W sprawie śmierci generała Sikorskiego

W sprawie śmierci generała Sikorskiego

 

Wywiad dla Naszego Dziennika z 6/7 grudnia 2008 r.

 

 

Niełatwo się przebić do brytyjskich archiwów

 

Ze Zbigniewem Girzyńskim (PiS), przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu Miłośników Historii, członkiem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, rozmawia Marcin Austyn

Parlamentarny Zespół Miłośników Historii chciałby, aby Sejm zajął zdecydowane stanowisko w sprawie odtajnienia zasobów archiwum brytyjskiego, dotyczących śmierci gen. Władysława Sikorskiego. Jednak są sugestie, by proponowana rezolucja była stanowiskiem tylko sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. To osłabi głos Polski w tej sprawie...

- Oczywiście. Przeciwnicy przyjmowania rezolucji zaznaczają, że strona brytyjska twierdzi, iż wszelkie dokumenty już udostępniła, co jest nieprawdą. Jestem w stanie przedstawić konkretne sygnatury zespołów dokumentów, które nie są udostępnione albo są udostępnione w sposób niekompletny. Ponadto oponenci twierdzą, że takie wystąpienie wpłynie negatywnie na nasze relacje z Wielką Brytanią. Jest to argument mało przekonujący. Od sprawy upłynęło 65 lat i nikt nie ma zamiaru obecnych władz Wielkiej Brytanii w żaden sposób oskarżać czy to o zaniedbania dotyczące kwestii zabezpieczenia lotu gen. Sikorskiego (gdyby miało się okazać, że doszło do katastrofy na skutek zaniedbań technicznych), czy też w sprawach związanych z ewentualną wiedzą, czy też współudziałem, czy jakimkolwiek zaangażowaniem strony brytyjskiej w hipotetyczny sabotaż, który miałby doprowadzić do śmierci naczelnego wodza. Chcielibyśmy jedynie ustalić, w jakich okolicznościach premier polskiego rządu zginął. Temu służy nasza rezolucja. Chcemy dać premierowi, ministrowi spraw zagranicznych dodatkowe wsparcie, aby w rozmowach z Brytyjczykami mogli użyć i takiego argumentu. To może tylko wzmocnić pozycję negocjacyjną władz Polski i zachęcić Brytyjczyków, by pomogli nam sprawę wyjaśnić.

W sprawie zasobów brytyjskiego archiwum historycy zajmują różne stanowiska. Przedstawiciele władz brytyjskich mówią, że nic więcej ponad to, co udostępniono, nie ma.- Dokumenty są. I potwierdzają to osoby, które w brytyjskich archiwach prowadziły kwerendę. Wiem, że nie są udostępnione akta normalnego śledztwa, które jest prowadzone przy tego typu wypadkach. One mogą nam dać odpowiedź na pytanie o to, czy wypadek nastąpił na skutek zaniedbań, czy też sabotażu. Poważni historycy nigdy nie twierdzili, że generała zastrzelono i włożono do maszyny, a następnie wrzucono do wody, by ukryć zbrodnie - choć słychać i takie teorie. Badacze raczej skłaniają się ku dwóm tezom: wypadku z powodu błędów w zabezpieczeniu samego samolotu oraz sabotażu. I właśnie akta ze śledztwa dotyczącego tej kwestii nie zostały udostępnione. Nie udostępniono też akt służb specjalnych. To oczywiste, że takich dokumentów chętnie się nie ujawnia i prawdopodobnie dzieje się tak z prostego powodu - możliwe, że Brytyjczycy mocno inwigilowali polskie władze emigracyjne i być może dlatego dziś nie chcą tego pokazywać publicznie. Oczywiście może tam nie być jakichś szokujących dokumentów, ale sam fakt, że nie zostały one udostępnione i musimy w tej kwestii "wierzyć na słowo", stwarza pewne wątpliwości. Ponadto w aktach gabinetu premiera i w teczkach z ministerstwa sił zbrojnych są dokumenty, które zostały Polsce udostępnione, ale część materiałów z tych teczek została wyjęta i znajdują się tam tylko informacje, że zostały zatrzymane w miejscu wytworzenia.

Jak ocenia Pan szanse, że rezolucja stanie się głosem Sejmu RP?

- W tej sprawie jestem dość sceptyczny, ponieważ PO za wszelką cenę próbuje nie dopuścić, by tak się stało. Może uda się stworzyć pewną presję społeczną na polityków Platformy. Proszę zauważyć, że Polacy dokonali pewnego wysiłku związanego z ekshumacją ciała gen. Sikorskiego. Skoro czynimy wszystko w kwestii wyjaśnienia tej sprawy, to mamy moralne prawo, by wystąpić do Brytyjczyków z projektem przeprowadzenia dodatkowych badań. Zdajemy sobie sprawę, że to delikatna materia i jesteśmy gotowi iść na ustępstwa co do treści samej rezolucji, a także już w ramach negocjacji z Brytyjczykami. Chodzi nam o to, by Brytyjczycy mieli pewność, że materiały nam przekazywane są badane profesjonalnie i pod kątem konkretnej kwestii. Jednak sytuacja, w której próbuje się nie dopuścić do postawienia problemu na forum Sejmu RP, wydaje mi się mocno nieodpowiednia.

Dziękuję za rozmowę.