Wieprzowina, owoce i wywóz śmieci wciąż drogie

Dane statystyczne przekazane w tym tygodniu przez Główny Urząd Statystyczny uwidaczniają już pierwsze symptomy obecnego, kryzysowego okresu w naszej gospodarce coraz bardziej boleśnie odczuwającej skutki zamrożenia wskutek pandemii koronawirusa.
Co prawda według tzw. szybkiego szacunku produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w I kwartale 2020 r. był realnie (tak, jak w poprzednich kwartałach) jeszcze wciąż wyższy w porównaniu z takim samym okresem rok wcześniej. Jednak wszystko wskazuje na to, że będzie to - jeszcze na długo - ostatni taki, „wzrostowy” kwartał. Tym bardziej, że ów wzrost PKB w pierwszych trzech miesiącach tego roku wyniósł ledwie 1,9 proc. Tyle, że kwartał wcześniej, tj. w ostatnim kwartale 2019 roku, był na poziomie 4,8 proc. Do podobnych wzrostów PKB przyzwyczaiło nas zresztą kilka poprzednich lat.
Można by w tym miejscu powiedzieć: i to by było na tyle. Na tą „starą” ścieżkę wzrostu gospodarczego zapewne powrócimy. Mamy w każdym razie na to niemałą szansę, skoro - jak pamiętamy choćby z bloga sprzed tygodnia, nawet Komisja Europejska zalicza Polskę do krajów, które koronakryzys powinny przejść obronną ręką. Ale to dopiero po ustaniu skutków pandemii.
Tymczasem, jak podkreślił GUS, ogłoszony przedwczoraj szybki szacunek PKB za I kwartał 2020 r. uwzględnia pierwsze efekty wystąpienia COVID-19 i wprowadzenie rządowych środków celem przeciwdziałania skutkom epidemii. Zaś metody i źródła danych wykorzystane do szacunku PKB nie uległy zmianie. Jednak „przedstawione dane mają charakter wstępny i mogą być przedmiotem rewizji”. Zaś „regularny szacunek PKB za I kwartał 2020 r.” zostanie opublikowany 29 maja.
Jeszcze ciekawsze informacje przyniosły dane GUS dotyczące poziomu inflacji. Dotyczyły one bowiem kwietnia, a zatem miesiąca, w którym koronakryzys ujawnił się w całej pełni. Chociaż głównymi odpowiedzialnymi za jej wzrost stały się, podobnie, jak w poprzednich miesiącach, wysokie ceny wieprzowiny, owoców i za wywóz śmieci, to skutecznie ją wyhamowały tanie paliwa - najtańsze od wielu już lat.
Co istotne, i na co warto zwrócić uwagę, w kwietniu „wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych” po kilku ostatnich zimowych miesiącach „znajdował się w granicach odchyleń od celu inflacyjnego określonego przez Radę Polityki Pieniężnej (2,5% +/- 1 p. proc.)”. Okazało się, że inflacja, która wystrzeliła w górę w końcu ub. roku powyżej poziomu 4 proc., i jeszcze w marcu wynosiła 4,6 proc., w kwietniu spadła do 3,4 proc. Warto w tym miejscu przypomnieć, że podobny scenariusz, tj., że od II kwartału br. wzrost inflacji wyhamuje, zakładali eksperci ekonomiczni jeszcze przed wybuchem pandemii.
Jak zaznacza GUS średni wzrost cen usług wyniósł wówczas 6,5 proc., a towarów - 2,3 proc. (oczywiście w porównaniu z kwietniem ub. roku). Przy czym największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały według GUS niższe ceny w zakresie transportu (o 4,8 proc.), które obniżyły ten wskaźnik o 0,44 p. proc.
Jak już wspomnieliśmy obecny poziom inflacji „trzymają” przede wszystkim wysokie ceny części żywności oraz te, odpowiadające za koszty utrzymania mieszkań. Wymieńmy je przykładowo. Pieczywo podrożało w porównaniu z kwietniem ub. roku o 8,7 proc., mięso - o 11,0 proc., wieprzowina - o 17,0 proc., wędliny - o 13,3 proc., owoce - o 22,1 proc., warzywa - o 8,1 proc., mleko - o 7,0 proc., cukier - o 7,8 proc. I wreszcie creme de la creme - rekordzista tego zestawienia: opłaty za wywóz śmieci. Wzrosły one bowiem w ciągu minionego roku aż o 53,9 proc.
Na przeciwległym biegunie znalazły się ceny paliw. Ogółem ceny paliw do prywatnych środków transportu spadły o 18,8 proc., olej napędowy - o 18,2 proc., benzyna - o 19,4 proc.,
zaś gaz ciekły i pozostałe paliwa do prywatnych środków transportu - o 17,0 proc.
Jaki wpływ na poziom inflacji, a zwłaszcza na wzrost (raczej chyba już spadek) PKB będzie miał koronakryzys w kolejnych miesiącach przekonamy się niebawem.