Umowa polsko-rosyjska nie obejmuje pomnika w Pieniężnie!

   Jeżeli czytam, że na przeszkodzie usunięcia pomnika generała Czerniachowskiego w Pieniężnie stoi sprzeciw władz rosyjskich powołujących się na polsko-rosyjską umowę zawartą 1994, to naprawdę zastanawiam się, jaką jeszcze brednię wymyśloną przez władze rosyjskie, łykną ludzie w Polsce.
Po pierwsze w ogóle można by zapytać, czy w Polsce obowiązuje jakaś dziwna zasada nadrzędności umów polsko-rosyjskich nad prawem polskim, zakazującym propagowania ustrojów totalitarnych. Bo samo to prawo jest wystarczającym powodem, ażeby tego rodzaju pomniki raz na zawsze z polskiego pejzażu zniknęły. Ale ja nie o tym. Chce zwrócić uwagę na co innego. Otóż twierdzę, że umowa polsko-rosyjska z 1994 roku w ogóle pomnika w Pieniężnie nie obejmuje (jeżeli ktoś ma wątpliwości, to proponuję indywidualną lekturę tekstu umowy).
    Warto zaznaczyć, że jest to już z samej nazwy umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji z 1994 (Dz.U.94.112.543). W ustępie pierwszym artykułu pierwszego umowy czytamy:
„Niniejsza umowa reguluje współpracę Stron w zakresie rozwiązywania wszelkich spraw
związanych z ustalaniem, rejestracją, urządzaniem, zachowaniem i należytym utrzymaniem miejsc pamięci i spoczynku - polskich w Federacji Rosyjskiej i rosyjskich w Rzeczypospolitej Polskiej - żołnierzy i osób cywilnych poległych, pomordowanych i zamęczonych w wyniku wojen i represji, zwanych dalej "miejscami pamięci i spoczynku". Postanowienia niniejszej umowy obejmują także sprawy związane z ekshumacją szczątków zwłok i godnym ich pamięci ponownym pochowaniem.”

    A teraz proszę odpowiedzieć, czy pomnik generała Czerniachowskiego spełnia kryteria wymienione powyżej w umowie polsko-rosyjskiej. Otóż nie spełnia, gdyż nie są znane przyczyny śmierci Czerniachowskiego (spierają się co do tego historycy)*, a przecież umowa wyjaśnia, że chodzi o „miejsca pamięci i spoczynku”** osób „poległych, pomordowanych i zamęczonych w wyniku wojen i represji”. A zatem nie wystarczy być sowieckim generałem i walczyć w drugiej wojnie, aby być mieć pomnik chroniony tą umową. Generał Czerniachowski, aby jego pomnik był objęty umową z 1994, musiałby zginąć lub zostać zamordowany w wyniku wojny lub represji (śmierć w czasie trwania wojny nie musi być śmiercią w wyniku wojny). Jeśli nie mamy wiarygodnych informacji które by to potwierdzały, pomnik można usunąć, nie oglądając się na jakiekolwiek głosy władz rosyjskich.
                                                                            *   *   *
* Oto, co na temat śmierci generała mówi – cytowany przez portal pieniezno.wm.pl – Tadeusz Baryła, historyk z Ośrodka Badań Naukowych, specjalista od studiów wschodnich:
Według publikacji rosyjskich i białoruskich, jechał wówczas z Kowna swoim luksusowym zdobycznym oplem admirałem. Towarzyszył mu samochód z ochroną. Pod Pieniężnem generał musiał zwolnić, bo drogą jechała kolumna czołgów T 34. Kazał kierowcy je wyprzedzić, ale podczas tego manewru opel stoczył się do rowu. Generał się zdenerwował i zatrzymał czołgistów. Według jednej z wersji zastrzelił lub nakazał enkawudyście zastrzelić, ich dowódcę. Potem ruszył dalej. I wtedy ze strony kolumny poleciał pocisk. Nie trafił w samochód, ale rozerwał się i odłamek zranił ciężko generała, który zmarł w drodze do szpitala.
 
** Pominę już nieprecyzyjne określenie „miejsca pamięci i spoczynku”, które wcale nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie czy w umowie w ogóle chodzi także o pomniki poza miejscami pochówku (dość osobliwe użycie koniunkcji pojawia się także w innych miejscach tekstu, co o tyle nie dziwi, że tego rodzaju buble w krajach postkomunistycznych to standard, wystarczy przejrzeć ustawy polskiego sejmu z ostatnich lat).