Historię KOR-u można i trzeba będzie napisać na nowo...

Z Marcinem Gugulskim, w ’76 roku najmłodszym harcerzem zaangażowanym w organizowanie pomocy robotnikom Ursusa, w ’92 roku rzecznikiem rządu Jana Olszewskiego, obecnie radnym warszawskiego Mokotowa, rozmawia Krzysztof Świątek ["Tygodnik Solidarność"]
 
- W powszechnej świadomości Komitet Obrony Robotników powstał z inicjatywy Adama Michnika i Jacka Kuronia. Odnalezione właśnie archiwum Ursusa dobitnie dowodzi, że to Antoni Macierewicz jako pierwszy rzucił hasło organizowania pomocy dla represjonowanych w ’76 roku robotników i to wyłącznie jego grupa przez pierwsze tygodnie się narażała.
- Historia organizowania akcji pomocy dla represjonowanych po czerwcu ’76 roku i stworzenia we wrześniu owego roku Komitetu Obrony Robotników obrosła mitami i legendami. Wydobycie leżącej w ukryciu przez 37 lat kartoteki dokumentującej organizowanie pomocy dla robotników Ursusa pozwoli odrzucić wiele tych nieprawdziwych opowieści, bo szczegółowo obrazuje ona przebieg akcji pomocy i jej chronologię. Zawiera listę osób, którym udzielano wsparcia, ich nazwiska, adresy i opisy prześladowań oraz dane prokuratorów, sędziów, milicjantów i innych funkcjonariuszy aparatu represji. Pozwala też wskazać osoby niosące pomoc prześladowanym, zakres udzielnej pomocy, chronologię działań od pierwszych dni akcji w lipcu ’76 roku aż do ostatnich wyjazdów w kwietniu roku następnego oraz szereg innych informacji, które czas zwykle zaciera w pamięci. Kartoteka jest źródłem bezpośrednim, więc dla historyka bezcennym, bo pozwala rekonstruować rzeczywisty przebieg zdarzeń. Przywołana w Pana pytaniu wersja wydarzeń z ’76 roku, w której propagowanie środowisko twórców „Gazety Wyborczej” i związanych z nią historyków włożyło tak wiele energii, ma luźny związek z rzeczywistością. Dziś, gdy dowody leżą na stole, budzi gorzki śmiech.

- Spisywaliście wtedy bezpośrednie relacje represjonowanych, co dziś pozwala na ustalenie personalnej odpowiedzialności orzekających w procesach sędziów i prokuratorów.
- Zawarte lub streszczone w kartotece relacje to tylko jedno ze źródeł. Dokumentację gromadzili też nieliczni pomagający prześladowanym adwokaci – mecenasi Jan Olszewski, Andrzej Grabiński, Witold Lis-Olszewski, Władysław Siła-Nowicki, Stanisław Szczuka… Swoje dane gromadziła też bezpieka i część tego zachowała się w IPN. Gdy docieraliśmy do kolejnych represjonowanych – a na początku robili to harcerze z „Czarnej Jedynki”, czyli 1. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej z Mokotowa – konfrontowaliśmy ich relacje z wcześniej uzyskanymi informacjami, które nas do nich doprowadziły. Ustalaliśmy, kiedy nasz rozmówca był zatrzymany, jak długo siedział, czy dostał grzywnę, czy wyrzucono go z pracy. Wstępnie ocenialiśmy, jaki rodzaj pomocy jest mu lub jego rodzinie najpilniej potrzebny. Kierowaliśmy ich do adwokatów. Pytaliśmy również o innych represjonowanych. Po powrocie z takiego wyjazdu do Warszawy zdawaliśmy raport któremuś z koordynujących akcję instruktorów – ja np. przeważnie Piotrowi Naimskiemu lub Wojtkowi Onyszkiewiczowi. Dopiero nieco później dowiedziałem się, że nasze relacje były systematycznie włączane do kartoteki.

