Sezon zatrzymań niniejszym uważam za rozpoczęty

   Jakiś czas temu pisałem, że za prawdziwy wyznacznik realności „dobrej zmiany” będę uważał zakończenie wieloletniego poczucia bezkarności wśród aferalnych elit, poprzez wznowienie dawno zakończonych nie wykryciem sprawców śledztw, przy czym nie omieszkałem zaznaczyć, że nie interesuje mnie poprzestanie na bezpośrednich wykonawcach, natomiast liczyłbym, że przynajmniej część właściwych inspiratorów, będących mózgami różnego rodzaju tajemniczych machinacji organizowanych pod kryptonimem „przewał”, również nie uchroni się przed wylądowaniem za kratkami. Za pierwszych, niesamodzielnych jeszcze wtedy, rządów wrażego PiS-u takim papierkiem lakmusowym było skuteczne posadzenie do pierdla niejakiego Lwa, mieniącego się być  królem nie tyle puszczy, ile krajowego rynku filmowego, któremu uprzednio jakimś dziwnym trafem udawało się owej odsiadki, poprzez stosowanie różnych wybiegów, unikać.
   Stanowiło to dla mnie o tyle istotny punkt PiSowskiego programu, że w moim odczuciu przez lata „wolnej Polski” pewne grupy społeczne były ustawicznie utwierdzane w przeświadczeniu, że cokolwiek by nie nawyprawiali, włos im z głowy spaść nie ma prawa, a o jakiejkolwiek formie odpowiedzialności za popełnione czyny, nie może być nawet mowy. Finalnie na takich asów polskiej transformacji jak Lewandowski, Buzek czy chociażby Rosati, mających na koncie decyzje, za którymi stały wielomiliardowe nakłady na nigdy niezwracalne inwestycje pod pozorem przeprowadzanych „reform”, czy też równie kosztowne straty na sprzedaży za bezcen wypracowanego przez pokolenia rodaków majątku narodowego, nie wspominając o, ze swej natury nieprzystosowanych do przeprowadzenia ich miarodajnej wyceny, szeregach ludzkich dramatów spowodowanych likwidacją całych sektorów gospodarki, zwykle oczekiwał już w unijnych instytucjach całkiem jeszcze ciepły, że się tak wyrażę, stolec. Podczas gdy siedzieć powinni oni w zupełnie innym miejscu, na zupełnie odmiennych warunkach.
   A tymczasem przykład idzie w świat. Skoro tym na górze się udało, to dlaczego my tutaj na dole mielibyśmy być uczciwi? Skoro robiono tak wcześniej, dlaczego my mielibyśmy tak nie robić? Ostatecznie trochę się przeczeka, opłaci kogo trzeba z naszych mniej lub bardziej „rozgrzanych” i sprawa niechybnie zdąży się przedawnić. Tak to właśnie moi Państwo funkcjonowała w naszym kraju ta cudowna demokracja, stanowiąc w swej istocie nic innego jak teoretyczne państwo prawa w największym rozkwicie. Urwa urwie łba nie miała prawa urwać, wszystko było wstępnie dogadane i przyklepane na wiele lat, a tymczasem pojawili się tutaj jacyś pisowscy jakobini i dalejże aresztować za niewinność. No przecież to nic innego jak białodzienny giewałt!
   W chwili obecnej ubiegłe 8 lat nierządów firmowanych przez partie aferałów miejskich i wiejskich, stawia przed aktualnie nadzorującymi prokuraturę, służby i policję nowe wyzwania. I nie chodzi tu jedynie o symboliczne doprowadzenia różnego rodzaju świętych krów, wzorem równie bojowo, co perwersyjnie nastrojonego Władeczka, który mając "w d..pie" prawo z lubością i wyraźnym ukontentowaniem paraduje w pluszowych kajdankach przy udziale swej entuzjastycznie reagującej połowicy (strach pomyśleć do jakich jeszcze ekscesów jest w stanie zagonić nie pierwszej już przecież kondycji, choć jak widać nieustannie odczuwającego potrzebę tokowania i stroszenia wyliniałych piórek samczyka, wymagająca poświęceń ku chwale podupadłej demokracji nowo nabyta niewiasta w kwiecie wieku).
   Ostatnie dni i godziny przyniosły szereg zatrzymań (fakt, że sądy nie omieszkały i przy tej okazji starym wypróbowanym zwyczajem wykonać gdzieniegdzie krecią robotę), będących konsekwencją wznowienia śledztw w sprawie afery hazardowej, jednego z przekrętów autostradowych, kolejnego z wątków mafii górniczej oraz innych oszustw finansowych organizowanych przez międzynarodową szajkę geszefciarzy, przy czym znając notoryczne problemy o podłożu prawno-korupcyjnym w jakie z pewną regularnością zwykł popadać aktualnie urzędujący premier państwa położonego w Palestynie, nie jest do końca wykluczonym, że i w tym przypadku zaznaczony izraelski ślad nie dokopie się do niego samego. No dobra - może trochę się rozpędziłem, w końcu nie jednemu psu Burek, ale generalnie tendencje prezentują się nad wyraz krzepiąco:)
   Oczywiście niezależnie od tego jaki były senator, wiceminister, burmistrz czy wojewoda szedłby pierdzieć w pasiaki, opozycja coraz bardziej histeryczna będzie odpowiadała tą samą, przerobioną wielokrotnie na szkoleniach śpiewką, że „sprawa jest ewidentnie polityczna”. Będą wyć, że Frasyniukowi założono kajdanki (najpewniej z tą intencją, co by chłopina na ten przykład nie dostał w prezencie od losu szansy, aby wzorem innego skompromitowanego geniusza, postrzelić się heroicznie w policzek), tak jak wcześniej wyli, że Blidzie nie założono. Nie warto się tym przejmować, tylko zwyczajnie robić swoje. Grunt w tym aby śledztwa poprzedzające zatrzymania były odpowiednio przygotowane. Jeśli we wspomnianych przypadkach zostanie dotrzymana właściwa staranność i pieczołowitość prowadzonych spraw, mogę z czystym sumieniem wybaczyć ekipie prokuratora generalnego dotychczasową domniemaną opieszałość, żywiąc nadzieję, że mr Ziobro et consortes wyciągnęli właściwe wnioski z własnej działalności w latach 2005-2007.
   Jeśli cały ten proces będzie nadal przebiegał według z góry ułożonego planu, nie pozostanie nam nic innego jak zamówić popcorn i uważnie obserwować coraz bardziej nerwowe grymasy na facjatach totalnej opozycji, kibicując jednocześnie ziobrystowskim „kretom” by dane im było dofedrować się jak najgłębiej. Nadal przecież drzemią gdzieś w leśnej głuszy dysponenci „taśm prawdy”, z których jedynie niewielka część ujrzała do tej pory światło dzienne. A więc Panie i Panowie, z utęsknieniem czekamy na więcej. I nie mam tutaj jedynie na myśli zawartości owych „nielegalnie nagranych” taśm, ale przede wszystkim podejmowane w ślad za ich treścią, konkretne kroki prawne. Ponadto nie ukrywam, że podobnie jak w przypadku afery zwanej reprywatyzacyjną, z niecierpliwością oczekuję na ujawnienie się ochotników do objęcia instytucją świadków koronnych. Mam nadzieję, że to raczej kwestia czasu, a przeświadczenie graniczące z pewnością, że dopiero wtedy zabawa zacznie się na całego. I różne powykręcane już dziś minki, będą miały okazję zrzednąć jeszcze bardziej:)