POlska niepodległa czy POlska dyskontowa?

     Coroczne obchody Dnia Niepodległości 11 listopada nasuwają pytania czym jest patriotyzm, ile % Polski w Polsce, co oznacza bycie Polakiem. Chciałbym odnieść tą sytuację do obecności zagranicznych sieci handlowych, popularnie zwanych supermarketami. Swego czasu dużo głośniej mówiło się o agresywnej ekspansji supermarketów, a to gdzie ma stanąć (w centrum czy nie w centrum), a to czy płacą podatki, czy też może wykańczają swoimi ''dyskontowymi cenami'', drobnych osiedlowych sklepikarzy. Wszystko wygląda na to, że POlak zdążył się przyzwyczaići wygrał ogolnokrajowy oportunizm.

    Wracając do tematu, przyjrzyjmy się działności sklepów wielkometrażowych, podążając za informacjami portalu podatnik.info.pl rodzimi handlowcy są zdania, iż świadomie unikają one płacenia podatków w Polsce, nie tylko systematycznie osłabiając rodzimy handel, ale także uszczuplając wpływy do budżetu państwa. Łączne przychody kilku największych zagranicznych sieci handlowych działających w Polsce wynoszą około 50 miliardów złotych, natomiast płacony przez nie podatek CIT w naszym kraju wynosi tylko kilkaset milionów złotych rocznie. Jak wynika z szacunków Fundacji Republikańskiej, podatek dochodowy od osób prawnych za 2011 r. zapłacił w Polsce tylko właściciel portugalskiej sieci Biedronka. Natomiast Lidl i Kaufland zapłaciły CIT w zerowej wysokości, a  Carrefour otrzymał 14 mln zł zwrotu z tego tytułu. Ministerstwo Finansów nie ukrywa, że podejmowane w przedsiębiorstwach międzynarodowych zjawisko transferowania zysków do siostrzanych spółek za granicę stanowi ogólnoświatowy problem. Pieniądze są przenoszone jako różnego rodzaju opłaty licencyjne (np. za używanie znaku handlowego) lub jako koszt przekazania tzw. know-how, czyli wiedzy potrzebnej do prowadzenia działalności biznesowej. To nie ogranicza się jedynie do firm handlowych, ale dotyczy większości branż. Skutkuje to zmniejszeniem wpływów z podatków do budżetu poszczególnych państw. Co więcej, że międzynarodowe koncerny korzystają z usług świetnie opłacanych specjalistów stosujących matematykę podatkową, która jest bardzo trudna do wytropienia dla państwowych urzędników.
     
    Czy potencjalny Polak, kiedykolwiek idąc po przysłowiowe bułki do supermarketu lub dyskontu zastanowił siękomu idzie dać zarobić, po zakupach wraca do domu, włącza TV i słyszy ciągłe narzekanie, jak mało się zarabia w Polsce, jakie panuje bezrobocie i bieda w kraju, zapominając, że już z samego rana zasilił swoimi zakupkami konta niemieckiego, francuskiego czy angielskiego cwanego, nahapanego właściciela. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego w niemałym państwie jakim jest Polska, nie potrafiliśmy stworzyć dotychczas ani jednej rozpoznawalnej sieci handlowej w Polsce, a w przyszłości i krajach ościennych (nie liczmy tu komuszego przedsięwzięcia SPOŁEM). Produkujemy wysokiej klasy autobusy Solaris na rynek zachodni, tramwaje Pesa z bydgoskiej fabryki jeżdżą w coraz to większej liczbie europejskich miast, również spożywka nasza osiąga coraz większy procent sprzedaży za granicą. Niestety, obok takich państw jak Słowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Litwa staliśmy się państwem dyskontowym, nie posiadającym własnej sieciówki, umożliwiając tym samym okazję do zbijania ogromnego kapitału grubym rybom z zachodu. Czy Polak - Katolik, wychodząc z mszy i idąc na Marsz Niepodległości, a po mszy idzie po kiełbasę i kiefir do wielkiego molocha, ma świadomość, że jego kraj okupują: Anglicy (Tesco), Niemcy (Lidl, Real, Kaufland), Francuzi (Carrefour, Leroy Merlin, Leclerc), Portugalczycy (Biedronka), Duńczycy (Netto), a nawet Czesi (Żabka). Niemiec (zwłaszcza ten ze starszego pokolenia), zawsze mając do wyboru sklep niemiecki czy angielski, a w nim pomidorki niemiecki lub hiszpańskie wybierze niemieckie - mimo, że gorsze i często droższe - podobnie zachowa sie Anglik czy Francuz. Polak mimo, że ma jednak bardziej ograniczony wybów( ale wciąż go ma) wlezie do portugalskiej Biedronki - zostawi pół pensji, a potem się dziwi, że budżet kraju się nie dopina co roku...wyciąga ręce ku górze i woła..Ooo Panie Boże pomóż biednej Polsce.

