CZAS JASTRZEBI

CZAS  JASTRZĘBI
               (  a jak zamęczono biskupa Kaczmarka!)
 
 
      Pobito i ograbiono księdza Stanisława Małkowskiego, znanego z mądrych i patriotycznych wypowiedzi na portalu Wirtualnej Polonii, ale przede wszystkim z heroicznej obrony Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Wraca więc styl PRL-u ? Otwartą wojnę z Kościołem rozpoczęto dopiero po rozbiciu PSL i w r.1948 aresztowano  400 księży, ograniczono kolportaż pism katolickich, natomiast popierano kolaboracyjny „Głos kapelana” ( wydawany przy Zarządzie Głównym ZboWiDu ), likwidowano przedszkola i bursy dla młodzieży, wycofywano religię ze szkół. W sierpniu 1948 r. zamknięto katolicki „Tygodnik Warszawski”, aresztując redaktorów a ks. Zygmunt Kaczyński – założyciel i redaktor naczelny – zmarł w więzieniu. ( tak w skrócie przedstawia to B.Urbankowski w „Pierścieniu Gygesa”, str.188 ).
    Jak widać wojnę z „kaczorami” reżim toczy od r.1948! Architektem wojny z Kościołem był Jakub Berman ( zwany „doBermanem Stalina”), który w 1947 r. przedstawił Bierutowi plan walki z polskim Kościołem. A sprawozdania z tej antykościelnej kampanii składał w ambasadzie sowieckiej. Rosjanie – po epoce rozbiorów – pojęli ostatecznie, że Kościół był opoką polskości i postanowili go zniszczyć. W r.1950 odebrano Kościołowi „Caritas”, utrzymywany z darów Polonii amerykańskiej i Episkopatu USA. Był to również cios dla społeczeństwa, bo „Caritas” prowadził setki przedszkoli i świetlic, internatów, żłobków, przychodni lekarskich. Władze przeforsowały też ( 20 maja 1950 ) w Sejmie ustawę o konfiskacie dóbr kościelnych. Rządowy komunikat oskarżał hierarchię o wrogość do Polski Ludowej, fingowano pokazowe procesy biskupów i księży. W r.1951 w więzieniach przebywało około 900 duchownych. Jeszcze przed uwięzieniem prymasa Wyszyńskiego aresztowano biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, była to zemsta za rzekomy „pogrom”. Wytoczono też proces księżom z kurii krakowskiej. Ze szczególnym okrucieństwem potraktowano biskupa Kaczmarka, który publicznie zaprzeczał jakoby „pogromu” w Kielcach dokonali „andersowcy”. Sprawą biskupa osobiście zajmował się Berman, ingerował nawet w treść aktu oskarżenia. Taka troska wynikała pewnie z roli UB i sowieckich służb w „pogromie”, a biskup odważył się zbierać dokumentację na temat zajść. W podręcznikach historii znajdujemy tylko lakoniczne wzmianki o procesie biskupa Kaczmarka, natomiast rzadko przypomina się jego męczeństwo: „...przez ponad dwa i pół roku ks.biskup Kaczmarek był izolowany od świata. Ani rodzina, ani kuria nie miały z nim kontaktów. W tym czasie poddawany był trwającym przez 30-40 godzin bez przerwy przesłuchaniom, połączonym z torturami fizycznymi i psychicznymi. Świecono mu godzinami żarówką w oczy, tracił wzrok, słuch, pojawiały się halucynacje. Wielokrotnie go bito, chorował, zapadł na szkorbut. W wyniku bicia i choroby utracił 19 zębów. Wypróbowywano na nim zastrzyki stosowane podczas tortur i przesłuchań w ZSRR, pozbawiano go snu, możliwości korzystania z toalety. Na pytania musiał odpowiadać stojąc we własnych ekskrementach, bito go, polewano go wodą. Poniżano go i straszono śmiercią. Doprowadzono go do stanu przedagonalnego. Na końcu, półprzytomny zgodził sie podpisać „zeznania”. Wypuszczono go z więzienia w r. 1956 ( po pięciu latach kaźni), ale bojąc się reakcji społeczeństwa przetrzymywano w klasztorze w Rywałdzie. W tym samym, w którym początkowo więziono prymasa Wyszyńskiego. Do końca życia biskup nie odzyskał zdrowia fizycznego i psychicznego. Zmarł w szpitalu. „ ( podaję za B.Urbankowskim, „Pierścień Gygesa”, str, 190 ).
