Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Pan Jan Hartman: kazirodczyk czy kanibalczyk?
Wysłane przez Robert Kościelny w 21-10-2014 [20:59]
Kiedyś w związku z wpisem na blogu pana Jana Hartmana dotyczącym nie pamiętam już czego - bowiem „prowokacje” tego etyka są równie godne zapamiętania jak filipiki menela pod adresem zagadniętego przezeń przechodnia, który nie dorzucił się mu do wina z Biedronki, albo dywagacje pani Jolanty Środy na temat Biblii - stwierdziłem:
Czy pamiętacie Państwo Albina Siwaka i to co opowiadał w czasach „Solidarności” na temat tego wspaniałego ruchu społecznego? Jeżeli tak to chyba zgodzicie się, że głębia wypowiedzi na blogu omawianego pracownika nauki jest porównywalna do przemyśleń Siwaka. Albin Siwak za swoje refleksje doczekał się dość okrutnej – przyznajmy – riposty, w formie, niewyszukanego – znów uderzmy się, my ludzie „Solidarności” w piersi – żartu: jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny? Świadomość, że i ty możesz spłodzić/urodzić „Albina Siwaka” – brzmiała odpowiedź [http://www.nfa.pl/articles.php...
Był to, pragnę raz jeszcze podkreślić, okrutny i niestosowny żart, choć może w jakiś tam sposób usprawiedliwiony ówczesną sytuacją. Przypomnijmy, że Albin Siwak miał do dyspozycji media, a my, ludzie „Solidarności” nie mieliśmy właściwie nic, oprócz śmiechu, stąd czasami brzmiał on nieprzyjemnie.
Od tego czasu zdania nie zmieniłem: Jan Hartman to taki Albin Siwak początku XXI wieku. I zaszczycanie bredni, którymi delektuje czytelników swojego blogu, określeniem, mówiącym że są to „poglądy” ma taki sam sens jak poważne traktowanie i roztrząsanie rewelacji z niegdysiejszych „Argumentów” (był taki tygodnik peerelowskiego Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej, wielce zasłużonego w tworzeniu „nowej świeckiej tradycji”). Dlatego z niemałym zdziwieniem dowiedziałem się, że do grona osób nobilitujących panahartmanowe ambaje, nazywając je „poglądami”, dołączył pan prof. Andrzej Nowak, wybitny historyk z UJ.
W liście wysłanym do Jana Hartmana [http://hartman.blog.polityka.p... uczony pisze, że z „Gazety Wyborczej” dowiedział się o tym, iż jest inicjatorem i autorem petycji domagającej się usunięcia adresata swej epistoły z uniwersytetu. Obok tej informacji w „GW” znajdował się też komentarz Jana Hartmana, w którym ubolewa on „nad upadkiem obyczajów, gdy jeden profesor domaga się usunięcia drugiego z uniwersytetu w związku z różnicą poglądów”. Prof. Nowak podkreślając, że informacja gazety jest nieprawdziwa, stwierdza: „Poglądy, owszem, różnią nas chyba istotnie, ale: proszę mi wierzyć, do głowy nie przyszłoby mi domagać się usunięcia jakiegokolwiek profesora z UJ”.
Należy stwierdzić, że pan prof. Nowak zbyt lekkomyślnie zaufał „GieWu”, odnośnie do treści postulatów zawartych w piśmie do rektora UJ w sprawie Jana Hartmana, stąd przed napisaniem listu nie zajrzał do źródła [http://www.protestuj.pl/nie-dl... . Wtedy wiedziałby, że nie ma w nim żądania usunięcia Hartmana z UJ. Owszem jest tam mowa o „surowych konsekwencji dyscyplinarnych” oraz o tym, że wypowiedź krakowskiego etyka „całkowicie dyskwalifikuje [go] jako wykładowcę akademickiego”. I, rzeczywiście, to zdanie, poparte kolejnym, mówiącym, że „Czymś niedopuszczalnym i niewyobrażalnym jest zgoda na to, aby tak kontrowersyjna postać mogła wpływać na powierzoną Uniwersytetowi Jagiellońskiemu młodzież” , mogłoby sugerować wolę autorów, wyrzucenia pana Hartmana z uczelni. Ale tylko sugerować.
Być może autorzy listu, podobnie jak podpisujący apel, w tym niżej podpisany, udobruchaliby się, gdyby pan rektor na jakiś czas zawiesił filozofa w obowiązkach wykładowcy, dając mu mniej wyczerpujące intelektualnie zajęcia – mógłby na przykład sprzedawać lody przed Collegium Maius, a nawet robić je studentom, w ramach bezkompromisowego łamania kolejnego tabu :). Ale mniejsza z tem.
