Tajani, Guy i „nasi (euro)posłowie”

Trwa w najlepsze, już dwa miesiące, serial medialny pt. „jesteśmy („nasi europosłowie”) oburzeni”: Guy opluł 50 tysięcy polskich patriotów i… nic. Wysmażyła pismo do Tajaniego nasza Jadwisia (Wiśniewska) – nic. Burzą się koledzy Czarneckiego (że jak to: za Rózię – dymisja, a za Guya – nic?). No i teraz Tajani odpisał wreszcie (na ponaglenie  Zdzisława Krasnodębskiego i Marka Jurka), że wolność słowa, to, siamto i on do Guya nic nie ma i UWAGA: mieć nie może! Media (prawicowe, bo tej hołocie z Wiertniczej i Czerskiej oplucie Polaków wisi) w krzyk: podwójne standardy! (bo Korwin "za Murzyna" dostał po kieszeni - no, ale wtedy nie było jeszcze Tajaniego).
 
Mój Boże – ręce opadają: albo czytać te redachtory nie umieją, albo zrozumieć czytanego, albo… no właśnie: po co wyjaśniać, jak wierszówka i poczytność się tak ładnie nabijają?
 
Sprawa jest prosta jak drut: Jadwisia i Jej Koledzy też regulaminu nie czytali, albo… wolą się nie wychylać (a może skąpi); co do regulaminu, to Tajani właśnie wytłumaczył (a było przeczytać zamiast pisać), że Guy żadnego euroosła nie obraził (a Czarnecki odwrotnie), więc on tu nic (w sprawie wybryku Guya) nie może – i to prawda! Ale mogą te nasze!
 
Bo skoro 92-letni żołnierz Armii Krajowej - Zbigniew Redłowski – potrafił doprowadzić (via Trybunał w Koblencji) do ukarania za pomówienie takiej potęgi, jak niemiecka, państwowa stacja telewizyjna, to zabrakło komu z naszych - drobnych na pozwanie Guya???
 
Na co wy czekacie – bo jak na mnie, to dołożę stówę, bo ja się czuję obrażony – Wy nie? - i dalej, zakładajcie sprawę, czas ucieka! Że Guy ma immunitet? – wybory za rok i jak to się rozgłosi, to go nie wybiorą (może) ze wstydu, te Belgi za te obelgi…