     Po takich torturach wobec biskupów i setek księży więzionych za Stalina można było oczekiwać, że po r.1989 Episkopat mocniej zaakcentuje potrzebę osądzenia win reżimu PRL-u. Niestety, wybrano absurd grubej kreski, niosący nowe zbrodnie.
    Ks. Stanisław Małkowski nie odniósł tylu obrażeń, bowiem reżim III RP musi zachować pozory „demokracji” i były kryminalista – użyty do pobicia księdza – najprawdopodobniej też jest pod kontrolą. Napad recydywisty ma tło polityczne i władze może wynajęły byłego więźnia do pobicia kapłana, który już w latach 80-tych był na liście niewygodnych dla reżimu księży. Ks. Małkowski figurował wtedy na czele listy  duchownych przeznaczonych do likwidacji, przed ks.Jerzym Popiełuszko. Jaki był powód nienawiści władz ?  Otóż Ks. Małkowski był sygnatariuszem listu 59 intelektualistów, którzy protestowali przeciwko projektowi wprowadzeniu do Konstytucji zapisu o kierowniczej roli PZPR i wieczystego sojuszu z ZSRR ( 5 grudnia 1975 r.). Nieco wcześniej ( 25 listopada 1975 ) także Episkopat wystosował list do władz PZPR z zastrzeżeniami wobec projektowanych zmian w Konstytucji. A w homilii prymasa Wyszyńskiego ( wygłoszonej w październiku ) padły słowa krytyki wobec reżimu, a przyczyny bałaganu, marnotrawstwa, korupcji i nędzy widział on w błędnym ustawieniu hierarchii wartości. „Jeżeli wybudujecie drugą Polskę – mówił prymas – może zabraknąć w niej miłości, a wtedy padną jej mury i zniszczeje wszystko”. Dziwnie prorocze to słowa w odniesieniu do okresu już III RP. Ks. Małkowski należy do pokolenia  niezłomnych Prymasa Tysiąclecia i do przyjaciół ks. Jerzego. W roku 2006 Prezydent Lech Kaczyński nadał mu Krzyż Komandorski Odrodzenia Polski, a w r. 2011 przyznano mu nagrodę im. Grzegorza I Wielkiego ( Niezależna Gazeta Polska).
    Do walki z tytanem opozycji demokratycznej i orędownikiem Chrystusa Króla stanął niejaki Jan Filip Libicki, senator PO, wzywając: „ Pora już zrobić porządek z ks. Małkowskim. Choćby przez nałożenie mu zakazu głoszenia kazań i odebranie mu misji kanonicznej...” -  o, jakże boją się „liberałowie” ( i post-komuniści) słów nie poddanych cenzurze, słów płynących z polskiego serca i stojących na straży tych wartości, o które walczył jeszcze prymas Wyszyński. Napaść Libickiego przypomina nagonkę Urbana na ks. Jerzego Popiełuszko, miejmy nadzieję że pozostanie ona bez tragicznych konsekwencji. Pogróżki recydywisty szły bowiem daleko.
     Żyjemy nadal jakby w „czasie jastrzębi”, co sugeruje nam następujące krótkie opowiadanie Marka Nowakowskiego pt. „ Z nieba”, powstałe w r.1982:
      „Wysoko krąży jastrząb. Nieruchomieje na niebie. I spada niby kamień. W obejściu krzyk kury. Jedno pisklę straciła ze swej gromadki. Znów spokój. Wraca poczucie bezpieczeństwa. Do następnego jastrzębia”.
     Seryjny zabójca działa niczym jastrząb i stał się elementem pejzażu III RP. Ostatnim jego wyczynem jest tajemniczy zgon oficera BOR-u po unieważnieniu przez sąd rejonowy Warszawy decyzji prokuratury o umorzenia śledztwa w sprawie przygotowań do lotów Tupolewa na lotnisko w Smoleńsku.
     Nie o taką Polskę walczyli kombatanci na tylu frontach II wojny czy powstańcy warszawscy i żołnierze wyklęci! Cześć Ich pamięci!
                                                                               Marek Baterowicz