Protest wyborczy Doroty Stańczyk przed ławą przysięgłych


Dorota Stańczyk w Sądzie Okręgowym w Katowicach, 30 grudnia 2014 r.

Gdyby proces w sprawie protestu wyborczego pani Doroty Stańczyk toczył się przed ławą przysięgłych - dwunastką osób wylosowanych z bazy Pesel jednorazowo do rozstrzygnięcia sporu - kluczową sprawą byłaby pewnie wiarygodność uczestników. Dla mnie (i pewnie nie tylko) bardziej, a sądząc z reakcji publiczności, wyłącznie wiarygodna była Dorota Stańczyk. Jednak przewidując ten efekt jej przeciwnicy, zdeprawowani sędziowie, pewnie też przynajmniej staraliby się być wiarygodni; doszłoby więc do czegoś w rodzaju wyścigu zbrojeń w zakresie wiarygodności. Drugim atutem pewnie byłaby sympatia. Nie ukrywam, że dla mnie i pewnie nie tylko…. itd. :) – no ale ci po drugiej stronie też pewnie staraliby się być sympatyczni. Atutem trzecim pewnie byłoby, jak kto jest ubrany. Ten aspekt zostawię bez komentarza.  I tak dalej.
 
Oczywiście istota sporu zgubiłaby się w tym wszystkim momentalnie: pewnie mało kto by ją rozumiał. Ale kluczowe byłoby wywołanie wrażenia kompetencji i jasne, klarowne, przystępne przedstawienie racji. A wrażenie kompetencji jest kluczowe dla wiarygodności, o której wspomniałem jako pierwszej. Znaczenie „istoty sporu” mogłoby wzrosnąć skokowo przez fakt, że ten sądowy serial mógłby mieć miliony widzów; wówczas przez efekt skali pojawia się grupa osób zdolnych do oceny istoty sporu – prawników, polityków, matematyków; bo w tej sprawie kwestia matematyczno-statystyczna miała znaczenie.
 
Naturalnie, publiczny proces w „społeczeństwie demokratycznym” to swego rodzaju teatr i idzie w nim po części o, by rzec brutalnie, przegrillowanie przez pewien czas cech widowiska przydatnych w budowie wiarygodności i sympatii. Większość kongresmenów i senatorów w USA to prawnicy z doświadczeniem sal sądowych. Przez to budzą zresztą dość powszechną i uzasadnioną niechęć. Ale trudno mi sobie wyobrazić, by w normalnym procesie można ot, tak sobie potraktować z buta wniosek o przesłuchanie świadków. Albo wniosek o ponowne przeliczenie głosów w spornym okręgu, co na podstawie oryginalnych protokołów z komisji obwodowych można w Excelu zrobić w godzinę-dwie. Ktoś kto odrzuca takie wnioski dowodowe, poza tym że przyznaje się do winy, momentalnie kompromituje się tracąc jakąkolwiek wiarygodność i sympatię, jeśli posiadał je kiedykolwiek. Sądzę że po czymś takim ława przysięgłych głosowała 12:0 na rzecz Doroty Stańczyk. Filmy z protestu przypominam. Te wybory są nieważne.

Warto zwrócić uwagę na pomysły z początku roku (pamiętam dyskusję z J. Pilarkiem z Niezależnej), że o sfałszowanych wyborach samorządowych „nie wolno głośno mówić”. Czas płynie, a lewe władze w najlepsze urzędują. Niemówienie głośno miało być przejawem przedwyborczej chytrości taktycznej opozycji, ale miesiąc trzasnął jak z bicza i dalej cicho wszędzie, głucho wszędzie. Cui bono? Kto podzielił się wpływami i kasą? Nie ma za to wątpliwości, że odpowiedzią na wszelkie pytania jak zwykle będzie, by "wierzyć". Żenujące.
 
Zapomnijmy, że po wprowadzeniu uczciwych procesów tj. ław przysięgłych uda się wyeliminować fałszerstwa wyborcze. Będą zawsze, jak wszystkie inne przestępstwa. Ktoś zawsze się na to porwie. W społeczeństwie normalnym fałszerstwa będą skomplikowane i trudno wykrywalne; przez co dużo rzadsze. I by sprostać takim nowym wyzwaniom, również wykrywanie, procedury i zabezpieczenia będą odpowiednio trudniejsze do obejścia; więc i w tej dziedzinie widać będzie swego rodzaju wyścig zbrojeń.
 
Konkretny wynik takich sporów ma moim zdaniem znaczenie wtórne wobec powszechnego uznania wiarygodności, sympatii, kompetencji, klarowności, inteligencji, wiedzy, i wyścigów zbrojeń o te cechy. A z czasem selekcji pozytywnej w ich zdobywaniu.
 
Z kolei demonstracyjne odrzucanie wniosków, arogancja, wyzywająca obecność zomowców już na korytarzu przed wejściem - idealnie odzwierciedla nie tylko selekcję negatywną i prymitywizm od cepa, ale i przeświadczenie aktualnej rasy panów, że ich kolejna Rzesza też trwać będzie tysiąc lat; zasadę Deutschland über alles - „filozofię państwa i prawa”. Ich państwa. Państwa nadczłowieków. Ich właściwie cywilizacji.
 
Albo antycywilizacji; jak kto woli.
 
Cywilizację albo antycywilizację w pewnym sensie każdy sobie wybiera.
 
Dlatego wzywam państwa do niegłosowania na osoby i partie, które są przeciwne ustanowieniu w Polsce prawdziwych sądów, tj. ław przysięgłych.

Mariusz Cysewski

Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
https://www.facebook.com/groups/517163485099279
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
http://www.facebook.com/cysewski1

YouTube: