Wielkanocne zawody

Żołnierze Legionów Polskich Święta Wielkanocne często spędzali na boisku piłkarskim.

    Wielkanoc 1915 roku żołnierze 5 pułku piechoty I Brygady Legionów Polskich spędzili w okopach w Imielnicy.

    W dniu 4 kwietnia 1915 roku po wizycie w kościele „do świątecznego śniadania – zapisał w dzienniku Wacław Lipiński - szykujemy się uroczyście. Przybraliśmy stół, rozłożyliśmy wszelkie zapasy, by jak najbardziej zimitować „domową” Wielkanoc. O jedenastej (…) wyrwaliśmy na murawę, by zagrać w nożną”.

    Mecz piłkarski został przerwany przez oficerów, którzy zaczęli „grać w lisa”. „Pierwszy gnał na swym siwku – zanotował Lipiński – wysmukły Narbutt, za nim w galopie, w podskokach i lansadach, adiutant batalionu zadzierżysty Trapszo, zatoczył koło zawsze roześmiany Rokita, za nim Rybarski z pocieszną miną wiejskiego bakałarza, Styk, Borek i lekarz na swym komicznym Rosynancie, wreszcie ostrym kłusem na wysokiej szkapie zajechał kapitan Sław”.

    „Rozpoczęła się szalona gonitwa – dalej notował Lipiński. Na krańcu murawy stanął Narbutt z chusteczką na ramieniu i na dany znak wypadła nań hurma koni. Zakręcił koniem raz i drugi, tocząc szerokie koła, rozpuścił siwka i gnał, raz w raz w miejscu zawracając, a bokiem przelatywali z tętentem inni, wyciągając drapieżne ręce. Zatoczyli wreszcie wspólne koło i wraz wszyscy ścisnęli go końmi, ze musiał Rokicie chustkę oddać. Porwał ją zaraz Trapszo i hasał z nią długo, wykręcając się jak piskorz z rąk, aż dojechał go Sław i zdarł chustkę….”

    „Wokół murawy zebrała się cała prawie wiara żołnierska. Oni się bawili dobrze, lecz my jeszcze lepiej, a każda kompania stawiała na swego komendanta, wśród krzyków radości i wesela”.

    Po zakończeniu „polowania na lisa”, wznowiono grę w piłkę nożną. „Już Narbut rozstawia partię, obok żołnierzy stają oficerowie, kapitaństwo drużyny obejmuje Maniuś Pacholski, biorąc pod komendę prawdziwego kapitana z trzema gwiazdkami. Zaczęła się gra wesoła, namiętna i zażarta, w której „manszaft” kopsał się z oficerami, wzajem się wszyscy rozbijali, jedno się zrobiło wrzeszczące rojowisko, bawiące się społem, jak dzieci radośnie i wesoło, do późnego zmierzchu….”

   Gra w piłkę nożną była najchętniej uprawianym sportem w I Brygadzie. Także rok później, tuż po Wielkanocy, w czasie kampanii wołyńskiej w słynnym „Lasku Polskim” rozegrano mecz między dwoma batalionami 5 pułku. „Gra była zażarta – notował Lipiński – nie przerywano jej ani na chwilę, choć Moskale jakby się zwiedzieli, co tu się rozgrywa – bić poczęli szrapnelami. Pękały wokół boiska, lecz rozentuzjazmowana wiara i rozżarci gracze ani myśleli ustępować. Ustąpili też Moskale, gdy po kilku salwach przeniósł się ich ogień na VI batalion”.
 
Wacław Lipiński – Szlakiem I Brygady. Dziennik żołnierski
 
Korzystając z okazji życzę wszystkim komentatorom i czytelnikom mojego bloga Radosnych i Rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy