Agresja Rosji na Gruzję

„Kto jest bierny wobec zła, ten jest jego współuczestnikiem”

Zofia Kossak-Szczucka

 

Agresja Rosji na Gruzję

 

            Na okres Igrzysk Olimpijskim w Starożytności zaprzestawano wszelkich wojen. W 2008 r. w dniu kiedy rozpoczynały się Igrzyska, wojska rosyjskie najechały Gruzję. Tradycyjnie, tak jak 17 września 1939 r. najeżdżając na Polskę, w grudniu 1939 r. napadając na Finlandię, w 1940 anektując państwa bałtyckie czy w 1979 r. rozpoczynając wojnę w Afganistanie moskiewskie imperium nie wypowiedziało wojny i napadło znienacka, twierdząc jednocześnie, że prowadzi działania o charakterze pokojowym.

            Zawsze napadają na dużo słabszych i niestety prawie zawsze uchodzi im to bezkarnie. Świat zaś zwykle przygląda się temu bezradnie. Nie inaczej jest także tym razem. Jedynym większym przejawem dezaprobata tzw. opinii międzynarodowej (mam tu na myśli opinię wyrażaną przez mających władzę, a nie opinię pojedynczych osób) wobec napaści Rosji na Gruzję jest wspólne stanowisko prezydentów: Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Może dlatego, że wszystkie te państwa w przeszłości, na własnej skórze doświadczały „operacji pokojowych” realizowanych przez Rosję (wówczas Związek Sowiecki). Cóż jednak znaczy opinia 4 państw, które same mają zbyt małą się przebić by zmusić Moskwę do zaprzestania agresji?

            Tymczasem cała reszta świata jak zawsze nie bardzo wie jak się zachować. Szefowie dyplomacji Unii Europejskiej mają się podobno spotkać w przyszłym tygodniu. Nie będą sobie przecież panie i panowie ministrowie psuli weekendu z powodu wojny (przepraszam, takie brzydkie słowo nie przejdzie im przez gardło), z powodu sytuacji na jakimś tam Kaukazie. Rada Unii Europejskiej, na szczeblu szefów rządów lub głów państw, o zwołanie której słusznie zwrócił się do francuskiej prezydencji polski premier, owszem ma się zebrać, ale Francuzi stwierdzili, że dojdzie do tego w „najbliższym czasie”. Jednocześnie Francja „wydała w imieniu UE wspólne oświadczenie, które mówi o potrzebie integralności terytorialnej Gruzji, nawołuje strony konfliktu do natychmiastowego zawieszenia broni i szukania rozwiązania politycznego”. Kompletna nowomowa! Jakie strony konfliktu? To już nawet w i tak, nic nie dającym oświadczeniu, nie można przynajmniej nazwać agresora, czyli Rosji, po imieniu? Hipokryzja absolutna.

            O działania Organizacji Narodów Zjednoczonych nawet nie ma co pytać. Od dawna wiadomo, że jest to konstrukcja zupełnie fasadowa. Brytyjska Królowa, której mowę tronową pisze zawsze premier, ma więcej do powiedzenia w sprawach Wielkiej Brytanii niż ONZ w sprawach świata. Podobnie Rada Europy. Niczym w trenach Jana Kochanowskiego: „Pełno nas, a jakoby nikogo nie było…”

            O Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim to już się nawet pisać mi się nie chce. Już pominę milczeniem przyznanie Igrzysk Olimpijskich Berlinowi w 1936 r., czy Moskwie w 1980 r. Nawet nie chce wracać do odbywających się obecnie Igrzysk w Pekinie w kontekście Tybetu. Czy słyszał ktoś teraz jakikolwiek protest ze strony MKOI, że jedno z państw biorących udział w Igrzyskach napadło na drugie? Czy pojawił się jakikolwiek sygnał, że strony władz tej organizacji, że jeśli Rosja nie zaprzestanie agresji zostanie wykluczona z Igrzysk? Dla przykładu 4 czerwca 2008 r. Komitet Wykonawczy MKOl zawiesił w prawach członka Iracki Komitet Olimpijski reagując w ten sposób na fakt rozwiązania przez rząd Iraku narodowego komitetu olimpijskiego. Dla Iraku oznaczało to wykluczenie z Igrzysk.

