Pochwała dzieci i bibliotek

(mój felieton dla „Christianitas” z 28 listopada 2002 r.)

 
TVP, a w ślad za nią gazety, portale internetowe - w tym www.christianitas.pl - oraz politycy i wyborcy zajęli się Radiem Maryja, które też intensywnie zajmuje się tym tematem, czego dwa skutki chcę tu odnotować.
 
Po pierwsze, na trzy tygodnie przed zakończeniem negocjacji z Unią Europejską temat Radia Maryja zepchnął te negocjacje w cień - także na falach Radia Maryja. Zamiast badać efekty pracy negocjatorów, media powtarzają lub parują wymierzone w Radio Maryja odwieczne ciosy antykatolickiej czarnej propagandy. Tymczasem po 14 grudnia na analizy traktatu akcesyjnego może być za późno. Potem w referendum lub w Sejmie padnie ciche “tak” i po wszystkim.
Po drugie – też w niewątpliwym związku z faktem, że w Radio Maryja ciekawie i do późna w noc mówi się o ataku na Radio Maryja - wczoraj rano wszystkie nasze rodzinne babcie odmówiły dyżurowania przy dzieciach, więc niżej podpisany Stryjek-Wujek Marcin spędził cztery godziny w towarzystwie sześciorga dzieci płci obojga w wieku od lat 1 do 10. Trwałych strat w ludziach i sprzęcie wprawdzie nie odnotowano, ale musiałem zrezygnować z wysłuchania referatów wygłaszanych tego przedpołudnia podczas ostatniej sesji I Kongresu Demograficznego.
 
Zaległości postanowiłem nadrobić w bibliotece. Przedłużałem spacer wzdłuż Wisły, rozważając wybór tematu i biblioteki. Czy negocjacje z Unią i groźba ograniczenia suwerenności państwa w Bibliotece Sejmowej, czy demografia i groźba wymierania narodu w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego? Zdecydowałem się na demografię i na odleglejszy od moich kochanych siostrzeńców i bratanków BUW nie bez związku z powszechnym wśród warszawskich studentów przekonaniem, że nigdzie w Warszawie nie można jesienią spotkać tylu wspaniałych dziewczyn, co w BUW-ie. Wizyta w bibliotece pozwoliła potwierdzić prawdziwość tego przekonania a lektura “Rocznika demograficznego GUS 2000” - zweryfikować hipotezę, że wśród autorów “Komentarzy dnia” mamy istotną statystycznie nadreprezentację kawalerów.
O ile nie więcej niż co piąty mieszkaniec polskich miast jest kawalerem, o tyle wśród pisujących komentarze do www.christianitas.pl odsetek kawalerów jest trzykrotnie wyższy.
 
Szukając przyczyn tego stanu rzeczy pożyczyłem dwie wydane w latach dwudziestych przez akademicką Bratnią Pomoc książki prof. Reinholda Gerlinga. Ich tytuły mają i tę zaletę, że ściśle odpowiadają zawartości. Dlaczego książki prof. Gerlinga (“Mężczyzna, którego na męża wybierać nie wolno! Jakich mężczyzn unikać należy. Wskazówki i ostrzeżenia dla dziewcząt” oraz “Dziewczyna, której za żonę brać się nie powinno. Rady i wskazówki. 16 ilustracyj w tekście. Wydanie trzecie przejrzane i rozszerzone”) znikają z antykwariatów jak kamfora? Wybrane cytaty powinny to wyjaśnić, a przy okazji zachęcić Czytelniczki i Czytelników do samodzielnej lektury:
Kobiety o nosie zadartym, nieco zuchwałe, nieco impertynenckie, dają sobie radę w każdej sytuacji - i są dobrymi żonami, jeżeli wyniosły z domu dobre przykłady i dobre wychowanie.
Znam dla zdrowego człowieka między 26 a 32 rokiem życia tylko jeden imperatyw: “Powinieneś i musisz się żenić”. Do urzeczywistnienia tego winien każdy mężczyzna bezwzględnie dążyć. Przede wszystkim uzyskać poważne stanowisko społeczne, a potem zdrowo, rześko i wesoło pomyśleć o stworzeniu rodzinnego gniazda.
Ideał męski istnieje li tylko w niedojrzałym fantastycznym życiu wczytanych w romanse podlotków.
Nie brak na szczęście jeszcze nigdzie dziewcząt i zdrowych i pięknych i godnych stanowisk “westalek ognisk rodzinnych”, więc jeno bacznie rozglądnijcie się w koło, Drodzy Czytelnicy, a szczęście i do Was się uśmiechnie. 
Podniesiony na duchu wróciłem do domu, by napisać komentarz dnia i na powitanie usłyszałem, że moja pierwsza chrześniaczka zaręczyła się.
Widmo polskiego kryzysu demograficznego oddaliło się nieco.
 

Marcin Gugulski (1958), redaktor, kawaler, mieszka w Warszawie

 

ponownie do druku podał:
Marcin Gugulski (1958), żonaty od 2007, dzieciaty od 2008, mieszka w Warszawie