W imieniu III RP czyli każdy wuj na swój strój

W dziewięćdziesiątą rocznicę urodzin Stanisława Barei przypomniałem sobie krótki dialog zasłyszany przed laty w autobusie.
- Patrz pan, panie, Mrożek by tego nie wymyślił.
- A Bareja nie musi, bo wszyscy nurzamy się po szyję w grotesce.
Dziś już mało kto nawiązuje do Mrożka. Zaś filmy Barei, choć wciąż pozostają kultowe, bledną w konfrontacji z montypythonowskim klimatem absurdu z akcentami turpizmu.
Janusz Korwin-Mikke, potencjalny kandydat na prezydenta, przechodzi samego siebie, bo innych zdystansował już dawno, w szokowaniu erupcją purnonsensowych poglądów. Niegdyś sugerowano, że ten karykaturalny klon Franca Fiszera startuje we wszelkich wyborach tylko po to, by odbierać głosy prawicy. Ale prezes Kongresu Nowej Prawicy nie jest typowym psem ogrodnika, co to sam nie zje, a drugiemu nie da. I od czasu do czasu wyszarpuje kęs dla siebie, a to w unijnym parlamencie, a to w polskim sejmie.
Serial “Kariera Mariana Banasia” rozwija się w najlepsze. I kto wie czy prezes NIK nie stanie w szranki rywalizacji o prezydenturę? Żartuję, ale bynajmniej nie oczywiście.
Butni buce w sędziowskich togach wypowiedzieli otwartą wojnę państwu. Silni poparciem branżowej koterii unijnych trybunałów żonglują paragrafami z wdziękiem Toma Canty łupiącego orzechy pieczęcią koronacyjną, interpretując prawo wedle zasady: każdy wuj na swój strój. Chyba zatem nie przypadkiem, gdy głos zabiera profesor Matczak, echo niesie matacz.
Sądząc po wezwaniach takich tuzów opozycji jak Donald Tusk i Lech wałęsa, lada moment należy się spodziewać ulicznego wzmożenia w obronie tzw. Wolnych sądów. Kolumny marszowe zwierają szyki, liczą szeregi i kasę na wsparcie awangardy manifestacji. Nic to, że chętnych do dęcia w wuwuzele coraz mniej. Kamery TVN 24 i tak zadbają o frekwencję.
Na marginesie wystąpień obu wodzów muszę zaprotestować przeciw łamaniu praw człowieka przynajmniej wobec byłego prezydenta RP. Wprawdzie były prezydent Europy także daje upust frustracji, lecz jeszcze trzyma rozum na wodzy, czego nie sposób powiedzieć o szacownym nobliście. Bo niby co ma trzymać? Zatem publiczne eksponowanie wystąpień człowieka dalekiego od pełnej sprawności intelektualnej jest ośmieszaniem osoby w pewnym stopniu niepełnosprawnej. Co na to rzecznik PO Adam Bodnar?
A propos instrumentów wiecowych. Na konwentyklu Platformy Obywatelskiej przyklepującym kandydaturę pani Kidawy-Błońskiej na kandydatkę w wyborach prezydenckich zamiast wuwuzeli entuzjazm niecił chyba wynajęty pawian inkrustując dziarskim porykiwaniem rachityczne brawa. Teraz czekam na tarabany, surmy i trąby jerychońskie, które stanowiłyby znakomite uzupełnienie cymbałów. Wiecowe cymbały grające na trąbach, zabawne.
Swoją drogą ciekaw jestem czy nieuniknione marsze i wiece opozycji wpłyną na sytuację polityczną w Polsce? A może powinienem zapytać raczej: jak wpłyną? Bojownicy o wolność i demokrację z nadzieją na bis wspominają przecież czarne protesty, które zastopowały antyaborcyjne pomysły władzy. Ów skrót myślowy przypomina raczej fejkniusa, ale mniejsza z tym. Wedle Donalda Tuska dopiero uliczny tumult skłoni zagranicę do wzięcia za pysk kliki z Nowogrodzkiej. Pan przewodniczący nie używa naturalnie takich radykalnych określeń. Od tego ma Wałęsę, Schetynę, Frasyniuka, Sadurskiego, funkcjonariuszy propagandy medialnej i cały chór wujów oraz ciot skandujących: “Nadejdzie wkrótce dzień zapłaty, sędziami wówczas będziem my!”.
Symptomatyczne(?), że Unia Europejska nie zawsze jednako reaguje na zew ulicy. Na przykład kolosalne zamieszki we Francji i w Katalonii nie wywołują nerwowych reakcji w Brukseli. Cóż bowiem stąd, że zwłaszcza Macron może jedynie marzyć o poparciu jakim cieszy się nad Wisłą zjednoczona prawica, jeśli jego pałkarze pacyfikują paryski tłum w słusznej sprawie, bo tym żabojadom po prostu robić się nie chce. Podobno w tłumieniu zamieszek nie uczestniczą daltoniści, by odzianych na żółto i czarno wywrotowców nie mylili z tęczowymi apostołami równości i tolerancji.
Wracając do Barei. Po anihilacji nowoczesnej w tyglu Platformy martwiłem się przez chwilę, że fraucymer Ryszarda Petru wróci na bazar i do magla. Ale jakże nieposkromiona jest siła genderu. Najbardziej elokwentne progresorki przetrwały i niczym wańki wstańki brylują na innych kanapach. Ba, lewica dołożyła do obezwładniającego bezpretensjonalnym wdziękiem grona swoje Krecie Pataczkówny. Złotych myśli pierwowzorów obecnych Kreci proszę szukać w bardzo starych rocznikach “Przekroju” obok głębokich refleksji psa Fafika. Ale gdzie tam maksymom sprzed lat do błyskotliwości dzisiejszych perełek stylu i merytoryki.
Na koniec zostawiłem informację w sprawie naprawdę istotnej. Wczoraj w gronie rodzinnym ulepiliśmy 163 pierogi z grzybami i kapustą. Teraz czekają w zamrażalniku na wieczerzę wigilijną!
 
Sekator
 
PS.

- Skąd wytrzasnąłeś tego Toma Canty – pyta mój komputer.
- To bohater powieści marka Twaina “Królewicz i żebrak” - wyjaśniam. - Bestseller dla młodzieży sprzed epoki Harrego Pottera.