     Będąc w Europie zachodniej jakoś trudno spotkać w Niemczech sieciówkę francuską, we Francji angielską, a w Anglii francuską. Chociaż oczywiście zdarzają się wyjątki, ostatnio było głośno o szkockim Lidlu z powodu niby zakazu rozmawiania w języku polskim. Akurat co do tego incydentu, tak się składa, że w wiekszości zakładów pracy, nalegają na używanie języka angielskiego z kilku powodów: międzynarodowego personelu i klientelii. To nie dotyczy tylko sklepów Lidl. Wracając do tematu, Niemcy postawili parę Lidl'ów w UK, Angole swoje Tesco - na zasadzie wymiany, a nie okupacji jak to ma miejsce w Polsce. Kiedyś rozmawiając z jednym ze swoich managerów, gdy pracowałem w Wielkiej Brytanii, dowiedziałem się, że w żadnym innym kraju nie widział takiego nawału obcych marek sieci handlowych jak to wygląda w Polsce i właściwie nie dziwi się już, czemu Polacy on and on and on szarżują na brytyjski rynek pracy, skoro u nas ekonomia i logika władz przypomina lanie wody w dziurawy sagan, który ciągle pozostaje pusty. Powiedział, że wszystko to przypomina byłe kraje skolonizowane w Afryce jak Senegal, Nigeria czy Zambia, które właściwie ''na wieki'' zostały skazane na tzn: ''państwa na dorobku''. Pod angielskim, francuskim itp. butem nie mają szans pełnego rozwoju, ale tym samym same, nie są wydolne do konkurowania na innych rynkach, skazując się na wieczną ''kroplówkę'' byłych kolonizatorów. Oczywiście Polsce daleko do Afryki, ale procesy są podobne. Nigdy w życiu Anglik czy Niemiec nie pozwoliłby wleźć z bucioram na ich rynek jakiejś sieciówce, są to za dumne i inteligentne kraje, a raczej ludzie którzy  stanowią elitę na tzn. górze. W Polsce tej elity nie ma, a jakieś skarlałe kurduple mieniące się politykami o mentalności rynkowego złodziejaszka-kieszonkowca, który tylko patrzy gdzie tu zjeść na krzywego ośmiorniczkę, nalać benzynkę do baku na koszt Kowalskiego i napić się..oczywiście nie za swoje. Obcy to wykorzystują wbijając się klinem w nasz zachwiany system, sterowany zakompleksionymi obywatelami. Pan Anglik powiedział mi, że podpisując wszelkie koncesje, pakty, pakiety klimatyczne - skazujemy się na wiecznego niewolnika, niedługo będziemy się poruszać w Europie jak w kaftanie bezpieczeństwa. Po prostu się sfrajerzyliśmy. Dlatego Brytyjczycy tak mocno się rozpychają łokciami w unijnych strukturach, ponieważ ten naród charakteryzuje jedna podstawowa cecha DUMA, a duma jest bazą wyjściową silnych państw, a nie spolegliwych frajerów co na klęczkach patrzą co im rzuci, a to Merkel, a to Putin czy tam inny mędrzec brukselski. Kiedyś starano się narzucić własne interesy i system poprzez wojny i okupację, dzisiaj przez pompowanie pieniędzy (dotacje), rozdawnictwo nagród ( od Merkelowej dla Tesco....yyy sorry, Tuska), poklepywanie po plecach dla stworzenia wrażenia bycią ''wśród nas salonowców'' ( wybranie Tuska na Prezydenta Rady Europejskiej).

