Wilki w owczej skórze - słów parę o medialnych manipulacjach

   Wciąż na nowo bywam zafascynowany potęgą przekazów medialnych potrafiących bez żenady ukręcić bicz z psiej kupy, podkoloryzować rzeczywistość poprzez nałożenie na obiektyw stosownego filtra albo kompletnie przestawić sens zdarzeń poprzez umiejętne rozłożenie akcentów, częstokroć po prostu za pomocą pominięcia jednych aspektów i uwypuklenia innych.
   W dobie internetowych kanałów rozprzestrzeniania informacji sławetne fakenews’y również ma się rozumieć znajdują stosowne do swej rangi zastosowanie, jednak przeinaczanie faktów poprzez ich odkształcanie i lepienie w nich jak w cieście za pośrednictwem mediów tradycyjnych, mimo stosowania w nich ciągle tych samych, sprawdzonych metod, nadal potrafi zaimponować takim jak ja maluczkim, kunsztem i wysublimowanym sznytem prezentowanym przez różnorakich wirtuozów czarnego i tęczowego PR-u, montowanego w redakcjach tudzież innych instytucjach partyjnych.
   Jakże pięknie można nie dostrzegać niewygodnych dla prowadzonej narracji faktów, wspominając jedynie o pozytywnych stronach poszczególnych zagadnień, można było przekonać się chociażby na przykładzie osławionych caracali, które miały być najszybsze, najmocniejsze i najbardziej ładowne.
   Zapomniano jedynie dodać, że to sprzęt tak naprawdę nieszczególnie sprawdzony w warunkach bojowych, przy tym bajońsko drogi, także jeśli mowa o jego kosztach utrzymania, co sprawia, że zyski wynikające z faktu jego posiadania, łatwo mogą zostać zniwelowane poprzez ponoszone straty. Czyli że „plusy” snadnie mogą zostać przysłonięte przez „minusy”, mówiąc Bareją.
   W pełni uwidocznione zostało to zjawisko nie tak dawno, kiedy wyszło na jaw, że o wiele zamożniejsza od WP armia znad Rodanu nie potrafi sobie z tym problemem efektywnie poradzić. Ale gdyby sama pani minister (to chyba jakiś nowy arcypostępowy trend w krajach „oświeconych” by na czele resortu obrony stawiać panie, względnie panny) nie wychlapała się publicznie, pewnie nadal różne medialne szczekaczki na czele z niejaką Lobbystyczną Kierwą zapiewałyby na głosy piosnkę o tym jak to nasz niedobry Antonio uwalił jakże korzystny tudzież niezbędny dla dobrostanu sił zbrojnych przetarg, który w tejże narracji miałby nas ustawić niemalże z marszu w szeregu armii w pełni nowoczesnych i gotowych do starcia z każdym przeciwnikiem.
   W mediach miesiącami trwała telenowela, w której śmigłowce wielozadaniowe występowały w oczywistej roli artykułu pierwszej potrzeby, a brak rozstrzygnięcia przedmiotowego  przetargu ukazywano niemalże jako kluczową przeszkodę dla urealnienia gotowości bojowej naszych sił zbrojnych. Komuś budującemu przekazy dnia najwyraźniej się w tej sytuacji zapomniało, że ideę budowania siły naszej armii w głównej mierze na bazie korpusu ekspedycyjnego, ktoś rozsądniejszy od większości wypowiadających się często i chętnie w mediach ekspertów, postanowił odłożyć już jakiś czas temu do lamusa.
   Analizując rzecz na chłodno trudno nie dostrzec oczywistego faktu, że caracale były - pchanym na chybcika w tak naprawdę od początku przesądzonym przetargu - niesprawdzonym produktem, którego kupno ni mniej ni więcej tylko miało za zadanie podratować konsorcjum Airbusa, nie bez związku z czym pozostają również formułowane co jakiś czas ze strony tegoż koncernu pogróżki jakoby przygotowywane pozwy miały puścić państwo polskie z torbami, zanim oczywiście w obecnej sytuacji puści sam siebie z torbami nie kto inny jak sam Airbus, na skutek wypuszczania z taśmy kolejnych, równie przewspaniałych, efektów swojej radosnej twórczości.
