Konserwatywna wizja Ukrainy (1)

Ewolucja stosunku stańczyków wobec Ukraińców związana była z radykalizacją ukraińskich stronnictw politycznych.
 
    Krakowscy konserwatyści byli najsilniejszym stronnictwem w Galicji, choć nie tworzyli zwartej grupy, a dzielili się na dwa  opozycyjne wobec siebie obozy (konserwatystów zachodnio- i wschodnio-galicyjskich zwanych Podolakami). Ten podział wynikał głównie z różnic w stosunku do rozwiązania kwestii ukraińskiej. O ile stańczycy potrafili zachować w tej sprawie większy obiektywizm i oceniać ją w kontekście interesu państwa, to Podolacy bardziej podatni byli na hasła nacjonalistyczne. Ostatecznie w 1907 roku Podolacy zawarli sojusz z endekami.
 
    Konserwatyści krakowscy traktowali kwestię ukraińską w kategoriach przedmiotu historycznego sporu między Polską i Rosją. Nie może to dziwić zważywszy na zawodowe paranie się historią przez wielu jego najwybitniejszych przedstawicieli z Józefem Szujskim i Michałem Bobrzyńskim na czele. Najdobitniej wyraził to Stanisław Tarnowski zwracając uwagę na realne niebezpieczeństwo pochłonięcia galicyjskich Ukraińców przez „siłę rosyjską”. Uważał, że Rusini raczej się jej poddadzą, niż ustąpią w swych aspiracjach Polakom. Dlatego też pytał się: „czy nie lepiej i mądrzej korzystać z tej chwili, kiedy dążności ruskie, w Rosji przeczone i prześladowane, mogą się z nami sprzymierzyć, jeśli u nas znajdą się czem zaspokoić? (…).  Czy nie lepiej wreszcie zrobić to z własnego popędu i woli, niż pod naciskiem okoliczności lub innych zakrajowych może wpływów?”.
 
    Takie rozumowanie zakładało przyjęcie wobec Rusinów polityki związania ich polskością, przekonania do wyższości cywilizacji zachodniej nad bizantyjską, a jednocześnie przyznania im pewnych koncesji w zakresie rozwoju narodowego i kształtowania poczucia tożsamości.
 
    Jerzy Lubomirski zwracał uwagę, że Ukraińcy w Galicji stanowią tylko niewielką część narodu zamieszkującego imperium rosyjskie, a zatem polityka rosyjska nieuchronnie zmierzać będzie ku podsycaniu atmosfery wrogości wobec Polaków. W związku z tym twierdził, że należy „wyprzedzić żądania Rusinów w Galicji” oraz rozbudzić w nich „ruski patriotyzm”.  Pisał także o Rusi, jako o „tamie i sile przeciw temu potopowi, który od wschodu zalać nas chce oraz wskazywał, że wobec tego „taka Ruś byłaby potrzebna i nie dla nas jednych dobroczynna”.
 
     Konserwatyści krakowscy konsekwentnie podkreślali różnice między Ukraińcami i Rosjanami.  Józef Popowski dowodził, iż o ile Rosjanie większą wagę przywiązują do formy ceremoniału, obrządku religijnego, to dla Rusinów większe znaczenie mają walory duchowe. Ponadto wskazywał, że rosyjskie życie duchowe i religijne nacechowane jest nietolerancją, pogardą dla obcych i poczuciem wyższości. „Moskale mieli siebie – pisał - za naród wybrany i byli nawet uprzedzeni do swych jednowierców Greków i Rusinów. Wszystko co się od ich narodowości odróżniało, uważali za heretyckie i traktowali każdego obcego lekceważąco i wyniośle”. Natomiast Rusini nie podzielając tej nienawiści, mieli większy szacunek dla innych wyznań. „Grecy, Ormianie, Żydzi, Niemcy i Polacy żyli w ich miastach swobodnie i w dobrych stosunkach z miejscowa ludnością. Gdy Polacy przybyli do Kijowa, jako sprzymierzeńcy Jarosława, zachwycali się kijowskim trybem życia”.
 
     Józef Popowski zwracał też uwagę na odmienne u obu narodów rozumienie wolności. O ile dla Ukraińców ma ona wymiar wybitnie indywidualny i utożsamiana jest ze swobodą osobistą, prowadzącą niekiedy wręcz do anarchii, to Rosjanie większe znaczenie przywiązują do woli ogółu, dążąc do samowładztwa i potęgi państwa. „Żywioł rosyjski ma w sobie coś olbrzymiego, organizacyjnego, harmonijnego, ma poczucie jedności, siłę odporną, kieruje się zdrowym rozsądkiem, umie znosić niepowodzenia, wyczekać stosowną chwilę i misternie ją wyzyskać”.
 
    Z tej odmiennej interpretacji wolności wynikały różnice w poglądach na rolę i zadania społeczeństwa. Dla Rosjan jednostka jest podporządkowana społeczeństwu, jest częścią pewnej całości i jej wola utożsamiana jest z wolą ogółu. Natomiast Ukraińcy przywiązujący dużą wagę do niezależności, wspólną własność traktowali zawsze jak niewolę. O ile ukraińska hromada była dobrowolnym związkiem ludzi, niezależnych właścicieli, to  rosyjski mir był wyrazem wspólnej woli i opiera się na wspólnej własności.
 
