Fetor ścierwa dzikiej świni

Po czterdziestu dobach okupacji grupka rodziców i ich niepełnosprawnych dorosłych dzieci opuściła gmach sejmu. Niemal wszyscy pozytywnie ocenili ten krok. Tylko król Salomon poczuł się rozczarowany. Już przecież kończył cyzelować sentencję wyroku, w której zawarł zalecenia trwania do końca, nawet kosztem ofiary życia złożonej na ołtarzu słusznej sprawy, a tu raptem opiekunowie spasowali w trosce o zdrowie swych pociech. Naiwny Salomon uwierzył bowiem specjalistom, że kondycja fizyczna i psychiczna tych okrutnie skrzywdzonych przez los ludzi była zagrożona niemal od początku protestu, o czym rodzice musieli chyba wiedzieć. A oceniając serio, lepiej, że ta prosta prawda dotarła do nich późno niż wcale.
Protest został zawieszony, ale niech uciemiężeni nie tracą nadziei. Geszefciarze z kantorka na zapleczu polityki opracowali harmonogram pełzającego buntu najmarniej do wyborów prezydenckich. W dołkach startowych czekają rezydenci, nauczyciele, rolnicy, krawcowe, połykacze ognia, ślusarze narzędziowi, ściślej wyselekcjonowane z całości niewielkie oddziały multiplikowane w stosownym czasie przez opozycyjne media w powszechny gniew ludu.
Tak, gniewu nigdy dosyć. Generatory rzeczywistości urojonej co rusz otwierają oczy zamulonym pisowską propagandą naiwniakom na bezmiar wszeteczeństwa tej faszyzującej formacji. Prym wiedzie oczywiście Katon i Wyszyński(stalinowski prokurator, a nie kardynał) w jednym ciele, Krzysztof Brejza. Ten zacny poseł Platformy Obywatelskiej przypisał już kaczystom wszystkie afery III RP. Nie rozwijam tematu, bo o tych wierutnych brejzach pisałem kilka tygodni temu. Teraz dodam jedynie, że ów śledczy tysiąclecia zbiera dowody podżegania do rozbicia dzielnicowego agenta obcych dworów Kaczora(podobieństwo nazwisk nieprzypadkowe), giermka Krzywoustego. Przypuszczam wszak, że gdyby Brejza tropił dla prawicy zamieniłby giermka Kaczora na gieremka bez nazwiska.
Najnowszym osiągnięciem w brejzowaniu jest rewelacja „Gazety Wybrocznej”. Otóż Tomasz Komenda przesiedział niewinnie 18 lat w kryminale między innymi przez Lecha Kaczyńskiego! Dowody na łamach tej niepoczytnej gadzinówki. Na polemikę szkoda tracić choćby jednego stuknięcia w klawiaturę.
Podobno jednak wszystkie te rewelacje zbledną w obliczu prawdy o kulisach męczeńskiej śmierci błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Wystarczy przytoczyć dwa fundamentalne argumenty. Po pierwsze, ksiądz Jerzy mieszkał i pełnił posługę kapłańską na
Żoliborzu o rzut beretem od rezydencji prezesa. A po drugie tama pod Włocławkiem, miejsce jego golgoty spiętrza Wisłę blisko Torunia. Czyż trzeba więcej dowodów, że kaznodzieja Solidarności był systematycznie, od ołtarza po grób, osaczany przez wilki strojące się w kacze pióra i podejrzanych zakonników?!
Powie ktoś, że mimo szaleństwa propagandowego, Himalajów manipulacji i wymachiwania cepami absurdalnych do obłędu fejkniusów, istnieją granice skretyniałego idiotyzmu albo odwrotnie. Akurat! Źródło prawdy objawionej, z którego inspiracje czerpie awangarda demokracji, postępu i tolerancji, jest bezdenne. I tylko ludzie małej wiary i złej woli omijają je z daleka, bo cuchnie szambem, a w porywach kloaką.
Ja wprawdzie czasami zaglądam do czeluści, ale zawsze w ochronnym kombinezonie i w masce przeciwgazowej, chociaż nabierałem odporności wąchając ścierwo dzikiej świni w lesie pod Serockiem.
 
Sekator
 
PS.

- Serio wąchałeś ścierwo dzikiej świni? - pyta mój komputer.
- Głowy nie dam. - Wzruszam ramionami. - Może to był fetor lisa, lub skunksa.