- Jak doszło do tego, że zaangażował się Pan w akcję pomocy pracownikom Ursusa?
- W czerwcu ’76 byłem tuż po maturze w mokotowskim liceum im. Marii Konopnickiej i działałem w „Gromadzie Włóczęgów”, harcerskim kręgu instruktorskim przy „Czarnej Jedynce”. Miałem niecałe 18 lat, więc byłem najmłodszym uczestnikiem akcji pomocy. Wyjazdy do Ursusa i innych podwarszawskich miejscowości miały w sobie elementy znane mi z harcerskich zadań: w nieznanym terenie znaleźć kogoś, o kim ma się tylko szczątkowe informacje, niepewne brzmienie nazwiska, niepełny adres. Do sierpnia ’76 dysponowaliśmy już danymi o 54 prześladowanych robotnikach, a potem co miesiąc dochodziły kolejne. Poszkodowani przekazywali nam informacje o represjonowanych kolegach z pracy.

- Ci ludzie tracili pracę, byli karani grzywnami, stawiano ich przed sądami. Represje spotykały i dzieci?
- Bywało, że po zatrzymaniu ojca, który był jedynym żywicielem rodziny, do pracy musiała iść matka sprawująca do tej pory opiekę nad dziećmi.

- Powiedział Pan, że odnalezienie archiwum ursuskiego pozwala zerwać z różnymi mitami. Powiedzmy więc, kto zainicjował akcję pomocy robotnikom Ursusa i przez pierwsze kilka tygodni narażał się wykonując czarną robotę?
- Akcję pomocy uruchomił krąg ludzi związanych z „Czarną Jedynką” i „Gromadą Włóczęgów”, a pierwszy impuls dał Antoni Macierewicz. W tym gronie byli m.in. Piotr Naimski, Wojciech Fałkowski, Wojciech Onyszkiewicz, Dariusz Kupiecki, Marek Barański, Krzysztof Łączyński, a z kręgu najmłodszych uczestników „Gromady” np. Agata Runowicz, Iwona Kowalewska, Basia Felicka czy ja. Wnosiliśmy do akcji harcerskie doświadczenie a nasz młody wiek miał i tę zaletę, że nie byliśmy wcześniej notowani przez SB.

- Jan Lityński – dziś doradca prezydenta Komorowskiego - w ’80 albo ’81 roku na spotkaniu z członkami „S” na Podbeskidziu, opisując nastroje z czerwca ’76, przyznawał: „Antek Macierewicz wówczas zorganizował akcję pomocy – przyznam się szczerze – przy moim sceptycznym spojrzeniu. Uznałem, że akcja jest przedwczesna, należy ją zrobić, gdy zaczną działać uniwersytety”. Po ’89 roku rola „Czarnej Jedynki” czy kręgów harcerskich, z których Pan się wywodził, była marginalizowana. Dlaczego?
- Może dlatego, że prawda bywa niewygodna dla autorów i utrwalaczy mitów, a może dlatego, że my zamiast autoreklamą zajmowaliśmy się pracą dla Polski. Nie sądzę, by zaprzestano głoszenia nieprawd, gdyby już w ’80 roku wydobyć kartotekę i na jej podstawie napisać monografię historyczną. Kłamstwa miewają nie tylko długi nos, ale i długi żywot.

- Mity wykorzystano dla celów politycznych.
- Fałszując historię akcji pomocy i KOR-u, starano się pozbawić nasze środowisko istotnej legitymacji moralnej. Z twórcami mitów rywalizowaliśmy już wcześniej na gruncie harcerskim. „Czarna Jedynka” praktykowała tradycyjny model wychowania, a koledzy Jacka Kuronia, Adama Michnika i Jana Lityńskiego niszczyli go, tworząc czerwone harcerstwo walterowskie. Przeważnie mieliśmy też inne korzenie rodzinne – my najczęściej z Armii Krajowej, oni często z Komunistycznej Partii Polski. Później w Komitecie Obrony Robotników i w lub przy „Solidarności” też realizowaliśmy inne programy: gdy my od początku wspieraliśmy budowanie wolnych związków zawodowych, Kuroń początkowo propagował tworzenie rad robotniczych.

- Ten spór przeniósł się do III RP.
- Wracał w konfliktach o lustrację i dekomunizację, o upowszechnienie polskiej własności, o relacje z ZSRR i Rosją. W czerwcu ’92 roku dramatycznie starły się dwie wizje Polski. Czy ma być krajem suwerennym, samodzielnie decydującym o swoich sprawach czy państwem kierowanym przez ludzi zakotwiczonych w starym systemie, uwikłanych w związki ze służbami stworzonymi przez obce mocarstwo. Ten spór odżywał i przy rozwiązywaniu WSI i po katastrofie smoleńskiej.

