Świąt radosnych - dla jednych, bezpiecznych - dla drugich...

Pan Jezus rodzi się na nowo. I rodzi się wszędzie. Także dla tych chrześcijan, dla których wiara w niego oznacza ryzyko utraty życia: dla naszych braci w wierze w muzułmańskich krajach Afryki czy na Bilskim Wschodzie. A więc wszędzie tam, gdzie radykalni islamiści prowadzą czystkę, nie tyle etniczną, co właśnie religijną. Ciesząc się Świętami, rodzinnym spotkaniem w bezpiecznym polskim domu, patrząc na dzieci i wnuki zachwycone prezentami, pomyślmy o tych, którzy – jak my – wierzą w Boga Ojca Wszechmogącego i Jezusa Chrystusa  – i płacą za to cenę najwyższą. 
Kilka lat temu, tuż po świętach Bożego Narodzenia, a jeszcze przed świętem Trzech Króli odwiedziłem obozy dla uchodźców-chrześcijan w Erbilu, stolicy irackiego Kurdystanu. Pełen kościół, a raczej pełen barak przemieniony na tymczasową kaplicę -pełen ludzi, którzy uszli  z życiem przed mordercami z Państwa Islamskiego. Żywy kościół pełen ludzi spontanicznie okazujących wiarę, dla których spotkanie z Panem Bogiem nie jest niedzielnym rytuałem, tylko czymś bardzo autentycznym. To było poruszające. Pamiętam to do dziś. Podobnie jak msze święte w krajach, w których chrześcijanie stanowią niewielką mniejszość. Ostatnio w Ankarze, choć akurat w stolicy Turcji wyznawcom Chrystusa nic nie grozi (w głębi kraju jest z tym gorzej). Ale też choćby w Bahrajnie. W szeregu muzułmańskich miast świątynie katolickie czy innych wyznań chrześcijańskich nie są w ogóle oznakowane. Nie ma żadnego szyldu, nie ma krzyża, żeby nie prowokować, bo licho spod znaku Allacha nie śpi. I tak, kto ma wiedzieć, że odbywa się tam spotkanie z panem Bogiem, to wie i trafi. 
Wiele tysięcy kilometrów od Polski, równie tradycyjnie jak w naszym kraje będą obchodzone święta Bożego Narodzenia w  polskich kościołach w Europie Zachodniej, Ameryce czy Australii. Trochę zasmakowałem tej polskiej atmosfery – ostatnio na „Trójcowie” (!) czyli w kościele Świętej Trójcy w Chicago (jednym z dwóch, trzech miast na świecie o największej liczbie Polaków…) czy w Nowym Jorku w kościele p.w Świętego Stanisława Męczennika. Tam było, jak u nas: portrety Matki Boskiej Częstochowskiej, naszego polskiego papieża, msze po polsku. Nie dziwmy się zatem, że ten właśnie, co jest na portretach, Jego Świątobliwość Jan Paweł II nazwał naszych rodaków żyjących poza krajem – „Polską poza Polską”. Trafniej nie można było. Powiedział to w stanie wojennym, w 1982 roku, gdy odwiedzał Wielką Brytanię. Było to w Londynie ,na stadionie piłkarskiego klubu Crystal Palace. Dziś tego stadionu nie ma, ale słowa największego Polaka w dziejach pozostają aktualne. 
Z okazji świąt Bożego Narodzenia serdeczne słowa dla tych, którzy po polsku się modlą, ale też dla tych, którzy się może i nie modlą, bo wiara jest łaską, ale wiedzą, że Matka Boska jest Królową Polski, a  Kościół polskości ostoją. I że nie wolno szargać narodowych świętości. Radosnych Świąt, Rodacy! 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (18.12.2019)