Darmowy, ale rządowy

Obowiązkowy i jedyny, choć darmowy, elementarz wprowadzany przez rząd to powrót do - ponoć dawno minionych - czasów PRL - oburzają się specjaliści. - Jest mądrze i ciekawie napisany, kolorowy i na wiele lat - odparowuje minister edukacji, mówiąc o pierwszej części darmowego podręcznika dla pierwszych klas, z którego uczniowie mają się uczyć już od września tego roku.
 
Choć eksperci i obserwatorzy rynku edukacyjnego, łącznie z wydawcami, zgadzają się, że darmowy podręcznik do szkoły podstawowej to dobry pomysł, to jego realizacja wzbudza gwałtowne kontrowersje. Wynikają one co najmniej z dwóch powodów. Rzecz z jednej strony w niebywałym pośpiechu minister edukacji, Joanny Kluzik-Rostkowskiej, przy wdrażaniu tego pomysłu. Jak wiadomo pośpiech jest dobry, ale przy łapaniu pcheł. Specjaliści są na ogół zgodni, że można było wprowadzać darmowy elementarz od kolejnego roku szkolnego, tj. od 1 września 2015, a nie jak chce MEN już od 2014 r. W ten sposób byłoby więcej czasu na jego dopracowanie ze strony autorów, stworzenie recenzji, przygotowanie odpowiedniej metodyki nauczania dla nauczycieli itd. Tymczasem pani minister daje na stworzenie recenzji i ewentualne opinie rodziców zaledwie dwa najbliższe tygodnie…
Tak znaczny pośpiech we wdrażaniu nowego podręcznika, który od początku swojego ministrowania forsuje Joanna Kluzik-Rostkowska, a także częste uczestnictwo premiera Tuska na rozmaitych konferencjach promujących darmowy elementarz, sugeruje jedno. Nie chodzi tu wcale o interes najmłodszych uczniów. Ani o troskę o budżety rodziców ponad półmilionowej armii pierwszaków. Najważniejsze to odtrąbienie kolejnego sukcesu rządu w gorącym politycznie okresie kolejnych wyborów. Zaś partii takiej jak PO, której gwarancji w nich zwycięstwa nie dają już od miesięcy niemal żadne sondaże, na sukcesie zależy szczególnie.
Po drugie darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów to także JEDYNY podręcznik, który ma obowiązywać w nauczaniu 550 tys. pierwszaków już za niespełna pół roku. W dodatku w trybie bezprzetargowym, tj. praktycznie „na nos” pani minister, wybrano autorów książki.
Podręcznik zostanie wydrukowany przez Centrum Usług Wspólnych - instytucję gospodarki budżetowej podległą szefowi kancelarii premiera. - Zdecydowaliśmy się na partnerstwo publiczno-publiczne. To dlatego nie musieliśmy ogłaszać przetargu na wydruk elementarza - tłumaczy minister. Podczas konferencji prasowej odpowiadając na pytania dotyczące braku wyboru autora podręcznika w przetargu, Joanna Kluzik-Rostkowska wyjaśniła: - Pozwala nam na to prawo. Decyzję w tym zakresie konsultowaliśmy z Urzędem Zamówień Publicznych.
- Minister edukacji narodowej nie jest autorytetem, który może wskazać daną osobę. Nie wiem, czy przy tej sumie ma furtkę formalną. Chciałbym dowiedzieć się, dlaczego zdecydowali się na wybór z wolnej ręki, jak to prawnie uzasadniają - ocenia w wypowiedzi dla Superekspresu prof. Antoni Kamiński, ekspert ds. korupcji.
Jak się okazuje, w trakcie konsultacji społecznych projektu zmian w systemie oświaty, na zagrożenia związane z potencjalną, państwową monopolizacją podręczników i ograniczeniem wartościowej oferty podręczników zwróciły uwagę m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Rządowe Centrum Legislacji, Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, Związek Nauczycielstwa Polskiego, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Rzecznik Uczniów Niepełnosprawnych, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Konfederacja Lewiatan oraz Pracodawcy RP. MEN nie uwzględniło większości z uwag.
Co ciekawe jeszcze rok temu resort edukacji miał zupełnie inną opinię na temat zmonopolizowanego przez rząd jedynego podręcznika: „Założenie, że powinien funkcjonować jeden, identyczny dla wszystkich podręcznik do każdego przedmiotu jest sprzeczne z ustaleniami współczesnej pedagogiki, która kładzie nacisk na indywidualizację nauczania i konieczność dostosowania metod, form i środków nauczania do indywidualnych potrzeb uczniów”. (Ministerstwo Edukacji Narodowej, maj 2013).
Minister Kluzik-Rostkowska jest tak pewna swego, że pomija istotne zastrzeżenia zgłaszane zaledwie kilka dni temu przez Rządowe Centrum Legislacji: „Skorzystanie z przewidzianego projektem prawa wyboru innego (niż rządowy) podręcznika może okazać się pozorne, bowiem w tym przypadku koszt nabycia podręczników pokrywa organ prowadzący, co wiąże się z dodatkowymi wydatkami” (opinia RCL do projektu nowelizacji ustawy oświatowej, kwiecień 2014 r.).
Przedstawiciel środowiska wydawców zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt całej tej, bulwersującej sprawy: - Każde dziecko jest inne, nauczyciele stosują różnorodne metody nauczania. Całkowita unifikacja będzie powrotem do modelu edukacji sprzed kilkudziesięciu lat, który nie ma nic wspólnego z osiągnięciami współczesnej pedagogiki i deklarowaną przez ministerstwo chęcią indywidualizacji nauczania. Jak można argumentować wprowadzenie jednego podręcznika postulatem uniknięcia schematów skoro wprowadzając go, tworzy się jeden rządowy szablon edukacji? – pyta Jarosław Matuszewski, przewodniczący sekcji wydawców edukacyjnych Polskiej Izby Książki.
W razie niepowodzenia najnowszej reformy ministerstwa edukacji zapewne wymieni się szefa resortu na kogoś innego. Jaką cenę zapłacą jednak w ostatecznym rachunku niedouczone dzieci?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

19-04-2014 [09:48] - NASZ_HENRY | Link:

Darmowy ha, ha, ha! Tusk mówił bedzie to budżet kosztowało 10 mln zł. A Ministra nadaje "Dedykujemy na każde dziecko dodatkowo 50 złotych na ewentualne dodatkowe materiały, a także 25 złotych na podręcznik do języka obcego. W sumie będzie nas to kosztowało 75 mln złotych, z czego koszt podręcznika nie jest najbardziej ważącym punktem" 75 ml już się zrobiło z 10! Maszynka do kręcenia lodów się rozkręca niebywale ;-)