O parchach i gojach

Jestem w kropce. Tfffffu! Cóż za koszmarne skojarzenie budzi ten idiom. W każdym razie przeżywam rozterki zwolennika teorii spiskowych. Bo polegając wyłącznie na zdrowym rozsądku powinienem czuć satysfakcję, gdyż z mego punktu widzenia sytuacja w kraju zmierza w pożądanym kierunku. I nic, no, prawie nic, nie zapowiada zahamowania reform dobrej zmiany. Owo prawie nic to oczywiście wysiłki opozycji totalnej. Określenia wysiłki nie doprecyzowuję jakimś soczystym przymiotnikiem, żaden bowiem nie oddawałby w pełni mizeroty tych poczynań.
Gdzie nie spojrzeć montypajtonowska groteska. Gdzie nie przyłożyć ucha farsowe popiskiwania brydżitdżonsonówek. Gdzie nie poniuchać zapaszki politycznej naftaliny. Napuszone pustosłowie. Megalomania. Kabotynizm. Jednym słowem totalny odlot.
Jacyś polityczni geszefciarze z kantorka na zapleczu wytypowali z trzódki liderków in spe parę kandydatów zdolnych poprowadzić do zwycięstwa nad pisiorami całe postępowe społeczeństwo. Ze wzrastającym rozbawieniem obserwuję ów lans. Wiem naturalnie, że jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści. Pamiętam także pewnego kreatora, który wzorem Dżepettego wystrugał paru Pinokiów i wprowadził ich na salony. Sam zresztą okazał się kreaturą gustującą w pornografii dziecięcej. Jednak trud lansierów przypomina mi inne powiedzenie. Otóż stryjkowie z cienia próbują zamienić siekierkę na kijek. Siekierka, czyli Lubnauer i Schetyna, wprawdzie tępa, ale kijek, czyli Nowacka i Biedroń, jeszcze bardziej cieniutki. I nic nie pomoże wsadzanie patyka w mrowisko opozycji czy w szprychy zjednoczonej prawicy.
Moje diagnozy potwierdza intelektualna bezradność dyżurnych autorytetów awangardy. O infantylnych receptach liberalnych i lewicowych(jeśli takie zróżnicowanie ma w ogóle sens) komentatorów i komentatorek, tak, komentatorek zwłaszcza, na sukces sił postępu i demokracji, szkoda nawet wspominać.
Jeśli jest tak dobrze, to z czego, do kroćset, wynikają moje rozterki?! Otóż wrodzona podejrzliwość nakazuje mi baczenie. A nuż oni stosują taktykę głupiego Jasia, który w finale dydaktycznej bajki wyrasta na herosa? Przyczaili się. Udają bezradnych. Harcownikami czynią pociesznych osobników typu Nitras, Szczerba czy Arłukowicz, że o zabawnych damach nie wspomnę. A w tajnych sztabach perfekcyjnie planują zwycięską ofensywę na całym froncie od Nowogrodzkiej po Krakowskie Przedmieście. Aż mi skóra cierpnie od tych fantasmagorii. Brrrry!
Domysły podejrzliwca nie mącą mi wszak obserwacji jawnych poczynań opozycji. A ta czepia się niczym pijany płota każdej okazji choć odrobinę zdatnej, nomen omen, do judzenia przeciw władzy. Ostatnio taką możliwość daje protest Izraela(stąd nomen omen przy określeniu judzenie) w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Generatory Rzeczywistości Urojonej znane z niezbyt nachalnego przywiązania do polskości już histerycznie wieszczą powrót fali antysemityzmu z roku 1968.
Ani myślę włączać się na serio do dysputy na temat, wyczerpany do cna po awanturze o mord w Jedwabnem. Pragnę jedynie zauważyć na marginesie, że jeśli garstkę polskich degeneratów zabijających Żydów z inspiracji Niemców ktoś śmie utożsamiać z narodem polskim, to nie trudno o podobnie haniebne oskarżenia wobec naszych starszych braci w wierze. I na podstawie takiej wrednej analogii można uznać, że naród żydowski reprezentowany przez żydowską policję w getcie, o okrucieństwie której zachowało się wiele świadectw, także uczestniczył w holokauście po stronie nazistów. Oto do jakich absurdalnych wniosków może prowadzić bezrozumny antypolonizm i antysemityzm.
Przypuszczam jednak, że nieporozumienia na linii Polska – Izrael zostaną wkrótce wyjaśnione. I jedyną ofiarą zamieszania będzie Rafał Ziemkiewicz, który nazwał jakiegoś durnia z Knesetu parchem.
 
Sekator
 
PS.
 
- Czy gudłaj to to samo co parch - pyta mój komputer
- Skąd ty, goju, znasz takie słowa - strofuję go oburzony.