Bo większa to to, iż prof. Nowak stawia znak równości między sytuacją w jakiej się dziś znalazł Hartman z tą w jakiej znalazł się on sam przed pięciu laty: „przed 5 laty byłem przedmiotem nagonki na większą może jeszcze skalę niż Pan obecnie. W związku z pracą mojego magistranta o Lechu Wałęsie wypowiedzieli się premier, marszałek sejmu, a pani minister edukacji ogłosiła przysłanie kontroli jakości nauczania na UJ […] czy po takim doświadczeniu, kiedy wielu ludzi, w tym także z tytułami profesorskimi (pan Stefan Niesiołowski np.), domagało się nie tylko wyrzucenia mnie z UJ, ale nawet odebrania stopni i tytułów naukowych – czy po takim doświadczeniu mógłbym dziś wzywać do wyrzucenia kogokolwiek z uniwersytetu?”
Chcę raz jeszcze przypomnieć, w liście do rektora - a tylko on się liczy, a nie to co znajduje się na marginesie strony, na której się ów list znalazł - nie ma ani słowa o wyrzucaniu, a tym bardziej o odbieraniu „stopni i tytułów naukowych”. Panie profesorze – spokojnie!
Prof. Nowak to nie tylko wybitny historyk, to również intelektualista, a tego nie da się powiedzieć o zbyt dużej liczbie badaczy historii. Bo my historycy to zazwyczaj chłopcy prości, każdy z nas ma swoja działkę zainteresowań badawczych i uprawia z lepszymi lub gorszymi rezultatami należące do niego grządki.
Dlatego nie chce mi się wierzyć, żeby tak przenikliwy umysł nie zauważył, iż nie ma symetrii między obu wydarzeniami. Pięć lat temu doszło do brutalnego ataku władzy i pro wałęsowskiej sitwy na badacza i jego ucznia. Notabene mgr Zyzak był nie mniejszą ofiarą represji niż jego promotor. Dziś jest to oddolna inicjatywa młodych ludzi, którzy nie chcą, aby etyk mówił rzeczy moralnie złe, a intelektualnie miałkie. Innymi słowy: Andrzej Nowak zrównał bardzo poważny problem, z hartmanowską bździną („Waść mnie z buntownikiem równasz!”).
Hmm, no tak, ale o czym właściwie bredzi ten nasz prowodyrek: „Argumenty stojące za karalnością związków kazirodczych maja naturę religijną (prawo naturalne) bądź eugeniczna (zwiększone ryzyko wad wrodzonych). W demokratycznym państwie prawa nie stanowi się prawa w oparciu o takie przesłanki”. Czytamy na jego blogu http://hartman.blog.polityka.p...
Przenikliwy „argument”, na pewno po takim intelektualnym ciosie nie podniesie się nawet najtęższy dialektyk. Nic też dziwnego, że Hartman wieszczy: "Wygląda na to, że upada najsilniejsze tabu ziemskiego globu, jakim jest zakaz kazirodztwa".
Oczywiście, tym bardziej nie się pan śmiało zabierze za pomniejsze: do nich należy chociażby zakaz ludożerstwa. Bowiem jakie racje, poza „natury religijnej i obyczajowej” – a te nie mogą stanowić przesłanek w państwie prawa dla legislatury - mielibyśmy mieć „na podorędziu” - jak pisze Hartman w odniesieniu do racji przeciwników rodzinnego spółkowania - podczas dysputy z kanibalami?
Że co? Że niesmaczne? A próbował pan? Najpierw trzeba spróbować a dopiero później wydać swój sąd.
Łatwo sobie wyobrazić, iż w dobrym tonie będzie, w czasie, gdy przesąd zostanie wreszcie przezwyciężony, zgłosić swoje półtusze, albo podroby do skonsumowania w wykwintnej restauracji, tak jak dziś zgłasza się do odpowiednich placówek transplantologicznych narządy do przeszczepu. Szynka z pośladka etyka z UJ długo dojrzewająca, razem z całą resztą w krzakach do czasu znalezienia truchła przez służby miejski; albo penis filozofa, też długo dojrzewający, ale już w zgoła odmiennych warunkach, w zalewie octowej – dla wybrednych koneserów-intelektualistów? Why not?
Ciekawe czy koledzy Jana Hartmana z UJ uznaliby to za poglądy podobne tym, z powodu których ścigany był przez władze III RP pan Zyzak i tytułem represji niedopuszczony do innej pracy niż na wózkowego w supermarkecie?
