Czerezwyczajka Modelskiego (4)

Biuro Rejestracyjne MSWojsk. zamiast dokonać rzeczowej analizy przyczyn klęski w wojnie 1939 roku skoncentrowało się na doraźnych celach politycznych.
 
      Biuro Rejestracyjne MSWojsk. zebrało w sumie ponad 1000 imiennych relacji oficerów Wojska Polskiego. Celem pracy Biura nie było odtworzenie faktycznego przebiegu działań  wojennych w 1939 roku, ale zebranie materiału dowodowego przeciwko oficerom o proweniencji piłsudczykowskiej.
 
       Nie można nie zauważyć, iż kierowane przez premiera Sikorskiego Ministerstwo Spraw Wojskowych zwlekania z odtworzeniem Wojskowego Biura Historycznego, nie podejmując starań w sprawie ewakuacji uratowanych archiwaliów oraz  fachowego personelu, znajdującego się w Rumunii. „Generał Kukiel, który jako historyk i były szef Biura Historycznego Sztabu Generalnego, powinien był aktywnie popierać i robić wszystko aby zabezpieczyć kontynuację pracy nad gromadzeniem źródeł do wojny, był wyraźnie chłodno nastawiony do całej tej sprawy”.
 
      Gen. Sikorski wielokrotnie zapewniał, że Biuro nie jest i nie będzie narzędziem porachunków politycznych z byłą ekipą sanacyjną, apolityczność i fachowość są jedynymi czynnikami branymi pod uwagę przy pracach Biura. Te szumnie brzmiące zapewnienia pozostały jedynie na papierze, w rzeczywistości bardzo szybko okazało się, że rozliczenie z  ancien regime' em jest głównym celem tej instytucji. Zbierający materiały nie dążyli do wykrycia źródeł niepowodzeń i słabości polskiego systemu obronnego w 1939 roku. Od początku przyjęto założenie, że winę za klęskę ponoszą czołowe osobistości polityczne II Rzeczypospolitej i cała uwaga Biura nakierowana była na zbieranie przeciw nim materiału dowodowego. Przygotowywano listy zawierające nazwiska czołowych postaci życia politycznego i wojskowego z góry przesądzając, że są to osoby winne zaniedbań i błędów, które doprowadziły do upadku państwa.
 
        Nie mieli co do tego złudzeń nawet ludzie związani z ekipą gen. Sikorskiego. Szef Kancelarii wojskowej Prezydenta Franciszek Arciszewski pisał, że Modelski „decydował komu wolno w Bukareszcie i w Budapeszcie wydawać wizy do Francji oraz zajął się badaniem przyjeżdżających, kto ponosi winę za klęskę wrześniową. (...) Mówiłem generałowi niejednokrotnie, że według mojego zdania porachunki z sanacją powinno się zostawić na później, a tymczasem korzystać z pomocy wszystkich Polaków będących na emigracji”.
 
         Aparat Biura Rejestracyjnego miał wyeliminować jednostki, które nie sprostały wysokim wymaganiom współczesnego pola walki. Głoszono konieczność odsunięcia od czynnej służby wojskowej oficerów słabo wykształconych, przywiązanych do wyobrażeń z okresu I wojny światowej, nie orientujących się w możliwościach broni pancernej i lotnictwa. Zamiast dokonać rzetelnej selekcji oficerów, ciężko doświadczony korpus oficerski polskiej armii został poddany brutalnej selekcji opartej przede wszystkim na kryteriach politycznych. Nie bacząc na niezwykle delikatną sytuację wytworzoną po klęsce wrześniowej otwarto drogę do kampanii oszczerstw i pomówień, dopuszczono do poderwania zasad dyscypliny wojskowej, zachęcano wręcz do składania donosów na przełożonych - im bardziej oskarżycielskich, tym milej widzianych.
 
         Sytuacja stała się na tyle nieznośna, że konieczna była interwencja samego Naczelnego Wodza. Generał Sikorski wydał specjalny Rozkaz Oficerski Tajny nr 13, wyraźnie zaznaczając, że „Biuro Rejestracyjne nie ma (...) atrybucji sądów karnych, ani honorowych, ani wreszcie atrybucji Wojskowego Trybunału Orzekającego. Ma tylko przyjąć podane mu wiadomości i albo odrzucić je gdy są bezwartościowe, albo zachować w archiwach dla celów historycznych lub personalnych, albo wreszcie odesłać je do właściwych instytucji (...), w razie niewąt­pliwych podejrzeń o czyn karny, niehonorowy lub dyskwalifikujący w stosunku do służby wojskowej. (...) Sam fakt badania kogoś przez Biuro Rejestracyjne nie przynosi nikomu żadnej ujmy. Oficerowie Biura Rejestracyjnego mają pamiętać o tym, że nie są sędziami, a osoby przez nich przesłuchiwane nie są oskarżonymi, dlatego należy je przesłuchiwać z poszanowaniem ich godności (...). Prace Biura nie powinny podrywać dyscypliny wojska, które opiera się na hierarchii. Nie mogą one również mącić pracy normalnej w wojsku. Ograniczać więc należy wzywanie oficerów do istotnie niezbędnej potrzeby, załatwiają je zawsze w drodze służbowej”. Niestety rozkaz gen. Sikorskiego zasadniczo pozostał martwą literą i nie zmniejszył skali personalnych porachunków.
 
