GRECKI PROBLEM

GRECKI PROBLEM
 
 
    Nawet jak Grecja opuści strefę euro pozostaną w całej Europie śladu greckiego ducha, który od starożytności odciska swoje piętno w architekturze i kulturze  kontynentu. Te ślady widać również na całym świecie – od obu Ameryk po antypody. Wystarczy spojrzeć na budynki sądów w Sydney przy Taylor Square albo na szacowne gmachy w Melbourne. I mimo kryzysu Grecy będa dalej uprawiać oliwki i pędzić wino, zresztą półwysep grecki przypomina kształtem liść winorośli. O dziwo, sami mieszkańcy tej ziemi nie używali nazwy Grecji – jakby zresztą mogli, gdy miasta Hellady rywalizowały ze sobą nieustannie, pomijając okres mykeński, albowiem wtedy ośrodki władzy na półwyspie uznawały zwierzchność cyklopich zamków Mykeńczyków. W wieku XV przed Chrystusem zbobyli oni nawet wyspę Kretę. A zatem Ateny były w antagonizmach ze Spartą lub z Tebami, a słynna wyprawa siedmiu przeciwko Tebom jest koronnym dowodem na spiskowy charakter dziejów. Nie wchodząc bliżej w owe antagonizmy, bo i nie one są naszym celem, możemy natomiast dziwić się, cóż dzisiaj Grecy robią w Unii Europejskiej ? Oni, którzy dali Europie wyrafinowaną kulturę muszą teraz być członkami Unii demolującej kulturalne dziedzictwo starego kontynentu! Byłoby zatem może lepiej gdyby Helleńczycy pożegnali się z barbarzyńcami z Brukseli ?!
   Tymczasem sporo szumu wywołuje finansowa upadłość Grecji, a także wynik  referendum, w którym 61,3% obywateli powiedziało „nie” polityce tzw. austerity i zagranicznym wierzycielom. Warto tu przytoczyć fragment analizy Grega Sheridana ( z „The Australian” ( 7 lipca br), zamieszczonej na tytułowej stronie gazety. Zacytujmy go w urzędowym języku naszej przybranej ojczyzny, bowiem w tłumaczeniu można czasem zgubić pewne subtelności lub smakowity styl komentatora. A zatem sięgnijmy do angielskiego oryginału, a brzmią  w nim nuty sarkazmu: 
     „The failure of Greece is the failure of the European Union. Is this what the EU was supposed to give us – banks in tatters, beggared nations, stockmarkets reeling, soaring youth unemployment, the EU’s own institutions reviled and ridiculed, and its fiscal rules a sick joke ?  The arrogance at the heart of the EU project, the utterly undemocratic disdain for voters everywhere, is laid bare in the new Greek malaise. The Greek economy does not sit coherently within the common currency eurozone, or perhaps even within the EU at all. But there is equally no coherent way in which Greece can make an orderly exit. This is because EU institutions hold national democracies in contempt…”
    Oto wstęp do rozważań Grega Sheridana, które ciekawy czytelnik znajdzie w podanym wyżej numerze pisma “The Australian”.
     Grecja była nam zawsze bliska, by wspomnieć choćby greckie echa w twórczości Jana Kochanowskiego jak np. „Odprawę posłów greckich”, zaczerpniętą z historii konfliktu Trojan z Grekami, być może nie tylko o piękną Helenę. Są w tej tragedii oczywiście i polskie akcenty ( Chór: „Wy, którzy Pospolitą rzeczą władacie...) i aluzje do naszej sytuacji. Atoli dzisiaj może to „Odyseja” bardziej jest nam bliska niż „Iliada” , bo Polacy coraz bardziej stają się narodem wędrowców i wygnańców.  „Przez całą noc tak płynęli – świtało, a oni płynęli...”
