Głównie niemieckie firmy zarabiają na naszych przetargach publicznych
1. W ostatnich dniach ukazał się raport Urzędu Zamówień Publicznych informujący, że wartość rynku tych zamówień wzrosła w 2013 roku w porównaniu z poprzednim aż o 8% z 137,2 mld zł do 143,2 mld zł.
Podano także, że aż 92% wszystkich publicznych przetargów rozstrzygnięto w oparciu o kryterium najniższej ceny, co z kolei prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski w raporcie tej instytucji na temat przetargów publicznych określił największym błędem ustawy o zamówieniach publicznych.
W raporcie podano także, że około 38% wszystkich przetargów publicznych dotyczyło robót budowlanych (kwota około 56 mld zł), co oznacza, że kolejny rok z rzędu tego rodzaju zamówienia są dominantą zamówień publicznych w Polsce.
2. Niestety z raportu UZP z niejasnych powodów, nie można się dowiedzieć jaka część zamówień publicznych trafia do podmiotów krajowych, a jaka do podmiotów z przewagą kapitału zagranicznego.
Na tę kwestię z kolei zwraca uwagę raport NIK i to w alarmistycznym tonie informując opinie publiczną, że wartość zamówień publicznych w Polsce realizowanych przez firmy zagraniczne gwałtownie rośnie, nie tylko w wymiarze ilościowym ale przede wszystkim wartościowym.
Otóż według raportu NIK jeszcze w roku 2011 ilość zamówień publicznych realizowanych przez firmy zagraniczne wyniosła około 600, na olbrzymią kwotę wynoszącą około 30 mld zł.
Już jednak w roku 2013 tych zamówień publicznych realizowanych przez zagraniczne firmy było ponad 700, a kwota tych zleceń urosła dokładnie dwukrotnie i wyniosła około 60 mld zł, przy czym połowę tej kwoty (blisko 30 mld zł) zagarnęły niemieckie firmy.
3. Warto zapamiętać te wielkości, także przy trwających ciągle posumowaniach dotyczących naszej 10-letniej obecności w Unii Europejskiej.
Po 1 maja tego roku takich posumowań było w mediach bardzo dużo i rzadko które uwzględniały tego rodzaju wyliczenia, zwracając głównie uwagę na środki finansowe jakie trafiły do Polski z budżetu UE w tym okresie.
Podawano, że w ciągu ostatnich 10 lat (od maja 2004 roku do końca 2013 roku ), do Polski wpłynęło z budżetu UE ponad 94 mld euro, składka w tym samym czasie wyniosła około 31 mld euro, a więc netto Polska uzyskała z Unii ponad 63 mld euro.
To oczywiście wielkie środki wynoszące po przeliczeniu na polską walutę około 250 mld zł tyle tylko że jak wynika z raportu NIK w roku 2013 zamówienia publiczne blisko w połowie były realizowane przez zagraniczne firmy w tym w dużej mierze przez firmy niemieckie.
4. To właśnie dlatego w opracowaniach niemieckiego rządu można wyczytać, że rozszerzenie UE o 12 krajów Europy Środkowo-Wschodniej, było bardzo korzystne dla niemieckiej gospodarki.
Rząd wręcz eksponuje, że z każdego euro wpłacanego przez Niemcy do unijnego budżetu blisko 80 eurocentów wraca do niemieckiej gospodarki ze względu na to, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej chcąc realizować przedsięwzięcia wspierane z budżetu UE, nabywają dobra i usługi głównie od niemieckich firm.
Ten dodatkowy popyt pochodzący z zagranicy, pozwala niemieckiej gospodarce rozwijać się rocznie szybciej o około 0,5% PKB rocznie, co jest dla gospodarki, która niedawno wyszła z recesji, impulsem nie do przecenienia.
Z kolei tego rodzaju struktura popytu wynikająca zamówień publicznych w Polsce (około 40% z nich trafiające do firm zagranicznych), szczególnie jeżeli chodzi roboty budowlane, powoduje wręcz zapaść firm polskich, co na przykład w sektorze budowlanym widać aż nadto wyraźnie.
Próbują one konkurować z tymi zagranicznymi głównie ceną albo jeżeli przegrywają rywalizację starają się o podwykonawstwo w tych kontraktach często nie zakładając nawet uzyskania zysku, a to kończy się ich upadłościami.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3861
Ogłoszenia w niemieckiej prasie: Inwestuj w Polsce nasze dotacje już tam są ;-)
To chyba dobrze, ze tak sie dzieje. Patrzac na przyklad na moje miasto. Za rzadow PO przetargi wygrywaja kolesie dajacy najnizsze ceny. Jak tylko przetarg jest juz zaklepany zaraz pojawiaja sie aneksy do umowy, ze bedzie drozej i najczesciej cena koncowa przekracza najwyzsza z pierwotnie oferowanych przez innych. Dlaczego raport NIK nie wspomina o tych praktykach? Moze za sprawa tego, ktory obecnie nim kieruje. Dopuszczenie do przetargow obcego kapitalu jest nie tylko tansze, ale rowniez patrzy na rece oglaszajacym przetarg. Jesli np. w Niemczech trzeba odnowic asfalt na 50 km drogi to pracuje przy tym moze gora 15 osob. Droga jest odnowiona w miesiac. Jezeli wygrywaja polskie firmy to pracuje 100 osob, a robota trwa kilka miesiecy, a potem sa poprawki najczesciej dodatkowo platne, bo koles wczesniej tak skonstruowal umowe. Czytajac powyzszy artykul czlowiek zastanawia sie o co wlasciwie chodzi autorowi i w kierunku kogo kierowane sa jego zale. Skoro polskie firmy nie potrafia oszczedzac, a przetargami kieruja znajomosci to chyba dobrze, ze dopuszczono kapital obcy powoli acz powoli klarujacy wszystkie nieprawidlowosci. A, ze sa to Niemcy... gdybysmy lezeli blizej Francji to byliby Francuzi. A tak blizej poludniowej granicy sa Czesi i Slowacy, a wschodnia sciana w UE jeszcze nie jest stad przewaga firm z kapitalem niemieckim. Oto cala prawda.
@autor
"Głównie niemieckie firmy zarabiają na naszych przetargach publicznych"
To prawdopodobne, ale sam Pan napisał, że brak jest informacji innych niż niemiecka propaganda o dotacjach dla Europy Środkowo-Wschodniej a z raportu NIK za 2013r.wynika, że mniejszość a nie większość.
Pytanie czy jak Niemcy wymieniają swoją pracę w Polsce w zamian za pieniądze to dobrze czy źle w porównaniu z sytuacją gdy Polacy zamieniają swoją pracę na pieniądze w Niemczech, W.Brytanii i Irlandii? Moim zdaniem jest to mniej warte, gdyż polski urzędnik gorzej wydaje cudze pieniądze (czyli pieniądze wszystkich Polaków) wg dyrektyw unijnych na nieswoje potrzeby, a Polacy sprzedają swoją pracę bezpośrednio u normalnych ludzi.
Czepiam się, ale jest wystarczająca ilość powodów do rozstania się z UE (nie mylić ze wspólnym rynkiem), że nie warto naciągać faktów.