Reprywatyzacja wstrzymana?

Opracowany pod koniec ub. roku przez ministerstwo sprawiedliwości projekt tzw. dużej reprywatyzacji może być po cichu odłożony ad acta - zasugerowała jedna z bulwarówek, powołująca się na niewymienionego z nazwiska „ważnego polityka PiS”.
Ponoć w wywołanej przez polityków izraelskich wspieranych przez środowiska żydowskie w USA, awanturze ostatnich dni, dotyczącej nowelizacji ustawy o IPN, chodzi w istocie o projekt ustawy reprywatyzacyjnej. W praktyce uniemożliwia on restytucję majątków żydowskich. Wzbudza także protesty środowisk dawnych ziemian, również pominiętych w prawie do ubiegania się zarówno o 20-proc. rekompensaty za odebrane dekretem PKWN nieruchomości, jak i o - wciąż obecnie możliwe - występowanie o ich zwrot na drodze sądowej.
W dodatku projekt reprywatyzacji poddany został zdecydowanej krytyce przez Radę Legislacyjną przy premierze.
Polskie Towarzystwo Ziemiańskie w swoim ostatnim oświadczeniu zwraca m.in. uwagę na „problem kardynalnej i zdumiewającej niesprawiedliwości ukrytej w proponowanym tekście ustawy”. W ocenie PTZ projekt pomija ogromną grupę poszkodowanych obywateli oraz ich spadkobierców, de facto pozbawiając ich prawa do zapowiadanej rekompensaty. Co więcej „projekt stawia dawnych właścicieli i ich rodziny, bardzo często związane z podziemiem niepodległościowym, w jednym rzędzie ze zdrajcami Polski i kolaborantami!” W opinii ziemian „przypomina to najmroczniejsze czasy szykan, fałszywych oskarżeń i wykluczania całych grup społecznych”.
PTZ nie kwestionując przewidzianej w projekcie ustawy 20-proc. wysokości rekompensat za znacjonalizowane majątki, uważa, że nie uwzględnienie ziemian (których nieruchomości odebrano dekretem PKWN o tzw. reformie rolnej z 1944 r.) wśród podmiotów, którym te rekompensaty przysługują, jest niesprawiedliwe. Projektodawca tłumaczy to posunięcie ograniczonymi możliwościami finansowymi państwa, jednak w opinii PTZ ok. 30 mld zł, jakie państwo ma wyłożyć w najbliższych latach na wypłaty rekompensat powinno wystarczyć także dla ziemian.
Swoje wyliczenia opierają oni na szacunkach ekspertów rządu AWS, którzy próbowali rozwiązać problem reprywatyzacji w latach 1998-1999. Wówczas bowiem szacowali wartość wszystkich roszczeń dawnych właścicieli na 150 mld zł. „Od tego czasu (niemal dwie dekady) pula roszczeń zapewne skurczyła się. Jest oczywiste, że przewidziana przez rząd kwota 30 miliardów zł, powinna wystarczyć na deklarowane (...)zadośćuczynienie w wysokości 20 proc. utraconego majątku”.
Wobec tego, zdaniem PTZ nie ma żadnego uzasadnienia, by wyłączać z rekompensat środowiska dawnych ziemian i innych właścicieli, jak również wprowadzać kolejne ograniczające przepisy. „Nie ma także żadnego uzasadnienia opór ustawodawcy przeciwko zwrotom w naturze tych składników mienia, które zwrócić można: na przykład niszczejących dworów i pałaców pozostających w gestii Skarbu Państwa” - uważa PTZ.
Istotne uchybienia, w tym niezgodność z prawem międzynarodowym, wylicza w swojej opinii Rada Legislacyjna przy premierze.
W jej ocenie „cała ustawa jest nadmiernie kazuistyczna; można odnieść wrażenie, że jest to projekt napisany do konkretnych stanów faktycznych”. W dodatku „można stwierdzić, że opiniowany akt prawny, w obecnym brzmieniu, jest równie zagmatwany jak ustawy podatkowe czy prawo energetyczne; z tym, że wymienione regulacje swój stan redakcyjny „osiągnęły” po licznych, wielokrotnych nowelizacjach, zaś przedmiotowa ustawa jest przecież w stanie pierwotnym, w fazie projektu”.
RL zwraca też uwagę na fakt, że projekt pozbawia prawa do rekompensaty „dużą grupę byłych obywateli polskich, w tym ofiary Holocaustu (patrz wyżej - przyp. MP) lub osoby, które w momencie przejęcia przez państwo nieruchomości nie zamieszkiwały na terytorium Polski (np. osoby, które wyemigrowały lub przebywały w sowieckim łagrze)”.
Rada wskazuje na art. 26 onz-owskiego Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, który przewiduje zakaz dyskryminacji z uwagi m.in. na obywatelstwo czy z jakiejkolwiek innej przyczyny. Przepis ten stanowi: „Wszyscy są równi wobec prawa i są uprawnieni bez żadnej dyskryminacji do jednakowej ochrony prawnej”.
Ponadto w projekcie nie wskazano terminu wypłacania przewidzianych w nim świadczeń, „co uznać można za problematyczne, jako mogące potencjalnie spowodować znaczne przeciąganie się wypłat bądź w ogóle rezygnację z wypłat z powodów innych niż prawne”.
Wreszcie, zdaniem Rady Legislacyjnej, „wątpliwości pod względem zgodności z prawem międzynarodowym budzi (...)kluczowa konstrukcja ustawy – wygaśnięcie w momencie wejścia w życie ustawy wszelkich praw lub roszczeń przysługujących z tytułu przejęcia nieruchomości przez państwo po II wojnie światowej”. A także „umorzenie z chwilą wejścia w życie ustawy postępowań sądowych, administracyjnych lub sądowo-administracyjnych dotyczących tych praw lub roszczeń” itd.
Te i szereg innych przepisów zawartych w projekcie, w opinii Rady Legislacyjnej, mogą zostać zakwestionowane w oparciu zapisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Czy wyrzucenie do kosza tak krytykowanego projektu ustawy „o zrekompensowaniu niektórych krzywd wyrządzonych osobom fizycznym wskutek przejęcia nieruchomości lub zabytków ruchomych przez władze komunistyczne po 1944 r.” stanie się faktem pokażą najbliższe tygodnie.