   Gdyby to jednak tych parę słów prawdy nie wypsnęło się przez roztargnienie rzeczonej pani minister, spektakl medialny pewnie by trwał w najlepsze, wypominano by widelce oraz mityczne fabryki pod Łodzią, których oko nie widziało ani ucho nie słyszało, natomiast przy takim zwrocie akcji na placu boju o caracale pozostało już tylko paru ostatnich niedobitków z nieodżałowanym twórcą KODkapeli na czele, który z kolei „na czele” być może jeszcze tylko przez jakiś czas będzie miał okazję nosić symboliczną makietkę śmigłowca, bo - jak spodziewam się - po rozpoczęciu odsiadki za stręczycielstwo dalsze próby paradowania po celi z ową dziwaczną ozdobą mogłyby spotkać się z – niekoniecznie pożądanymi przez samego bezpośrednio zainteresowanego – przejawami entuzjazmu w gronie współodbywających karę.
   Przykład powyższy ukazuje w pełni jak jednostronnym przekazem można zbudować wiarygodną legendę, odwrócić wektory, sprawić by ludzie rozmontowujący armię, wyrzucający miliardy złotych w błoto (ktoś kiedyś policzył ile kosztowała podatnika tzw. profesjonalizacja armii, ile ponadto zarobiono na wyprzedaży majątku po - jak się okazało - „niepotrzebnych” jednostkach i gdzie te pieniądze trafiły?) jawili się jako jej wybawcy i modernizatorzy.
   Nie wspominając o tym, że sama śmigłowcowa transakcja wpychałaby nas po raz kolejny w rolę petentów bez wyraźnych korzyści własnych, co już przynajmniej raz mieliśmy okazję przerabiać przy fatalnie wynegocjowanym przetargu na eFy szesnaste, tyle że tym razem offset został scedowany na następną ekipę – a niech oni się martwią, w razie czego będzie na kogo zwalić, że coś znowu poszło nie tak, myśmy w końcu chcieli dobrze, to tylko tamci partacze… Taką to właśnie pułapeczkę pizzaboy Siemoniak zostawił jako schedę złowrogiemu Antoniemu.
   O przetargach dla wojska uskutecznianych za poprzedniej ekipy - jeśli tylko zdrowie pozwoli - w najbliższym czasie nie omieszkam rozpisać się nieco szerzej, również z tego względu, że ich skutek miałem niejako okazję boleśnie odczuć na własnym grzbiecie. Tym razem na koniec wspomnę jeszcze za to dla odmiany o kolejnej, po tricku polegającym na ukazywaniu spragnionej informacji gawiedzi sprytnie dobranego wycinka rzeczywistości, formie manipulacji, stosowanej namiętnie w debatach telewizyjnych i to przez różne strony politycznego sporu.
   Mianowicie podoba mi się bardzo figura retoryczna  pt. „bardzo mnie cieszy wypowiedź poprzednika, gdyż świadczy ona o…” i tutaj następuje zwykle całkowicie dowolna interpretacja słów i intencji przedmówcy, oczywiście pod z góry przyjętą tezę. Sądząc po częstotliwości stosowania w wypowiedziach medialnych tegoż jakże sprytnego zabiegu, można wysnuć teorię, iż należy on wręcz do elementarza szkoleń medialnych, które politycy różnych opcji niechybnie w łonie własnych ugrupowań z mniej lub bardziej udanym skutkiem przechodzą.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

05-02-2018 [00:53] - Kazimierz Kozio... | Link:

kto ostatecznie osiagnalby korzysc ze sfinalizowanej dotawy caracali? kreml jak zwykle. takim tropem nalezy podazac zeby cos zmienic w tymkraju. jak nie bylo slychac o sukcesach kontrywiadowczych od 1989 na flance ruskiej tudziez pruskiej, tak i nadal podaje sie narodowi do wierzenia ze jest bezpiecznie. co wiecej odsuniecie Antoniego jest wyraznym komunikatem zeby sie nie wcinac tam gdzie ma byc utrzymywany status ustalony w jalcie