felietonik aktualny - DwutygodniUFFka

Dzień za dniem się w tydzień mota
Nie ma sierpa nie ma młota
Świat wypełza z komputera
Po co jutro? Dziś jest – teraz!
Wydarzenie goni wydarzonko. Gorący news nie ostygł, a już go spycha w medialny niebyt jakaś katastrofa, śmierć celebryty, biust Rihanny, słitfocia Dudy z sexIzą, Putin na lotni itp. flesze, zajawki, nowinki. Enuncjacja spotkania Trump vs. Kim Dzong Un wyprzedza już kosmos Twittera. Żyjemy w czasach niefrasobliwej entropii. Bolek wpadł do Sejmu by poradzić protestującym pod nadzorem posłanki Scheuring Wielgus - niepełnosprawnym. Nie obejrzał kolekcji widokówek z Chorwacji bojowniczki Hartwich, nie zaległ był na materacu, bo chciał i musiał do puławian. Puławy ok. ale co na to Natolin? Odwieczny dipol polityczny – chamy i Żydy. Komediant Norek Barciś zrobił internetny wykład „między demokracja a ochlokracją”. Przy Pieczyńskim pono nawet w psychuszkach wyłączają telewizor. Kodomickie jandolenie trwa i kwitnie w najlepsze. Olga Tokarczuk ( „Polacy to mordercy Żydów”) po zdobyciu MichNike kropi nagrodę Bookera za książkę „Bieguni”. Nie czytałem, nie wiem o czym, ale pamiętam, że oficer armii Andersa (generał wyraził zgodę na dezercję) Mieczysław Biegun został jednym z założycieli i pierwszym premierem Izraela już jako Menachem Begin. Idąc tropem naszego prezydenta, który poleciał do USA, by najpierw spotkać się z przedstawicielami środowisk żydowskich, co spointowała Polonia chicagowska bannerem – „Polska – nie Polin”. Dało się zauważyć nowy element mody dyplomatycznej, stojący obok Dudy, obłóczony był w porządnie skrojony garnitur, acz na stopach zaprezentował wzute jasne adidaski niczym Walduś Kiepski. A w Waltzburgu (dawniej Warszawa czy Parszawa – tu w mózgu tkwi iglica pałacu Stalina) oj dzieje się dzieje. Trzaskowski chodzi z ławeczką ale Hanka nie chce się dosiąść. Ani zalegalizować odzyskane przez ministra Jakiego kamienice. Hektar placu przed Sejmem to nasz stały, ludny polski Hyde Park. Wokół jądra każdego atomu sporu krążą elektrony – „Farmazon” & „Trójząb”. Przyjaciółka Thun i Holland – Ochojska w jupiterach TVN roztacza wizje niczym Kasandra. Aktorzyca Stalińska (pieszczotliwie zwana Stalineczką) mami, tumani, przestrasza. Przeklinając nas zerka jednak przytomnie w niebo, czy nie pojawią się gołębice dr Strosmajera ze „Szpitala na peryferiach”. Ba! Tworki & Choroszcz – to już nie peryferie dla chorej wyobraźni przejrzałej kobieciny. A Ewy Kurek już nie zaprosi do telewizorni Magdalena Ogórek, bo prawda leży pośrodku miasteczka, co się zwie Jedwabne…Będzie ekshumacja czy nie?!
Kiedy dopadnie sanhedryn,
ustawi pod murkiem czy murem,
(deficyt masz argumentów..?..)
sięgnij po dziełko - E.Kurek.

 To co słyszymy to tylko opinie a nie fakty, jak podpowiada rzymianin Marek Aureliusz. A w ONZ przemawia, gestykulując niczym Budka czy inny Gomułka, pan Kaputowicz. I ani słowa o Smoleńsku. Za to niestrudzony profesor K.Szwagrzyk dał do zrozumienia (w radiowej audycji L.Makowieckiego), że jest szansa na odnalezienie szczątków rotmistrza W.Pileckiego. Są pono trzy koncepcje poszukiwań.  
Kiedy już jesteś rotmistrzu
Wzorem dla Polski i świata
Minister od kultury - Gliński
Odnawia grób Twego kata.
Widziałem pana Gowina w trakcie wizyty w Jerozolimie. Na tle jego wysublimowanej siwizny czarna mycka idealnie dopełnia metaforyczne, acz przewidywalne przesłanie do losu Ustawy o IPN. A vistość pędzi jak Kubica przed Sirotkinem, jak TeVałeN za kolanem Kaczyńskiego, jak strażak do brejzowskiego toi toja…Z szybkością błyskawicy telefonicznie (abonenci – Macron, Merkel & Juncker) został rozwiązany rząd włoski, zanim jeszcze powstał. A Włosi po szachu impeachmentem prezydenta Mattarelli, stworzyli jednak rząd, by dać niebawem mata Brukseli.  I na koniec kilka refleksyjek o RODO. Jak większość urzędniczych „wypieków” brukselskich zwanych dyrektywami, jest apoteozą chciejstwa, aby nawet Głupota miała swoje procedury. Zalał mi łazienkę sąsiad z góry. Zgłosiłem do ubezpieczyciela (PZU – rozmowa nagrywana), by podać nr polisy etc…Otóż nie, panienka poczęła mnie przesłuchiwać: pesel, nr telefonu i pesel żony, telefon sprawcy i…zaczęły się najistotniejsze pytania – czy sąsiad z góry pije, czy nie używa (sic!) narkotyków. Takie to rodeo z ochroną danych osobowych obywatela Jewropy. Może by wystarczyła jedna dyrektywa – by nas wszystkich od razu – zaczipować! Na wszelki wypadek podpiszę się nickiem -
Fabrica Satyrica