„Wiarygodność głupcze!” albo ekskluzywny menel w natarciu

   Nie ma dnia żeby nie rozbawił mnie dzielny platfusistowski kandydat do stołeczno-prezydenckiego stolca. W dniu wczorajszym dla odmiany popisał był się bajecznymi opowieściami o – trzymajcie się Państwo foteli – wiarygodności. O tym jak to w czasach światłych rządów Hanki z Lewej Mańki czyli jego własnej promotorki zrobiono „tak wiele” w porównaniu do lat gdy stolica była zarządzana przez śp. Lecha Kaczyńskiego. Rzeczywiście – zrobiono nieporównywalnie wiele. Zwłaszcza w dziedzinie wysiedlania ludzi z reprywatyzowanych kamienic, gdzie istotnie narzucone tempo było iście stachanowskie. Gdzieżby tam porównywać liczbę wydanych przez ratusz decyzji (ilościowo czy też proporcjonalnie – nie ma znaczenia przyjęty sposób obliczeń – ów rachunek zawsze wypadnie niebywale wręcz korzystnie na rzecz pani phezydent z koleżkami), nie wnikając już w zestawienie ze sobą przyjętej metodologii ich wydawania. No nijak wraże pisiory ze swoją topornością i nomen omen mazgułowatością nie mogą się nawet umywać do w pełni po europejsku ukształtowanej kadry menadżerskiej, która tak śmiało przeobrażała od 2006 roku naszą nieszczęsną stolicę. Nie bardzo wiadomo w co konkretnie przeobrażała, właściwie to chyba w łatwy żer dla przekręciarskich sępów, ale kto by tam sobie takimi szczegółami głowę zaprzątał.
   Tymczasem mamy ślicznego jak cukierek, nieustannie rozpromienionego niczym peruwiańskie słoneczko - tak jakby mu jakiś nadmiernie zapobiegliwy sztabowiec czegoś rozweselającego dosypywał do porannej kawy - kandydata, który (w odróżnieniu od swojego żałosnego konkurenta specjalizującego się w przedstawianiu wizji rodem wprost z powieści s-f – a przecież już ryży mentor zwykł ponoć mawiać, że każdego człowieka z wizją najchętniej odesłałby ciupasem do okulisty) oprócz tego, że jak mantrę zwykł opowiadać w kółko aż do znudzenia wszystkim tym, którzy chcą albo i też nie chcą go słuchać o tym, jak to od miesięcy „spotyka się z warszawiakami” aby z nimi „rozmawiać” o tym „co by tu jeszcze…” - parafrazując Młynarskiego - można było „poprawić” aby mieszkańcom stolicy żyło się „jeszcze świetniej” niż to bywało do tej pory, otóż tenże dar niebios dla Warszawy postanowił był ostatnim czasem spróbować co nieco sfraternizować się z nieoświeconym plebsem (w końcu to też jakaś - niebagatelna w końcu - pula głosów), snując w tym celu publicznie w którymś z rozlicznych wywiadów chwytającą za serce opowieść o tym jak to za młodu, mając za znajomków m. in. chętnie ubarwiających sobie szarą PRL-owską rzeczywistość wąchaczy kleju, popijał sobie beztrosko w bramie tanie wino, a do tego „nieraz dostał w zęby”, którym to wyznaniem po raz kolejny udało mu się wywołać niezamierzony efekt komiczny, poprzez zrobienie z siebie godnej pożałowania ofiary losu żeby nie powiedzieć, że zwykłej ulicznej cioty.
