PORTRECIKI

Nigdy do Polski nie przyjechał Juncker
- myśl jak paw ucieka – a z 100-ką powraca
jak „kuflowa rwa” – to do siebie ma:
Ja Klaudiusz! Nie poznałem warszawskiego - kaca!
 
Monidło Aarona Langmana – pomiotu czerwonej hołoty
konfidenta-sprzedawczyka niedorzecza Wisły -
(co się nie targował – handlował borgował)
- ongiś hurtownika – dzisiaj detalisty.
 
Ewa popychana po szwabskich dywanach
- stuszczona dokumentnie cóż wy wiecie o tym
głębokość myśli tak na szpadla sztych
- niewolnica D`Inozaura nadwiślnej Głupoty.
 
Oto Cimoch – zabójca żubrów i kuropatw
- oszczędny komuch – żebyście wiedzieli
wpierw boazerię zerwał w leśniczówce
aby zainstalować ją potem w… Brukseli.
 
Gaśnie ruda gwiazda krula Jewropy
- pstrym Mercedesem jeździ łaska pańska
faraonek z piramidy Amber Gold
- pozostawia stolec i wraca do Gdańska.
 
Portret rodzinny we wnętrzu Brukseli
- co dała Europa – czym jeszcze wyrówna (?)
- trumienne konterfekty UEszlachty
Jakby to ujął (?) poeta – „ w samym sercu gówna”*
 

  • E.Bryll – „Turpizm”