Kto wie, może jesteśmy naiwnymi świadkami tylko taktycznej przerwy i przegrupowań na zdobytych pozycjach? 1 maja do Kongresu USA wpłynął projekt rezolucji dającej niesamowitą dyktatorską władzę miejscowemu ministrowi zdrowia sprowadzający się do przymusowego testowania obywateli podejrzanych o kontakt z osobą nosicielem C-19. Agenci ministerstwa będą śledzić twój telefon, czy aby nie zbliżyłeś się do osoby będącej nosicielem wirusa. Ci ludzie będą nawet mogli wtargnąć do twojego domu w celu zbadania bądź odizolowania osób z pozytywnym testem. Żeby było zabawniej rezolucja, która może zostać przegłosowana przez Kongres oznaczona jest dziwną numeracją: H.R. 6666 (!). Sponsorem rezolucji jest demokrata ze stanu Illinois Bobby Rush. Oczywiście w tym bałaganie, przy następnej zwyżce w ilości ofiar (np. tzw. druga fala) taki zamach na prawa i wolności obywatelskie pewnie ma szansę na przejście, wtedy pozostaje jeszcze Senat, no i Prezydent (musiałby to podpisać, aby stało się prawem). Czy ktoś o zdrowych zmysłach mógłby wyobrazić sobie taką sytuację jeszcze pół roku temu?
Nawet na tym przykładzie, ale i na innych mu podobnych widać w jak olbrzymim stopniu amerykańskiej demokracji (i całemu światu zachodniemu) odbija się czkawką bliska współpraca z komunistycznymi Chinami. Jeśli tak szybko przy pierwszej nadarzającej się okazji wchodzimy na drogę totalitarnego reżimu, aby nasze elity w zawrotnym tempie pozbawiły swoich obywateli i przecież wyborców dawno temu wywalczone prawa i wolności. czy możemy dziś wyobrazić sobie jakie będzie nasze jutro (i naszych dzieci), jeśli nie przeciwstawimy się tym zaborcom?
Siły kierujące druzgocącą dla światowej ekonomii ofensywą szastają hasłami naukowości i troski o nasze zdrowie i przyszłość. Jednocześnie w stosunku do tych, którzy mają czelność zadawać rozsądne, logiczne kwestionujące pytania i posiadają własne zdanie, używają w poszczególnych państwach środków administracyjnych i aparatu przymusu wspieranego kreatywnym atakiem medialnym. Cóż warta jest nauka pozbawiona szans rozwoju właśnie w ogniu nieustannej krytyki i zrewidowania jej założeń? To przecież wejście do świata politruków, a nie świata nauki...
My już znamy takiego “wirusa” z życia w sowieckim totalitarnym imperium, czy ktoś jeszcze pamięta ulubionego naukowca Stalina genetyka Trofima Łysenkę? Każdy naukowiec, który wskazywał na idiotyzm założeń Łysenki był gnojony (kierunek gułag), bądź fizycznie znikał. W dzisiejszym świecie naukowym jest nieco inaczej (mniej kija, a więcej marchewki) istnieje szeroko rozbudowany system dotacji, fundacji finansujących badania i kariery naukowe, fundujący nagrody. Często nawet porządni naukowcy pozwalają sobie na uwikłanie się właśnie w głoszenie “sponsorowanych prawd” (przykład: Globalne Ocieplenie). Wyniki, konkluzje badań, odkryć naukowych, których nie wolno poddawać w wątpliwość, nie wolno poddawać krytyce, nie mogą być “naukowe”, bowiem stają się dogmatem, doktryną, czyli są wymieszaniem nauki z religią, bądź polityką.
Choć wiele wskazuje na to, że żyjemy w XXI wieku to mimo tylu wspaniałych odkryć naukowych, zadziwiającego postępu w technologii jednak powstaje podejrzenie, że bardzo się cofamy w rozwoju. Skoro zabrania nam się testowania, kwestionowania ustalonych na dzisiaj prawd, a nauką kierują i obowiązujące prawdy określają ludzie “znikąd” jak np. światową medycyną kieruje Bill Gates (facet z portfelem bez medycznego wykształcenia), a o nauce o Ziemi i Globalnym Ociepleniu decyduje nawiedzony lewacki polityk Al Gore, to jak tu nie dostać zawrotu głowy?
Z powyższego wypływa prosty wniosek, że niestety wracamy, staczamy się w uroczą erę czarowników i szamanów posiadających tajemną wiedzę i których wyrokom, natchnionym wizjom i przepowiedniom (jak pandemia C-19) poddają się w większości pokornie szefowie poszczególnych państw (przypomnijmy, że WHO ogłosiło stan pandemii dzień po przelaniu przez Gates na jej konto $50 mln). Jednak ówcześni czarownicy czerpali swoją moc obcując z tajemniczymi nadprzyrodzonymi siłami, dzisiejszymi raczej kieruje duch święty (w wielu osobach) z centralnych banków i międzynarodowych korporacji.
Amerykanie słynęli z dumy z modelu małego rządu, którego zadaniem było zabezpieczenie warunków swobodnego rozwoju ekonomicznego i osobistego obywateli, ale to się niestety zmieniło. Oczywiście podobne zakusy elit gwałcące i ograniczające prawa i wolności obywatelskie mają miejsce na całym świecie. Czego możemy się logicznie spodziewać? Czy rząd rozwiąże Naród i powoła inny, następny, czy też będzie odwrotnie?
Jacek K. Matysiak Kalifornia, 2020/05/10
Okazuje się, że szataniści w USA czują się jeszcze pewniej.