   Tak czy inaczej pozując na zwykłego menela spod sklepu frywolny Czaskoś po raz kolejny wyznacza najnowocześniejsze trendy obecnej kampanii, przy czym owa kreacja, mająca zdaje się na celu pewnego rodzaju korektę dotychczasowego wizerunku, w pocie czoła wypracowywanego jak do tej pory przez orbitującego gdzieś daleko w przestrzeni kosmicznej mości kandydata, po jego równie udanych próbach zrobienia się na wykwintnego intelektualistę z UDeckiego chowu, może jedynie razić licznie zgromadzoną publiczność dodatkowym komizmem sytuacyjnym, przy okazji którego Taśmowy Rafałek znowu był przedobrzył, czym być może zasłuży sobie na krążące od jakiegoś czasu w popularnym obiegu miano „ekskluzywnego menela” (ostatnim czasem ku mojemu niekłamanemu zaskoczeniu spotkałem kogoś takiego u siebie na osiedlu, kiedy przyodziany w spodnie wyprasowane w kant zwieńczone niezwykle elegancką koszulą wciągniętą pod gustowny pulower, wybierał ze śmietnika co lepsze kąski – autentyk, jak pragnę zdrowia). Wszystko to sprawia wrażenie jakby przywołany klej jeszcze nie wszystkim zdążył wyparować z zaczadzonych poczuciem własnej wyższości głów. Ów namaszczony przez „jelity” kandydat nie zdaje sobie nawet sprawy, iż grając na siłę ni z tego ni z owego brata łatę, podczas gdy jeszcze nie tak dawno zwykł był wyszydzać stojących pod blokiem „słoików”, zwyczajnie pogrąża się z każdym dniem coraz bardziej.
   I tutaj ponownie musi pojawić się kwestia wiarygodności skierowanej do potencjalnego elektoratu oferty tego czy innego kandydata reprezentującego taką czy ową partię. Pewnym środowiskom jakoś nadal niezwykle trudno jest przyjąć do wiadomości, że jeśli oszukiwało się całymi latami swoich wyborców, tworząc potężny dysonans pomiędzy wyborczymi fantastycznymi obietnicami a powyborczo podejmowanymi realnie działaniami, to ciemny lud w swej masie (pomijając rzecz jasna beneficjentów nienaruszalnego latami układu tudzież omamionych zwierzęcą nienawiścią do wszystkiego co kaczystowskie egzemplarzy odznaczających się pamięcią rozwielitki, nie wspominając o występującym u nich nagminnie wyraźnym upośledzeniu zdolności do logicznego myślenia oraz umiejętności racjonalnego określenia swoich własnych, nieopacznie rozumianych interesów) nie da się po raz kolejny oszukać, w sytuacji gdy wreszcie na horyzoncie pojawiła się i okrzepła partia, która z lepszym bądź gorszym skutkiem faktycznie stara się swoje przedwyborcze zapowiedzi spełniać, w odróżnieniu od poprzedników nie dysponując również wygodnym alibi w postaci hamulcowo-oporniackiego koalicjanta. Społeczeństwo samo w sobie nie jest władne aby nabyć gwarancję, że ktoś kto latami okłamywał je bez żenady, teraz nagle ni stąd ni z owąd zacznie mówić prawdę, zaś jego większa część nie posiada także złudzeń co do tego, iż zawierzając swą przyszłość ugrupowaniu wykonującemu coraz to nowe wolty programowe w temacie choćby stosunku do 500+ czy też przyjmowania imigrantów, sama kupiłaby sobie po raz kolejny na własny użytek spełnienie przypowieści pióra Mistrza Kochanowskiego. Nieco nowsza maksyma mówi nam też, że „gdy rząd mówi, że będzie gorzej - to będzie gorzej, a gdy rząd mówi, że będzie lepiej - to mówi”. Nikt kto pozostaje jako tako zdrowy na umyśle, a komu leży choć trochę na sercu dobro zbiorowości, w której przychodzi mu na co dzień w życiu funkcjonować, nie będzie tęsknił do opisywanych przez nią czasów.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Trotelreiner

12-09-2018 [09:07] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Starasz sie pisać J.JOYCEM ...Ulisses juz jest napisany,a takie rozbudowane zdania...sa niestrawne, jako notka na blogu.