            Na tym nie koniec hipokryzji spadkobierców idei barona Pierra de Coubertin. Kierownictwo reprezentacji olimpijskiej Gruzji podjęło właśnie decyzję o wycofaniu 35 – osobowej ekipy swojego kraju z Igrzysk. W wydanym oficjalnym komunikacie Gruzińskiego Komitetu Olimpijskiego napisano, że „wszyscy zawodnicy w tych dniach, gdy toczy się wojna, chcą być w kraju”. Nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska MKIO, ale nieoficjalnie agencje prasowe podają, że Gruzji może za takie działania grozić nawet 8 letnia dyskwalifikacja z udziału w Igrzyskach. A może zamiast karać napadniętych i słabych Gruzinów, nałożyć sankcję na agresora czyli Rosję? Jak już nie mają odwagi dla dobra tzw. ducha sportowej rywalizacji wykluczyć całej reprezentacji Rosji z Igrzysk w Pekinie, choć moim zdaniem powinno się tak zrobić, to może przynajmniej powinni odebrać Rosji prawo do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2014 r. w Soczi?

            Nikt nie domaga się od rządzących, aby skierowali do Gruzji wojsko i stanęli w obronie słabszego przed silnym, butnym i bezwzględnym agresorem. Francuzi nie chcieli ginąć za Gdańsk w 1939 r., tym bardziej nie będą chcieli ginąć za Tbilisi w 2008. Coś jednak można zrobić tylko trzeba mieć odwagę i chcieć!

            Unia Europejska i NATO powinny zaprzestać wszelkich kontaktów z Rosją. Ambasadorowie Rosji powinni dostać nakaz opuszczenia swoich stanowisk w ciągu 24 godzin. Obywatele Federacji Rosyjskiej powinni dostać taki sam nakaz do wykonania w ciągu tygodnia. W państwach członkowskich Unii Europejskiej i NATO powinny zostać zamrożone wszelkie aktywa finansowe Rosji i obywateli tego państwa. Rosja powinna zostać wykluczona z wszelkich ważnych instytucji międzynarodowych takich jak G-8 czy Rada Europy. Nie da się tego zrobić z ONZ, ale z tych, które wymieniłam można to uczynić bez większego problemu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski powinien w trybie natychmiastowym odebrać Rosji prawo organizowania Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 r. Mam nadzieję, że władze Polskiego Komitetu Olimpijskiego wystąpią z taką inicjatywą.

            Nie mam pewności czy te działania pomogą. Zresztą to tylko kilka na gorąco spisanych pomysłów, który przychodzą mi do głowy i które bywały w historii stosowane przy okazji różnych konfliktów międzynarodowych. Jedno jednak wiem, że słowa, które wypowiedziała twórczyni Rady Pomocy Żydom „Żegota”, Zofia Kossak-Szczucka: „Kto jest bierny wobec zła, ten jest jego współuczestnikiem” mają dziś swoje zastosowanie wobec sytuacji w Gruzji.

Kiedyś Leszek Czajkowski poruszony wojną w Czeczenii napisał słowa piosenki, której zwłaszcza ostatni fragment, jest chyba najlepszym odzwierciedleniem bezsilności świata wobec tego co wyczyniają Rosjanie:

„Może kiedyś i w Niebie zakołacze do drzwi

Wojsko w ruskie mundury odziane

Będą białe anioły czarną dławić się krwią

Nader łatwo niewinnych zabijać

I zawołać na trwogę już nie będzie miał kto:

Odrodziła się Wiedźma Rassija”.

            Miejmy nadzieje, że dzielni Gruzini pójdą w ślady Finów z „wojny zimowej” 1939 – 1940 r. i obronią się przed agresją Putina, tak jak Finowie obronili się przed napaścią ze strony Stalina.