"Lojalni" obywatele (1)

Symbolem kolaboracji znacznej części żydowskich mieszkańców Kresów Wschodnich  z Armią Czerwoną były bramy powitalne, jakie stawiano niemalże w każdym mieście.
 
      W II Rzeczypospolitej ludność żydowska stanowiła drugą co do wielkości – po Ukraińcach – mniejszość narodową. Wedle spisu z 1931 roku w Polsce mieszkało ponad 3 mln Żydów, żyjących przede wszystkich w miastach i miasteczkach centralnej i wschodniej części kraju. W wielu miastach i miasteczkach północno-wschodnich prowincji Polski Żydzi stanowili 50%   mieszkańców -  najwięcej takich miast było w województwach poleskim i nowogródzkim.
 
       Zapóźnienia cywilizacyjne tych terenów sprawiły, iż większość mieszkających tam Żydów ledwo wiązała koniec z końcem. Trudna sytuacja ekonomiczna uderzała w największym stopniu w młodzież. W tej warunkach łatwo dawano posłuch radykalnym hasłom politycznym i ideologicznym. Nic więc dziwnego, iż działająca tam Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi cieszyła się sporym poparciem wśród biednej młodzieży żydowskiej. 
 
       Na ziemiach tych mieszkało wielu zrusyfikowanych Żydów, którym całkowicie obca była kultura polska, znaczna część z nich nie nauczyła się nawet mówić po polsku. Nie czuli żadnej więzi z państwem polskim, całkowicie izolując się od nieżydowskiego otoczenia.
 
      Agresja sowiecka z 17 września 1939 roku wywołała zróżnicowane reakcje mieszkańców wschodnich części Polski. O ile zdecydowana większość Polaków przyjęła ją wrogo lub w najlepszym razie z rezerwą, to wielu Żydów, Ukraińców oraz Białorusinów z radością witało wkraczające jednostki sowieckie,
 
       W jednej z relacji wskazano, iż „gdy wkroczyła Armia Czerwona na nasz teren, od razu ludność rdzenna polska była w szczególnym smutku i żałobie – natomiast inne narodowości, jak np. Żydzi, Białorusini i Ukraińcy, byli bardzo zadowoleni, a szczególnie odgrywali rolę Żydzi”.
 
       Relacje sowieckie, polskie i żydowskie są uderzająco zgodne w kwestii udziału Żydów i Białorusinów w powitaniach Sowietów w północno-wschodnich województwach,  a Żydów i Ukraińców w południowo-wschodnich województwach Polski.
 
      I tak w Baranowicach wedle polskich świadków zarówno Żydzi jak i Białorusini dominowali w tłumie oczekującym na sowieckie oddziały. Źródła żydowskie mówią o wyłącznie ludności żydowskiej i jej wielkim entuzjazmie w chwili wkroczenia Armii Czerwonej do miasta. „Ludzie całowali zakurzone – wspominał D. Levin – buty żołnierzy. Dzieci pobiegły do parku, narwały jesiennych kwiatów i obrzucały nimi żołnierzy. Czerwone flagi były widoczne w zasięgu wzroku i całe miasto tonęło w czerwieni”.
 
       W Brześciu nad Bugiem ludność żydowska wybudowała na powitanie Sowietów bramę triumfalną, domy przystrojono flagami i transparentami, zaś ubrania czerwony wstążeczkami. Organizatorzy zadbali nawet o obecność orkiestry, która – używając instrumentów zabranych polskiej orkiestrze Związku Rezerwistów – zagrała „Międzynarodówkę” w czasie wkroczenia żołnierzy sowieckich.
 
       Jak wspominają żydowscy mieszkańcy Dawidgródka: „Bez wątpienia 19 września 1939 roku był najszczęśliwszym dniem w życiu mieszkańców miasta w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Kiedy zakończyła się wymiana strzałów pomiędzy oddziałami Armii Czerwonej i polskimi, cała żydowska społeczność wyszła na ulice z uśmiechniętymi twarzami i powitała oddziały Armii Czerwonej. Młodzi i starzy, duzi i mali, mężczyźni i kobiety – wszyscy stali na chodniku głównej ulicy, którą przechodziło wojsko. Żydzi witali żołnierzy Armii Czerwonej z uśmiechniętymi twarzami, machając rękami. Tego dnia wszyscy byli zarażeni radością i szczęściem”. 
 