     W konkluzji Popowski stwierdzał, że różnice między Polakami, a Ukraińcami nie są w rzeczywistości tak duże. „Gdybyśmy mieli nakreślić różnice między Polakami, a Rosjanami, trzeba by nam często powtórzyć to, co się o Rusinach mówiło” – napisał na zakończenie.
 
    Z kolei Józef Szujski nawoływał: „Wobec Rusinów nie bądźmy więc Lachami, którzy im obmierzli, bądźmy reprezentantami liberalnej Polski”, Koncepcja Szujskiego akceptująca równouprawnienie narodu ukraińskiego w Galicji stała się została zrealizowana przez  krakowskich konserwatystów w 1890 roku, kiedy to w listopadzie doszło do zawarcia ugody Badeni–Romańczuk, otwierającej krótkotrwały okres w stosunkach polsko-ukraińskich. Stańczycy nadzieję wiązali z szansą na zwycięstwo w obozie ruskim nurtu narodowego nad moskalofilskim. „Czas” pisał w związku z tym, iż „rozdwojenie w obozie ruskim, które tak wyraźnie zarysowało się w samym Sejmie, pozostanie bądź co bądź jednym z najważniejszych wypadków politycznych”. Komentując zaś wystąpienie Juliana Romańczuka na forum sejmowym, publicysta „Czasu” podkreślał, iż  „nastąpił nowy zwrot w stanowisku posłów ruskich. Choć w kraju słychać było o rozdwojeniu na dwa prądy rosyjski i ukraiński – w sejmie stał jeden solidarny: ruski”.
 
    Kiedy jednak już po roku pojawiły się symptomy odstąpienia przez Ukraińców od warunków tej umowy, krakowscy konserwatyści nie kryli  rozczarowania. W listopadzie 1893 roku w „Czasie” pisano, iż „prawie powszechną wadą reprezentantów narodowości ruskiej jest niejasność stanowiska, które musi budzić nieufność. Z jednej strony terroryzm zamykający usta i krępujący działanie, z drugiej zaś brak cywilnej odwagi sprawia, że nie ma wśród Rusinów człowieka, o któryby można powiedzieć, że jego przekonania są niezmienne. (…) Głos ruski brzmi niejasno, chwiejnie”.
 
     Natomiast  inny organ prasowy stańczyków „Przegląd Polski”, przekonywał w 1892 roku, że tak naprawdę dalekosiężnym celem Romańczuka było dążenie do utworzenia „ruskiego kraju koronnego ze stolicą we Lwowie”. Wysunięcie takiego postulatu, ze względu na niezwykle skomplikowaną sytuację tego terytorium, mogło prowadzić – zdaniem pisma - jedynie do dalszego zaognienia sytuacji w relacjach polsko-ukraińskich.
 
    W tych warunkach stańczycy stracili nadzieję na pozytywne rozwiązanie konfliktu z Ukraińcami, choć od czasu do czasu pojawiały się głosy, że być może „dobre ziarno rzucone w 1890 roku pomimo usiłowań, aby je zniszczyć nie zmarnieje”. Dodatkowo nadzieje te rozwiało pojawienie się na mapie politycznej Galicji Ukraińskiej Partii Radykalnej, której działacze próbę porozumienia z Polakami traktowali jako  zdradę interesów narodowych, jako handel „ruską sprawą”.
 
    Szczególne zaniepokojenie krakowskich konserwatystów wzbudził zjazd UPR, jaki po zakończeniu strajków rolnych odbył się w połowie września 1897 roku. W jego trakcie padały słowa o „polskich intruzach” oraz „wypędzeniu Polaków z naszej ziemi”.
 
    Pod wpływem strajków chłopskich z 1902 roku zaniepokojeni publicyści „Czasu” pisali, że prąd szalonej, a ślepej nienawiści do wszystkiego co polskie rozlewający się za sprawą radykałów ruskich coraz szerzej, porywa nawet jednostki dotąd nastawione ugodowo. (…) Czas nam już zerwać z dotychczasową czysto polską czułostkowością do braci Rusinów, z dotychczasową łatwowiernością i naiwnością, a przystąpić solidarnie, siłami wszystkich stronnictw do czynnej akcji obronnej”.
 
     Po zamordowaniu przez studenta Uniwersytetu Lwowskiego Mirosława Siczynskiego w 1908 roku namiestnika Galicji Andrzeja hr. Potockiego, stańczycy wyrażali zdumienie,  dlaczego namiestnik będący przecież „reprezentantem i wykonawcą polityki sprawiedliwości wobec narodu ruskiego” stał się ofiarą zamachu.
 
     Nowy namiestnik Michał Bobrzyński usiłując kontynuować politykę porozumienia z Ukraińcami spowodował uchylenia wyroku skazującego zabójcę Potockiego na karę śmierci z zamianą na 20 lat pozbawienia wolności. Jednak coraz bardziej musiał się liczyć z silną opozycją endecko-podolacką, domagającą się rozprawy z radykalnymi ugrupowaniami ukraińskimi.
 
CDN.