        Nic więc dziwnego, że Biuro Rejestracyjne cieszyło się jak najgorszą opinią wśród polskich oficerów. Płk Adam Zakrzewski wspominał, że „Biuro Rejestracji (...) zdołało wyrobić sobie wśród oficerów jak najgorszą opinię. Pisał relację każdy, począwszy od generałów, a kończąc na podporucznikach, wyczuwszy, że chodzi o to, by kampanię wrześniową przedstawić w jak najgorszym świetle, używał na tym temacie kto tylko chciał, a specjalnie ci, udział których w kampanii ograniczył się do wiania z kraju. (...) Specjalnie używano sobie na dowódcach wszystkich szczebli, z którymi przy tej okazji załatwiano osobiste porachunki, toteż te sprawozdania roiły się od plotek i insynuacji. (...) Tego rodzaju relacje (...) pogłębiły rozdźwięk pomiędzy starszymi i młodszymi oficerami tak dalece, że z autorytetu dowódcy i dyscypliny pozostały strzępy”.
 
       Negatywną ocenę porachunków dokonujących się na francuskim gruncie potwierdził płk Zieleniewski, dowódca 3 DP, pisząc, iż „od petentów wymagano krytyki stosunków i przełożonych i dawano do zrozumienia, że najbardziej wartoś­ciowe będą te opracowania, które dadzą najwięcej materiału do oskarżeń wojskowych lub politycznych. Powstawała w ten sposób zachęta do niesłychanej korupcji moralnej. Do ostrej krytyki usposabiało niewątpliwie powszechne rozżalenie. Ale za wcześnie było jeszcze na prawdziwą krytykę; był to przecież  dopiero początek wojny i dużo nieznanych spraw przed nami i za nami. Był jeszcze inny czynnik pobudzający do oskarżeń: to świadomość, że tylko ta droga prowadzi do przydziału,  do grona urzą­dzonych. Sypały się więc w ankietach i sprawozdaniach słowa gorzkich oskarżeń, nieraz zupełnie fałszywych. Poniewierano nieraz ludźmi uczciwymi i prawdziwie  zasłużonymi. Stwarzano w ten sposób materiał do wojskowej i politycznej rozgrywki z czynnikami działającymi w okresie przedwojennym. Toteż każdy petent w swym sprawozdaniu jest znakomitym oficerem (…). Każdy by wygrał już jeśli nie kampanię, to przynajmniej działania na swoim odcinku. Wszyscy petenci są doskonali, a wszyscy inni, zwłaszcza przełożeni po prostu nikczemni, co tym łatwiej powiedzieć gdyż są nieobecni. Gdyby tak w porę zamienić jednych na drugich, kampania miałaby inny przebieg”
 
        Zdaniem płk. Mariana Romeyki winnymi rozpętania atmosfery porachunków były osoby z najbliższego otoczenia Naczelnego Wodza. „Byli ludzie, - pisze Romeyko - których Naczelny Wódz obdarzał, niestety zbyt szczodrze, nadmiarem zaufania... i którzy, nadużywając i jego imienia, i jego władzy, w zacietrzewieniu, w ślepej nienawiści, najczęściej osobistej, dopuszczali się czynów wręcz ohydnych, a całe odium (...) w oczach szerokiego ogółu spadało na osobę generała Sikorskiego”.
 
         Z kolei płk Józef Jaklicz oskarżył o to samego Naczelnego Wodza. „Zamiast uspokajać – wspominał -  łagodzić i łączyć, wzniecał nowy pożar, rozognił niezabliźnione rany, szczuł jednych przeciw drugim, szukał winowajców klęski, aby ich rzucić na pożarcie opinii publicznej, zamiast szukać przyczyn klęski. (...) Odsunął wszystkich tych, którzy (...) stali w jakimkolwiek związku z dawnymi głowami wojska (...). Przeciwstawił sobie wzajemnie dawnych dowódców i podkomendnych. Podzielił wojskowych na dawnych swoich sympatyków i dawnych swoich wrogów. Pierwszym otworzył na oścież drzwi do władzy, (...) drugich czekała jego zemsta. (...) Zmuszał wojskowych (a sukurs niebywały niósł mu w tym dziele płk dypl. dr Modelski) do sprawozdań, z których wynikałaby wina ich przełożonych. Im więcej oskarżany był przełożony, tym szybsza była weryfikacja, tym szybszy przydział. I pluli podporucznicy na kapitanów, kapitanowie na majorów i pułkowników, pułkownicy na generałów i Wodza Naczelnego, bo za to czekała ich nagroda. (...) Wewnętrzna wartość moralna armii polskiej odtwarzanej we Francji pod koniec 1939 i z początkiem roku 1940 przedstawiała obraz gangreny”.
 
         Po utworzeniu w dniu 30 maja 1940 roku Komisji w związku z wynikiem kampanii wrześniowej przy Prezesie Rady Ministrów, której przewodniczącym został prof. Bohdan Winiarski, a jej członkami Stanisław Mikołajczyk, Herman Lieberman, Karol Popiel i gen. Izydor Modelski, dalsze istnienie Biura Rejestracyjnego stało się bezprzedmiotowe. 
 
         Prace zmierzające do zamknięcia działalności Biura trwały aż do wiosny 1941 roku, kiedy wydano zarządzenie o likwidacji Biura i przekazaniu jego dokumentów ww. Komisji prof. Winiarskiego.

 
Wybrana literatura:
 
A. Grzywacz, M. Kwiecień – Sikorszczycy kontra sanatorzy 1939-1940
 
S. Schimitzek – Na krawędzi Europy. Wspomnienia portugalskie 1939-1946
 
M. Romeyko – Wspomnienia o Wieniawie i o rzymskich czasach
 
T. Dubicki, S. Rostworowiski – Sanatorzy kontra sikorszczycy, czyli walka o władzę na uchodźstwie w Rumunii 1939-1940
 
W. Stachiewicz – Wierności dochować żołnierskiej
 
M. Pestkowska – Uchodźcze pasje
 
J. Jaklicz – Fragmenty z pamiętnika