      W Białymstoku „pod wieczór 22 września Armia Czerwona wkracza do miasta udekorowanego czerwony flagami. Delegacje miejskie witają ją kwiatami i mowami powitalnymi. Tysiące uniesionych radością Białostocczan tłumnie zaległo ulice. Młodzi Żydzi obejmują Rosjan z wielkim entuzjazmem. W tę najświętszą z nocy, kulminację Dni Stachu, ortodoksyjni Żydzi zapełniają synagogi i modlą się z odnowioną żarliwością”.
 
      W raportach operacyjnych jednostek sowieckiej 3 Armii napisano: "Ludność z wielką radością i zachwytem wita oddziały RKKA. W m. Krasne na wszystkich domach wiszą czerwone flagi i portrety ze składem Politbiura WKP(b)". I dalej, w innym raporcie: "Do miasteczka Kobylniki pułk wszedł uroczystym marszem. Ludność nieprzerwanymi okrzykami witała żołnierzy i dowódców. Z chodników nieprzerwanie niosły się głosy: "Niech żyje Armia Czerwona! Niech żyje Stalin!"
 
      Ludzie ci "stawiali bramy tryumfalne rzucając bukiety kwiatów na czołgi sowieckie i całując gwiazdy namalowane na czołgach". Ppłk. art. Włodzimierz Klewczyński wspominał, że "bramy tryumfalne pojawiły się również na tych terenach, które przez kilka tygodni okupowali Niemcy, np. w powiecie łomżyńskim. Kiedy wkraczały tam wojska sowieckie, miejscowi Żydzi i komuniści Polacy zgotowali im owacyjne przyjęcie, m.in. budując na ich cześć bramy tryumfalne".
 
      Z kolei Jan Mikowas, chłop z Mejlun, wspominał: "Białoruska i żydowska biedota dominowała wśród witających jednostki Armii Czerwonej nawet w powiatach, w których ludność polska stanowiła przytłaczającą większość, np. w powiecie lidzkim".
 
      Te powitania na Kresach były często pomieszaniem religijnego uniesienia i komunistycznej propagandy. Jak można przeczytać w jednej z relacji: " Delegacja miasta, której towarzyszyły tłumy żydostwa i prawosławnych z chorągwiami cerkiewnymi, wyszła naprzeciw wojska sowieckiego na ulicę Ceperską. Zgromadzone tłumy, które składały się z mętów i szumowin kresowego miasteczka, witały gości okrzykami i śpiewały komunistyczne pieśni, razem pomieszane w tym niezrozumiałym uniesieniu, z cerkiewnymi pieśniami".
 
      W wielu miejscach bojówki komunistyczne, a często i żołnierze Armii Czerwonej, siłą zmuszali mieszkańców do uczestnictwa w powitalnych wiecach. W jednej z relacji z powiatu pińskiego napisano: "Po kilku godzinach przyjechał jakiś politruk, który chciał koniecznie zorganizować przyjęcie 'krasnej armii', jednak to mu się nie udało. Przyszło w pomoc trzech nieznanych mi osobników, którzy z czerwonymi szmatami w jednej ręce, z rewolwerami w drugiej, wyrzucali wprost na ulicę ludzi".
 
      Dla Sowietów były one ważne z powodów propagandowych. Masowe uczestnictwo w nich mieszkańców miało legitymizować wkroczenie sowieckich wojsk do Polski jako armii wyzwolicieli a nie agresorów. Znakomita większość wieców była inspirowana przez miejscowych komunistów bądź wcześniej przerzuconych agitatorów, a - w ostateczności - przez oficerów politycznych służących w jednostkach liniowych.
 
CDN.