Była to jedna z ulubionych, satysfakcjonujących konstatacji Seawolfa. Kapitan (niestety już na wiecznej wachcie) Tomek Mierzwiński, z którym miałem frajdę działać w kilkuosobowym klubie „naprawiaczy świata” tak komentował wściekłe ataki pismackich hien, lisów itp. kundli rytualnie rzucających się na jego genialne felietony słanych spod każdej szerokości geograficznej w nasz Internet – infernet. Swego czasu ujawniłem paszkwil p.t. „Brygada Salon” traktujący o operatywności wierchuszki literackiej złożonej z TW, KO, a uporczywie obrabiających młode diamenty poetyckie z zacięciem i swadą sowieckiego stachanowca – szlifierza Karchana. Nie musiałem długo czekać na oddźwięk, bo stacja TOK FM emituje fale z „prawdą, która zaboli”. Symetria to element porządku dookolności, nieprawdaż? Tam duet krytyków – rozbójników napada na „prawiersze”, czyli utwory zakwalifikowane przezeń jako jadowicie prawicowe. Nawet napaść można ładnie, nie powiem – szlachetnie. Duo – Tomasz Piątek – Piotr Najsztub galwanizuje wszechwszystko, co ociera się o tradycję, patriotyzm, nie jest poprawne politycznie i niewybebeszone via dekonstrukcjonizm. Onegdaj żartowano o stolicznym komisariacie MO deszyfrując nazwę ulicy – Cyryl – wiadomo, ale te Metody...Tako i tu radiowe metody galwanizerów są siermiężne i toporne, wręcz bolszwickie. Od kpin z nazwiska nie ma już niższego poczucia humoru. Takim to lewacki humornik Bolek może podać nogę. Moje odczytano jako „Dukaczewski”. Może to w ich ustach była nobilitacja? Formuła galwanizerii jest banalnie prosta jak parasol. Poe Tomasz kandyzuje analizowany tekst prawiersza napuszonym sarkazmem z pecynkami wtrętów semantyczno – semiotologicznych, zaimprowizowanymi tak, by brzmiały ad hoc. Ironezjusz Piotr chwyta z lekkim poślizgiem asocjacyjnym te wstępnie przetrawione treści żołądkowo-intelektualne i ogrywając jak Olbrychski rolę „niepełnosprytnego” wzbogaca wynurzenia Tomka biegunką homonimicznych skojarzeń. Z wersa „para że dałby nabrać Noe” - obaj improwizariusze wyczarowali wszystkie ewentualności ze słownika synonimów. No bo jak para w gwizdek ironii to musi być dubeltowo. Ażeby napastnicy nie czuli się zupełnie przydeptani próbą argumentacji to nieskromnie zauważę, że podoba mi się kwalifakcja „wieszcz”. Nawet bardzo...:) Pozytywem ewidentnym tej radiokrytyki są przestrzenie bezinteresownie encyklopedyczne. Został przywołany źródłosłów terminu „hewra”, który po skojarzeniu z przymiotnikiem „centralna” - ocierał się niebezpiecznie o prawdę tzw. uniwersalną i czytelną dla słuchaczy tokfemicznych. Słowo „sempiterna” też zostało potraktowane adekwatnir. Ulgowo została potraktowana fraza - „wysoką będziesz mieć pozycję – kiedy narzygasz na tradycję”. Może jako zachęta dla poetników płci obojga jak bezkolizyjnie dreptać po laury. Dezynwoltura i totalna swoboda w doborze sofistycznych argumentów – to dewiza obu panów. Chyba, że coś wybitnie nie pasuje do ich filozofii prześmiewu, przechyłu i rechotu. „Brygada salon – saloon brygada, w pejsach na fejsach trwa rejterada, tu Kobylniki, Gorzów, Głogów, my z grafomanów robim bogów, a jak to robić – żul podpowiada”.
Tu bezrefleksyjnym szydercom jakby zabrakło czasu a czas antenowy droższy jest pieniędzy i pozycji dyżurnego żartownisia, którego konstytuuje jedna z zasad ruskiego bon tonu – zali „ruki po szwam”.
A skoro dwaj koneserzy poezji – w szczególności prawierszy – poświęcili kilkanaście minut drogocennej anteny – to musiał być jakiś powód.
Zabolało?!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6293