej Kasprzycki zwrócił się do żołnierzy kompanii z następującymi słowami:
„Koledzy! Weszliśmy na ziemię Królestwa Polskiego jako pierwszy od 1831 roku oddział regularny wojska polskiego. Powitajmy tę ziemię po żołniersku!”

    Po dwóch dniach marszu żołnierze weszli do opuszczonego przez Rosjan Miechowa. Tu też zakończyła się służba Wieniawy w piechocie, „królowej – jak ją określił Wieniawa – wszystkich broni”, gdy „Bóg litościwy (…) powołał mnie ustami Beliny do grzesznego ułańskiego nieba”.

    Dowódca plutonu polecił wysłać swój oddział na podwodach do Jędrzejowa, a „spośród zaś obeznanych z jazdą konną szeregowców mnie i Sępowi (Sępińskiemu) kazał w konnej szpicy ubezpieczać posuwanie się kompanii”.

    Obaj jeźdźcy przejechali kilka kilometrów, gdy dogoni ich patrol Beliny.  Jego dowódca zagadnął Wieniawę – „dlaczego nie powiedzieliście mi, że jeździcie konno?” i zadecydował: „ – Od dzisiaj należycie do mego patrolu”.

    Choć „nadzieja służby w kawalerii uśmiechała mi się uwodliwie”, to „dumny byłem szalenie z mego debiutu piechotnego w szeregach Pierwszej Kadrowej”, a „z nowiutkim manlicherem na ramieniu i z tornistrem na plecach czułem się tak, jakby mnie kto na sto koni wsadził, niemniej przeto na grzbiecie jednego konia było mi jakoś lepiej, raźniej”.

    Po przybyciu do Jędrzejowa, Wieniawa oficjalnie na mocy rozkazu Piłsudskiego został ułanem u Beliny. Po zameldowaniu się u nowego dowódcy, w kompanii  Beliniaków przyszło mu „oblewać zardzewiałe ostrogi, u jakiegoś Żydka jędrzejowskiego kupione pośpiesznie, srogie buciory, bodajże ofiarowane mi przez miejscowego aptekarza i nie wiem już dzisiaj jakim sposobem zdobytą kozacką szaszkę”.

    W ten sposób narodził się Wieniawa-kawalerzysta.
 
Wybrana literatura:
Bolesław Wieniawa-Długoszowski – Wymarsz i inne wspomnienia
W. Dworzyński – Wieniawa. Poeta-żołnierz-dyplomata
M. Urbanek – Wieniawa
T. Wittlin – Szabla i koń
J. Majchrowski – Ulubieniec Cezara. Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Zarys biografii

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

07-08-2015 [10:25] - NASZ_HENRY | Link:

Byli lepsi kawalerzyści, co jednego dnia ruskich i szwabów bili pod Stanisławowem ;-)