Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom (Mt 15,26).
Czasem wydaje się, że Pan Jezus robi wszystko, żeby odstręczyć Izraelitów. Nie dość, że ciągle „drze koty” z faryzeuszami i saduceuszami, to jeszcze zdaje się nie ukrywać swej przychylności dla innowierców i pogan. A to uzdrowi córkę setnika, a to na świecącego w przypowieści przykładem miłosierdzia wybierze Samarytanina, to znów powie, że dla poszukiwań jednej zagubionej owieczki pasterz opuści całe stado…
Dziś znów słyszymy o wielkiej wierze poganki - kobiety kananejskiej. Na jej gwałtowne wołanie o uzdrowienie córki Mistrz reaguje milczeniem. Lecz nie odprawia jej, jak tego chcieliby uczniowie, tylko wystawia na próbę (dziś powiedzielibyśmy chyba, że ją „podpuszcza”): „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”.
Jednak zdeterminowana kobieta nie daje się zbić z pantałyku i celnie ripostuje: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów” (Mt 15,27).
I Jezus uczynił cud. Uzdrowił córkę kobiety kananejskiej. Lecz nie omieszkał przy tej okazji zaznaczyć, że stało się to dzięki wielkości jej wiary, nie dzięki mistrzowskiej ripoście.
A jaki stąd morał dla Ciebie?
Nie gorsz się i nie frustruj, gdy widzisz, że Bóg bywa łaskaw dla innowierców.
Lepiej przyjrzyj się, czy nie prześcignęli cię w sile swej wiary.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3770
I jest tez drugi morał całej tej historii. Taki, że my sami, innowiercami nie będąc, zapomnieliśmy, że trzeba czasem krzyczeć do Boga i hałasować jak ta kobieta. Większość tzw. wiernych preferuje godność ;)
Godność to fajna sprawa, ale jeśli ma ona być pretekstem do ukrywania naszego tchórzostwa to już niefajna :)
Innymi słowami to samo, co mówił św. Piotr: Panie do kogóż pójdziemy.
To pytanie św. Piotra dla każdego powinno być pytaniem startowym. Rozpoznać alternatywę. Szkoda, że to rozpoznanie następuje u wielu tak późno. Tylu mamy ateistów lub wierzących "niepraktykujących", ale na cmentarzach to już niemal same krzyże.