    Ale żeby nie grać cały czas w pesymistyczną nutę, są ludzie dla których zakupy w naszych dyskontach to prawdziwa okazja i wybawienie, jak kiedyś u nas pomarańcze czy inne cytrusyw czasie świąt Bożego Narodzenia. Piosenka "Witaj Lidl, witaj Biedronka" śpiewają Ruskie z obwodu kaliningradzkiego, którzy skoro świt ruszają na zakupy do Polski. Niestraszne są im korki na granicy, pędzą po piwo i kiełbasę do przygranicznej Biedronki. "Zaczyna się śmiertelny pościg za tanim piwem i kiełbasą - witaj Lidl, witaj Biedronka" - to refren piosenki kaliningradzkiego zespołu Paravoz, który stał się hitem rosyjskiego internetu. Wokalista śpiewa o Rosjanach, którzy od kilku miesięcy szturmują polskie sklepy, z uwagi na znacznie niższe ceny niż w Rosji. Mówi się, że zakupy w Polsce to kwestia szacunku do samego siebie  bojkot lokalnych marketów z nędznym asortymentem i wysokimi cenami. I pomyśleć ile pieniędzy by szło do budżetu gdyby to były naprawde polskie supermarkety. A oto ta rassyjska piosnka: https://www.youtube.com/watch?v=dUJyctyAqsI

  

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Francik

12-11-2014 [12:30] - Francik | Link:

Konstatacja, że pozwolono w Polsce na rozpanoszenie się obcych sieci handlowych, które bardzo niechętnie płacą w Polsce podatki jest słuszna. Polacy kupują w zachodnich marketach bo polskich sieci praktycznie nie ma. Określenie Społem jako komuszego przedsięwzięcia jest jednak niezbyt prawdziwe. Otóż Społem powstało w okresie międzywojennym i nie miało nic wspólnego z komunistami, bardziej z nurtem pepeesowskim. Nazwę Społem o ile dobrze pamiętam wymyślił Żeromski - komunistą to on nie był. Fakt, że spółdzielczość została przez komunistów praktycznie upaństwowiona nie może jednak dyskredytować samej idei jako takiej. Spółdzielczość raczej wyrasta z inspiracji chrześcijańskich i tworzyło ją wielu księży - że przypomnę tylko spółdzielczość wielkopolską i księży Szamarzewskiego i Wawrzyniaka. Po 89 r. spółdzielczość została praktycznie rozbita, bo obowiązywał jaskiniowy liberalizm. Spółdzielnie spożywców - Społem czy GS-y - obecnie nie tworzą raczej sieci ogólnopolskiej, są jakieś sieci regionalne. Ja przynajmniej uważam, że zamiast Społem opluwać należałoby starać się przekształcić je w autentyczne spódzielnie spożywców - tą drogą można zatrzymać zyski z handlu w Polsce i to bezpośrednio w kieszeniach polskich spółdzielców. W Kraju Basków działa spółdzielcza sieć handlowa Eroski a jej celem było właśnie zachowanie lokalnego kapitału w rękach Basków, by zyski z handlu zostawały na miejscu i wzmacniały lokalną gospodarkę.

Obrazek użytkownika Seryjny-Samobójca

12-11-2014 [15:53] - Seryjny-Samobójca | Link:

Być może, nie znam dokładnie historii Społem. Fakt faktem, jest to nazwa kojarząca sie z minionym systemem oraz samo wejście do tych sklepów cofa człowieka o jakieś 25 lat wstecz, ale czasem w ramach 'podróży sentymentalnych'' lubię tak pochodzić i coś kupić :)