Im więcej będzie „dyskusji” na takie „tematy”, które podsuwają „myśliciele” typu pana Hartmana, tym bliżej będzie do świata, którego opisy pozostawił nam markiz de Sade w swych dziełach.
Ale furda tam cywilizacja łacińska, tym bardziej furda karany za polityczne poglądy magister. Najważniejsze jest aby sojusz i braterstwo między członkami sitwy, pochodzącymi z różnych stron historycznego podziału, trwały nam na wieki wieków. Bowiem jak pisał wieszcz: „Sitwo, ojczyzno moja!”
Komentarze
21-10-2014 [23:01] - Teresa Bochwic | Link: Magdalena Środa. Czy Pana
Magdalena Środa.
Czy Pana zdaniem to dobry moment na atakowanie prof. Nowaka wymyślnymi argumentami o rzekomej moim zdaniem "symetrii" poglądów jego i Hartmana? Bo symetria losów byłaby niewątpliwa. Czy dlatego ten moment dobry, że akurat waży się jego kandydowanie na prezydenta?
22-10-2014 [08:57] - Robert Kościelny | Link: Szanowna Pani Redaktor, Nie
Szanowna Pani Redaktor,
Nie wiem czy dobrze Panią zrozumiałem, jeśli nie to przepraszam, ale jeśli tak to odpowiadam, Mam nadzieję jasno i wyczerpująco: nigdzie nie napisałem, że istnieje symetria poglądów Andrzeja Nowaka i Jana Hartmana – skąd ten pomysł? Wprost przeciwnie, symetrii takiej nie ma, ale ta gorliwość w wyjaśnianiu Hartmanowi swojego stanowiska i zdecydowane odcięcie się od inicjatywy Krucjaty Młodych (nie prowadzę krucjaty i nie jestem – niestety-młody) sprawia wrażenie, że jakby była. A, podkreślam, nie jest. Pan prof. Nowak niepotrzebnie topi poważny problem w hartmanowych bzdetach.
Czy symetria losów? Przyjmijmy, że jest – choć też mam co do tego wątpliwości. Ale symetria losów nie ma nic wspólnego z istotą rzeczy (właśnie tą różnicą poglądów, którą Nowak zaciemnia/ ściemnia?)– bo inaczej musielibyśmy użalać się tak nad siedzącym w celi politycznym jak znęcającym się nad rodziną kryminalistą. Czyż nie?
Co do momentów („momenty były? – Masz!”). Żyje na tym świecie już sporo lat i nie znam sytuacji, w której byłby dobry moment do wyrażenia swojej opinii na temat osób ważnych. Inaczej jest z nieważnymi („liczą ze mną się ci ważni. Na nieważnych kładę lachę” ), wtedy całe życie jest jednym wielkim momentem.
Ale nade wszystko zdumiało mnie to spiskowe myślenie, Pani Redaktor. Jakie ważenie, jakiej prezydentury? O prezydenturze coś tam słyszałem, głównie z dementi samego zainteresowanego. A o tym, że się waży i kto waży ? – Pierwszy raz od Pani Redaktor słyszę.
22-10-2014 [10:24] - Robert Kościelny | Link: A nade wszystko to opinie
A nade wszystko to opinie pana Hartmana to nie poglądy, ale objawy. Prof. Nowak zrobił błąd (tak, tak uważam!) podnosząc je do godności poglądów. I jeszcze ta gorliwoooość w odcinaniu się od Krucjaty Młodych. Czy nie wystarczyło krótko, po męsku: nie inicjowałem, nie pisałem, nie podpisałem. I niech "GW" odmichnikuje się ode mnie. Albo jakoś tak? Pamiętam, że kiedyś redaktorzy Arcanów potrafili tak pisać - m.in. Tygodnikowi "Polityka", który zapraszał ich do współpracy. Ale to było kiedyś. Dziś obowiązuje już inna mądrość etapu.
Kłaniam się Pani Redaktor
Robert Kościelny
22-10-2014 [11:19] - NASZ_HENRY | Link: Gender Grodzka zapłodniła
Gender Grodzka zapłodniła gender Środę a to spłodziła gender Hartmana ;-)
22-10-2014 [12:53] - Robert Kościelny | Link: A my nie mamy innych
A my nie mamy innych problemów jak tylko rozważanie ile gender Grodzkiej i gender Środy jest w gender Hartmanie.
Pozdrawiam
22-10-2014 [13:05] - Witold Kaczmarek | Link: Ja bym w ogóle sprawy Pana
Ja bym w ogóle sprawy Pana Hartmana nie podejmował. Po co to promować w ogóle.