- Gdzie ukryto archiwum ursuskie w ’77 roku i kto je teraz odnalazł?
- Pierwotna kartoteka zawiera zapiski od lipca ’76 do kwietnia ’77. W maju ’77 zamordowano Stanisława Pyjasa i radosne krakowskie juwenalia zamieniły się w uroczystości żałobne o charakterze manifestacji patriotycznych, po których aresztowano dużą grupę członków i współpracowników KOR-u, w tym Macierewicza i Naimskiego. Wtedy ówczesny dysponent kartoteki Wojciech Fałkowski postanowił ją „zadołować” u państwa Szymańskich, krewnych swej żony. Kartoteka została ukryta w piwnicy przy ul. Białobrzeskiej na Ochocie tak dobrze, że w trakcie rewizji w ’79 roku SB jej nie odnalazła. Parę miesięcy temu bracia Łukasz i Tomasz Szymańscy wydobyli nienaruszoną kartotekę. Jest kompletna, obejmuje cały okres prowadzenia akcji ursuskiej a zawiera nie tylko zapisy kartoteczne, ale także sporo oryginalnych, pisemnych meldunków sporządzanych przed 38 laty przez uczestników akcji pomocy.
Na podstawie tych meldunków oraz pierwotnych zapisów kartotecznych powstała też wtórna, skrótowa wersja kartoteki, którą prowadził i przechowywał m.in. Dariusz Kupiecki. W 2005 r. trafiła ona do Ośrodka Karta, gdzie jednak chyba niełatwo ją  znaleźć, skoro nie wpłynęła na żywotność mitów. Do niedawna błędnie sądziłem, że jest to jedyna już pozostałość po pierwotnej kartotece i że oryginałów meldunków nie ma, bo zostały zniszczone. Na szczęście myliłem się.

- Dlaczego kartoteka była w ukryciu przez prawie 40 lat? Nie podejmowano prób jej wydobycia?
- Wojciech Fałkowski mówi, że wydobywanie jej z ukrycia w latach 80. lub tuż  po ’89 roku byłoby zbyt ryzykowne a potem twórcy kartoteki mieli sto innych spraw na głowie.

- Co stanie się z kartoteką?
- Ma trafić do archiwum, gdzie będzie udostępniana badaczom. Najpierw musi jednak zostać opracowana i fachowo opisana. Za przygotowanie w rozsądnie krótkim czasie stosownej publikacji naukowej ręczy tenże Wojciech Fałkowski, profesor historii na Uniwersytecie Warszawskim. Z kartoteką w ręku historię KOR-u można i trzeba będzie napisać na nowo.
 
Rozmowa ukazała się w „Tygodniku Solidarność” nr 40 z 3 października 2014 r. Nieznaczne różnice między tekstem wydrukowanym a wersją tu zamieszczoną mają wyłącznie charakter redakcyjny.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

03-10-2014 [10:45] - NASZ_HENRY | Link:

Prehistoria KORu to tylko archeologów już interesuje ;-)

Obrazek użytkownika rumjal

03-10-2014 [11:07] - rumjal | Link:

Oraz tych dla których prawda coś znaczy. Budowanie na kłamstwie powoduje "paradę oszustów" w państwie.

Obrazek użytkownika Marcin Gugulski

03-10-2014 [11:15] - Marcin Gugulski | Link:

@ rumjal

Dziękuję. Zgadzam się z tą opinią.

Obrazek użytkownika rumjal

03-10-2014 [11:05] - rumjal | Link:

Przydałoby się wreszcie odkłamać tę historię. Przecież KOR to prawie mit założycielski III-ciej Rzeczypospolitej. Kilku ludzi, którzy w odpowiednim momencie podłączyło się tam gdzie było wygodnie, zawłaszczyło ten mit podczas gdy Ci którzy na ten mit pracowali mieli prawdziwe zajęcie i nie mieli na tworzenie mitów czasu.