    W kunsztownych strofach Homera ocalał legendarny świat herosów, bogów  i nimf jak w tych wersach o locie Hermesa wysłanego przez Zeusa do Kalipso:
                        „A kiedy wreszcie przyleciał do wyspy zgubionej śród toni
                          I z nurtów o barwie fiołków na brzeg wynurzył się suchy,
                         Poszedł i wrychle odnalazł wielką, zaprawdę, jaskinię,
                         W której mieszkała Kalipso, nimfa o pięknych warkoczach.
                         Zastał ją doma. Albowiem na wielkim ogniu płonęły
                         Cedrowe szczapy, łupane dobrze, i pachność żywiczna
                         Po całej niosła się wyspie od dymu z cyprysów i cedrów...”
                                        („Odyseja”, pieśń V, 55-61, w przekładzie J.Wittlina)
      Fantazja Greków i bogactwo ich mitów, w których bogowie obcowali z ludźmi, czaruje i dzisiaj, kiedy Morze Śródziemne przeobraziło się w cmentarz dla uciekinierów z Afryki i innych regionów ogarniętych wojnami. A brzegi tego morza – „błękitnej sadzawki w antycznym ogrodzie” – kolonizowali właśnie Grecy zakładając osady, potem stające się  miastami jak porty na Sycylii, na wybrzeżach Italii czy Francji ( Massalia – dziś Marsylia) i Hiszpanii, dzisiejszej Bułgarii i Rumunii, Turcji a nawet w delcie Nilu jak Naukratis lub u ujścia Donu jak Tanais, w limanie Dniestru jak Olbia albo na Krymie. Oto jak grecki duch szukał przestrzeni poza swoimi wyspami i Peloponezem. Czy była to emigracja ? W pewnym sensie tak, ale jakże szczególna a zajmująca miejsca ziemi niczyjej lub prawie, jakby „pustostany”, a w każdym razie nie podlegle czyjejś władzy.
     W niedzielę ( 11 lipca) mędrcy z UE i szacowna troika mieli zdecydować, co począć z greckim fantem, a sam  Jean-Claude Juncker ( unijny „papież”) nie wykluczał, że Ateny opuszczą strefę euro. Tymczasem – jak słusznie sądził Wernyhora – troika nie oddała swej „dojnej krowy” i wolała sypnąć nowymi miliardami kredytu, byl tylko Grecja pozostała w UE i oczywiście dała się sprywatyzować bossom z Brukseli. Bo taki był warunek nowej umowy, pomijając tak „drobne” dezyderaty UE jak cięcia pensji i wzrost podatków. Jak jednak przyjmą to Grecy, którzy właśnie w referendum odzucili „austerity” i taki scenariusz ? Powstrzymano narazie „Grexit”, który nie byłby tragedią, bo pewne kraje  UE używają swoich walut i trzymają się mocno. Wszystko przed nami, ale jak Grecy poradzą sobie z kryzysem i ewentualną inflacją ? Myślę, że jest jedno tylko wyjście: muszą wskrzesić króla Midasa! Ten władca Frygii otrzymał od Apollona niezwykły dar:  czegokolwiek dotknął rzeczy obracały się w złoto! Może tym sposobem uzupełnią swój skarbiec pod Akropolem i zwrócą odsetki i długi ? Wydaje mi się jednak, że Grecy dali światu tyle na polu kultury i wiedzy, iż powinni być wieczyście zwolnieni z podatków i wszelkich wpłat dla Unii Europejskiej!  Ich hojny wkład do Europy był i jest nieocenionym darem.
     A co z Polską ? Coraz liczniejsze głosy alarmują, że III RP staje się drugą Grecją pod „światłymi” rządami PO-PSL...I to w dodatku bez wspólnej monety, czego się więc spodziewać, gdyby narzucono nam balast euro ? Obawiam się, że Unia Europejska nie udźwignęła by tej „drugiej” Grecji, a jeszcze inne kraje walczą z kryzysem. Najwidoczniej wirus kryzysu magicznym sposobem wędruje sobie po krajach EU, pozbawionych granic i panaceum na flotylle nielegalnych immigrantów. Jak długo jeszcze przetrwa unijne imperium ze stolicami w Brukseli i Berlinie ?
                                                                                        Marek Baterowicz