OKOLICE PARCHawy (czyt. PARSZAWY)

Ktokolwiek będziesz w śródwiślańskiej stronie
i wjechać (i wyjechać...?) - tam będzie ci dane -
- via miejscowostki rusz – Kołków czy Bydlęcin  -
to archipelag establisz-mętu – stoliczny obwarzanek.

Tu zawsze BOR strzeże kacykowych borów,
które niebawem pozna  rewolty siekiera,
tu ostęp politycznych a szczwanych aktorów -
- tu się szanuje i ceni –  imię git gangstera.

Strefa upiorów, o których annały już milczą,
spece od życia mas – dowódcy czarnych sotni,
ich schronów broni dziś giwera & wilczur -
- tu dogorywają starcy – władcy „pszczół robotnic”.

Z każdej rezydencji czuć szambem historii,
tu codziennie strach wsiada do bryki Lexusa,
pokusa z nim, aby pod sufitem kiedyś się zapętlić ….
- anioła stróża piórko leży i z naboju łuska.

Poeta pisał: i Nowy Świat tu stręczy ciałem*,
a chociaż od tego czasu minęłą epoka,
WC – Warsaw Closet – elity czuć kałem -
- reszta jak za cara – z wiersza pana Błoka.

Pokurwia, którym zbrakło miejsca na cokołach,
ci co z książęk znają jeno kodeks karny
otoczyli stolicę szańcami rezydencji -
- gnije serce kraju w kordonie sanitarnym.

Odgrażał się poet – skrybiąc - „Palę Paryż”...
Pod Parszawę nie podkładam płonącej stronicy,
lecz zdezynfekować, odszczurzyć wypada
jej pierścień dookolny – bliskiej okolicy.

* - tak poeta rosyjski Aleksander Błok widział Warszawę, kiedy doń przyjechał