Moje wspomnienie o Janie Pawle II

Moje wspomnienie o Janie Pawle II

 

            Gdy kiedyś przygotowywałem się do udziału w pewnym programie publicystycznym przeszukując internet zauważyłem, że na najpopularniejszym portalu, który zawiera cytaty wypowiadane przez znane osoby (Wikicytaty) wśród wypowiedzi Jana Pawła II na pierwszym miejscu jest zamieszczony wzruszający skądinąd cytat z jego ostatniej wizyty w Wadowicach, kiedy wspominał swoje młodzieńcze lata i maturę i powiedział wówczas słynne słowa: „A po maturze chodziliśmy na kremówki”. Nie ujmując niczego tym uroczym wspomnieniom Papieża – Polaka przesłanie, jakie kierował do ludzi, a dla nas, dla swoich rodaków w szczególności, było o wiele głębsze. Warto może nieraz chociaż przez małą chwilę o tym przesłaniu przypominać.

            Nie pamiętam chwili, kiedy kardynał Karol Wojtyła 16 października 1978 r. został papieżem. Byłem wówczas zaledwie 5 – letnim dzieckiem. Od kiedy sobie przypominałem zawsze papieżem był Jan Paweł II i w cieniu tego pontyfikatu dorastałem, jak całe moje pokolenie. Pamiętam jednak, kiedy po raz pierwszy to, co powiedział papież Jan Paweł II utkwiło mi w sercu i chyba jakoś naznaczyło moje życie. To było 12 czerwca 1987 r. Miałem wówczas 14 lat i byłem dorastającym chłopakiem, a Papież tego dnia na Westerplatte przemawiał do polskiej młodzieży. To co wówczas usłyszałem brzmi gdzieś w moich uszach po dziś dzień:

 

„Wiemy, że tu, na tym miejscu, na Westerplatte, we wrześniu 1939 roku, grupa młodych Polaków, żołnierzy, pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego, trwała ze szlachetnym uporem, podejmując nierówną walkę z najeźdźcą. Walkę bohaterską.

Pozostali w pamięci narodu jako wymowny symbol. Trzeba, ażeby ten symbol wciąż przemawiał, ażeby stanowił wyzwanie dla coraz nowych ludzi i pokoleń Polaków.

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”.

Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych”.

 

            Gdy już jako dojrzały 32 – letni mężczyzna, byłem świadkiem śmierci naszego Papieża, jak miliony osób śledziłem chwile, gdy stanęła cała Polska, a jego imię było na ustach wszystkich. Przypominano wówczas wiele jego wypowiedzi z okresu całego pontyfikatu. Były wśród nich także słowa, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi, bo Papież wypowiedział je w Krakowie 9 czerwca 1979 r. , gdy żegnał się z Polską po swojej pierwszej pielgrzymce. Nie pamiętam tej wizyty, ale słowa tego pożegnania są chyba najważniejszym testamentem, jaki mógł pozostawić Jan Paweł II nam Polakom:

 

„Zanim stąd odejdę...popatrzę jeszcze stąd na Kraków, na ten Kraków, w którym każdy kamień i każda cegła jest mi droga - i popatrzę stąd na Polskę...

I dlatego - zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię "Polska", raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, - abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, - abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.”