Ukraińska rebelia (2)

Po wybuchu wojny polsko-niemieckiej w 1939 roku ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli koncentrację swych oddziałów.
 
       Po wybuchu wojny wraz z informacjami o zbliżaniu się Niemców, Ukraińcy zaczęli coraz wyraźniej przygotowywać się do opanowania władz lokalnych w Małopolsce Wschodniej oraz zbrojnego wystąpienia po stronie niemieckiej. Od 10 września gromadzili się ukraińscy dezerterzy z Wojska Polskiego,  tworzono z nich na obszarach odległych od większych garnizonów polskich zwarte oddziały bojowe. Równocześnie ludność ukraińska coraz częściej rozbrajała wycofujących się w małych grupach polskich żołnierzy, uzyskując w ten sposób broń dla swoich zbrojnych oddziałów.
 
      W dniu 11 września 1939 roku minister Józef Beck, w raporcie dla marszałka Rydza-Śmigłego stwierdził, iż  „Uporczywie rozszerzane są pogłoski, jakoby zamiar Niemiec przewidywał zatrzymanie się na linii San-Wisła-Bug, utworzenia na zachodnim brzegu Wisły, na okupowanych terytoriach „rządu” polskiego, które by doprowadziły do ukonstytuowania państwa polskiego całkowicie zależnego od Rzeszy. Ponadto w prowincjach południowo-wschodnich miano się spodziewać rewolty ukraińskiej zakończonej interwencją Sowietów”.
 
      Te przypuszczenia potwierdziły się jeszcze tego samego dnia, kiedy to „po wkroczeniu oddziałów Wehrmachtu na teren Galicji Wschodniej, grupy zbrojne OUN rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję antypolską. Ofiarami agresji padło kilka tysięcy osób cywilnych, głównie uchodźców i osadników wojskowych. Atakowano również mniejsze grupki żołnierzy. Do napadów na pojedyncze, cofające się oddziały dochodziło prawie w każdym powiecie. Na Wołyniu rozgorzał nacjonalistyczny terror, w tym gwałty, grabieże i morderstwa, palenie polskich dworów i gospodarstw. Zginęło 2–3 tys. Polaków, wśród których było wielu ewakuowanych żołnierzy, policjantów, urzędników oraz uciekinierów z Polski Centralnej”.
 
      W dniu 12 września w specjalnym pociągu odbyła się konferencja ministra Ribbentropa z dowódcami Wehrmachtu, poświęcona między innymi sprawie wywołania powstania antypolskiego w okolicach Lwowa.  W jej trakcie zajęto następującymi sprawami: „1. Nastąpi czwarty rozbiór Polski, na mocy którego Niemcy wyrażają brak zainteresowania co do ziem na wschód od linii Narew-Wisła-San na rzecz Związku Radzieckiego. Sprawa 2. Na pozostałych ziemiach zostanie utworzona niepodległa Polska, rozwiązanie najbardziej zadowalające dla Führera, który mógłby następnie wraz z Polskim Rządem zająć się wprowadzaniem pokoju na Wschodzie. Co się tyczy sprawy ukraińskiej, chciałbym poczynić takie przygotowania z Ukraińcami, że kiedy ta sprawa się zmaterializuje, poprzez organizację Melnykowców (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) można by rozpocząć bunt mający na celu zniszczenie Żydów i Polaków. Polityczna ekspansja tego ruchu w kierunku utworzenia Ukrainy Radzieckiej (Idea Wielkiej Ukrainy) musi zostać koniecznie powstrzymana”.
 
      Zdaniem Ryszarda Torzeckiego „według dyspozycji Ribbentropa, przekazanych Keitlowi, Abwehra miała inspirować rzeź Żydów i Polaków, dokonaną ounowskimi i sprowokowanej ludności rękami. Był to pomysł Hitlera, zwał się „Flurbereinigung” (oczyszczenie terenu z niepożądanych elementów). Realizacja tego dałaby Niemcom pretekst do zajęcia terenu przewidzianego dla ZSRR. Tak grubej prowokacji wobec zaistniałych faktów (m.in. podpisanych umów, wojny z aliantami) Hitler bał się podjąć. Nie dał do niej rozkazu”.
 
      Podobnie uważa Czesław Partacz twierdząc, że „Adolf Hitler nakazał powstrzymać rebelię ukraińską, a za podstawę decyzji przyjął on zobowiązania Sowietów do wkroczenia na Kresy Wschodnie. Ze względu na dynamicznie rozwijającą się sytuację wojenną i trudności z łącznością, rozkazy o wstrzymaniu rebelii nie dotarły do wszystkich jednostek terenowych OUN. Jest również prawdą i to, że nacjonaliści ukraińscy nie czekali na wytyczne niemieckie i przez cały wrzesień oraz październik 1939 r. mordowali polskich uchodźców cywilnych, żołnierzy i oficerów na tzw. Zachodniej Ukrainie”.
 
      Od połowy września 1939 roku nasiliły się antypolskie wystąpienia ludności ukraińskiej. Płk Kazimierz Onacewicz wskazywał, iż „17 września gen. Janusz Głuchowski przebywający w Kossowie, nie mógł dołączyć do gen. Kazimierza Sosnowskiego, który w tym czasie znajdował się we Lwowie, bo drogi były przecięte przez bandy ukraińskie, musiał więc zawrócić i z pewnym opóźnieniem przekroczyć granicę (z Rumunią – Godziemba). Z kolei ppłk Jan Konopka w relacji stwierdził, iż  w nocy z 18 na 19 września „zdezerterowali zbiorowo z bronią i amunicją wszyscy Ukraińcy. Tego samego dnia 19. pułk natknął się w rejonie Trościaniec na zbrojną akcję miejscowych band, wśród których występowały zbrojne grupy, zbiegłe w nocy z bronią z naszego pułku”.
 
       Powyższe informacje znajdują potwierdzenie w raportach zagranicznych dyplomatów.  Anthony Joseph Drexel Biddle, ambasador Stanów Zjednoczonych Ameryki przebywający wraz z innymi dyplomatami w Krzemieńcu informował, iż  „Ok. 10. w nocy przybył samochodem do Krzemieńca z Tarnopola mjr Colbert, nasz attaché wojskowy, który obserwował działania wojenne. Jadąc z Tarnopola krótszą boczną drogą przez odsunięte od głównych szlaków zacofane tereny. Zaobserwował tam objawy wrogości ludności ukraińskiej. Gdy w pewnym momencie musiał zatrzymać wóz na skrzyżowaniu traktów, by odczytać znaki drogowe, ponieważ było już ciemno, zauważył, że został otoczony przez 7 lub 8 chłopów ukraińskich, którzy otaczali go coraz ciaśniej. Jeden z nich, występujący w imieniu grupy powiedział, że chcą jego samochód, a on i jego kierowca mają wóz opuścić. Zdając sobie sprawę z grozy sytuacji wyciągnął rewolwer, ostrzegając, że strzeli do pierwszego, który dotknie maszyny. Polecił następnie kierowcy, by jechał dalej. Ruszyli zostawiając grupę za sobą już bez dalszych incydentów. Major traktował to zdarzenie jako ostrzeżenie dla nas wszystkich, na wypadek, gdybyśmy musieli jechać tą samą trasą w przypadku ewakuacji z Krzemieńca”.
 
       W nocy z 12 na 13 września Ukraińcy opanowali przejściowo Stryj. Miasto zostało w dniu 12 września silnie zbombardowane przez niemieckie lotnictwo. W celu uniknięcia dalszych strat wieczorem tego samego dnia z miasta wycofano  batalion wartowniczy,  także większość policji opuściła miasto. W mieście zapanował chaos, gdy przedstawiciele marginesu społecznego i wypuszczeni z więzienia skazańcy rzucili się do rabunku. Z zamętu skorzystali Ukraińcy, opanowując miasto. Stacjonujące w okolicy polskie oddziały otrzymały rozkaz odbicia Stryja. Walki o miasto trwały kilka dni, a uczestniczyło w nich 500-700 uzbrojonych ukraińskich nacjonalistów.
 
           Z kolei Tadeusz Dubicki i Krzysztof Spruch podkreślali, iż „wioski okoliczne utworzyły już własne ukraińskie władze gminne, tworzą oddziały wojskowe, uzbrajają się. (...) Szpiegostwo niesamowite - każdy Ukrainiec to szpieg pod różnymi postaciami. (...) Gdy [Ukraińcy] spotykają małe grupy [żołnierzy polskich], to napadają i siłą rozbrajają. Na drogach i szosach ciągła strzelanina. (...) Polaków, którzy stali na kierowniczych stanowiskach w administracji, policji, zaangażowanych w pracy społecznej i polonizacji - Ukraińcy mordowali”.
 
 
CDN.