
Dzisiaj szkoła morska w Gdyni ma już inną nazwę - Uniwersytet Morski. Ale wtedy, 17-go czerwca 1920r., gdy minister spraw wojskowych gen. Józef Leśniewski podpisywał akt jej utworzenia, nazywała się właśnie Szkoła Morska. I pod taką oryginalną nazwą, po prostu jako Szkoła Morska nadal funkcjonuje w świadomości jej absolwentów i ludzi morza.
Co więcej Szkoła Morska powstała w Tczewie a nie w Gdyni. Stało się tak z prostego powodu. W 1920r. portu i miasta w Gdyni jeszcze nie było. A sama Gdynia była małą wioską rybacką. I nie było w niej żadnego budynku, który by się nadawał na siedzibę tej szkoły. Szkoła Morska przeniosła się do Gdyni dopiero wtedy, gdy taki budynek został zbudowany. I to zbudowany z rozmachem. Kompleks budynków, który wówczas powstał dla Szkoły Morskiej, imponuje do dziś dnia.
Nie tylko budynek. Jeżeli popatrzymy na daty związane z przywracaniem obecności Polski na morzu a w tym powstaniem Szkoły Morskiej, to tempo podejmowanych działań też było imponujące. Otóż 28 listopada 1918r. czyli dwa i pół tygodnia po odzyskaniu niepodległości a półtora roku przed odzyskaniem dostępu do morza (Pomorze powróciło do Polski dopiero w 1920r.), Marszałek Piłsudski wydał rozkaz o powstaniu Marynarki Polskiej. Dziewięć miesięcy później w sierpniu 1919r. z inicjatywy admirała Kazimierza Porębskiego wyznaczona została komisja, mająca opracować statut, organizację i program nauczania szkoły kształcącej kadry dla floty handlowej. I niecały rok później wszystko było gotowe. Szkoła Morska powstała a kandydaci zdawali egzaminy wstępne.
Malkontenci wyśmiewali pomysł tworzenia takiej szkoły w sytuacji, gdy Polska nie miała jeszcze ani przedsiębiorstw żeglugowych ani statków handlowych. Ale nie mieli racji. Powstały przedsiębiorstwa żeglugowe i powstała polska flota pod polską banderą. A dzięki Szkole Morskiej byli ludzie przygotowani do pracy na morzu i pracy związanej z morzem. A wczoraj obchodziliśmy setną rocznicę istnienia tej Szkoły.
I dzisiaj szkołę morską mamy, co więcej na wysokim, uniwersyteckim poziomie. A wczoraj obchodziliśmy stulecie jej istnienia. Ale floty pod polską banderą niestety, znowu nie mamy. Tak jak wtedy, sto lat temu. Czas to zmienić. Przytoczę słowa zmarłego w ubiegłym roku prof. Jana Łopuskiego. Jeżeli państwo chce być traktowane poważnie musi mieć flotę morską pod własną banderą.
Jestem głęboko przekonany, że w dzisiejszych czasach Uniwersytet Morski przyczyni się do odbudowy polskiej floty pod polską banderą. Podobnie jak sto lat temu Szkoła Morska, przyczyniła się do jej powstania.
Nie przy obecnie panującej klice skupionej dookoła Prezesa.
Flota handlowa licząca się w świecie oznacza istnienie dużej gromady ludzi niezależnie myślących, z otwartymi umysłami, oczytanych i znających świat.
Obecna władzunia takich nie potrzebuje, mogą oni stanowić wręcz zagrożenie, dla władzy.
Władzunia potrzebuje tych którzy patrzeć będą w jej oczy jak pies na właściciela.
Wyklucza to karierę osób, które sprawdzają się na morzu.
Ale z pewnością znajdą one zatrudnienie pod banderami innych państw.
Może zapyta się Lewandowskiego (razem w PLO pracowaliśmy) jak to się stało, że jak w 1988 wyjechałem to PLO posiadało ogromny majątek, w tym około 170 nowoczesnych statków, a jak wróciłem w 1991 to mieli już tylko kilka?
.
