STOCZNIA czyli ŹRÓDŁO

Pamiętacie – jak Lech wódz
powracał do stoczni,
gdy żałobne tarabany
odbębniły – spocznij!..

Kiedy rzeczywistość skrzeczy,
jak trafić bez pudła –
schodząc z wyżyn – nie od rzeczy
jest wrócić do źródła.

Wydawało się stoczniowcom
- my narodu solą
źródło żyje, kiedy bije
(w sejmie cichsze wolą...)

Gdy uczucie do „S”  - panny
rządzowi wychłódło,
z milionami wraz na koncie
- Buzek sprzedał źródło.

Po krynicy w tajemnicy
Borowczak przemyka,
głupio-łyso faktorowi
mędrca – elektryka...

Darwin pisał – Tusk wyczytał:
to natury prawo
kiedy ZOO jest wokoło,
kusi wyższa gałąź.

Ba! I kiedy się ucapi
konar wyżej marzeń,
to źródełko trza zaorać
 jak Angela każe.

Przyszedł Budyń pode bramę,
by obwieścić finał -
- i de novo – ochrzcił starym:
zdrój im.W.Lenina.

A Historia zna tak wiele
krętych praw banału:
nie ma deja`vu - powrotu
do cnych ideałów!
…...............................................
Przyszła dziwka do chirurga
od dziś – szlus z ...ulicą!
Może wódz... – chcieć to móc -
chcę znów... być dziewicą!