Fascynacja Prezesem przesłania panu widzenie spraw.
A Sikorski by zaraz dodał: po co nam Szkoła Orląt w Dęblinie, skoro możemy kształcić pilotów w Stanach?
A jeszcze lżej będzie miał, jak nie będzie polskich fabryk, polskich sklepów, polskich dróg, polskich lotnisk ... wtedy dopiero będzie miał lekko!
O jakim dopłacaniu pan mówi? Żeby zarobić trzeba zainwestować. Jedna złotówka zainwestowana we flotę morską (pod polska banderą) przyniesie trzy złote dochodu. Gdzie indziej jest takie przebicie? A pan w kółko Macieju o dopłacaniu ...
A pan w kółko Macieju o dopłacaniu... – Wiadomo, że trzeba wydać, byśmy coś mieli („my”, czyli kto?). Natomiast niezbyt wiadomo, skąd zarobek. Tak się nie inwestuje. Zresztą motywacją ewidentnie jest chęć ujrzenia gromady statków dumnie pływających po morzach i oceanach pod polską banderą, a zdawkowe gadanie o zarobku jest jedynie na wabia. Nie o zarobek chodzi i go nie będzie, jak znam życie.
Jeśli to rzeczywiście takie intratne, proszę powołać towarzystwo akcyjne, które się z pokaźnym zyskiem zajmie budową polskiej potęgi, zamiast wydawać na ten pomysł wspólne pieniądze. Tylko kto zainwestuje dobrowolnie choć złotówkę? Pan?
Pan nnie rozumie (albo udaje, że nie rozumie) jednej rzeczy. Panstwo ustala reguły gry. I te reguły gry mogą być takie, że nic się nie opłaca albo takie że dana działalność się opłaca ... Jeżeli reguły gry będą takie, że się opłaca u nas prowadzić działalność (w tym przypadku żeglugę morską) to powołam towarzystwo akcyjne ...
Zmiana regulacji państwa bandery to też inwestycja, jedna złotówka wydana przez państwo na ZUS, przyniesie 3 złote dochodu do budżetu. Teraz nie ma wydatków (bo nie ma floty pod polską banderą) i nie ma dochodów. Nie ma nic!
Pan kpi czy o drogę pyta? :) Przecież napisałem! Zainwestowana jedna złotówka zwróci się trzykrotnie.
Hurra, wszystkie państwa poniżej to Amber Gold!
Finlandia - w przypadku statków zarejestrowanych w drugim fińskim rejestrze możliwy jest zwrot armatorowi płatności składek na ubezpieczenia społeczne i podatki (łącznie około 25%-30% kosztów wynagrodzenia),
Francja - składki na ubezpieczenia społeczne marynarzy podlegają refundacji armatorom pod warunkiem przeznaczenia ich na szkolenia, zatrudnienie i rozwój floty,
Grecja - armatorzy i marynarze opłacają składki na ubezpieczenie społeczne niższe niż pracodawcy i pracownicy z innych sektorów gospodarki,
Hiszpania – refundacja 90% składek na ubezpieczenia społeczne płacone przez pracodawców,
Holandia - armatorzy mają możliwość odliczenia - z wymaganego podatku od płac - 40% wynagrodzeń wypłaconych marynarzom,
Irlandia - armator otrzymuje zwrot kosztów na składki na ubezpieczenie społeczne, poniesionych w części przypadającej na pracownika,
Niemcy - armatorzy otrzymują bezpośrednie subsydia związane z obniżeniem kosztów pracy (podatki płacone od wynagrodzeń, składki na ubezpieczenia społeczne); marynarze spoza UE są wyłączeni z obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia społeczne, za wyjątkiem ubezpieczenia wypadkowego,
Norwegia (kraj EOG) - armatorzy otrzymują pełen zwrot składek na ubezpieczenia społeczne wpłaconych w imieniu marynarzy,
Włochy - marynarze oraz armatorzy eksploatujący statki w drugim rejestrze włoskim (IIR) są zwolnieni z obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia społeczne; ciężar ponoszenia opłat spoczywa na państwie.