Hipoteza MAK-Millera sprzeczna z prawami fizyki!

To jeden z głównych wniosków wynikających z wieloletnich badań niezależnych naukowców polskich i zagranicznych przedstawionych na dwóch Konferencjach Smoleńskich. W dokumencie końcowym II Konferencji Smoleńskiej podpisanej przez Komitet Naukowy złożony z 49 profesorów różnych specjalności i Komitet Organizacyjny czytamy:

"hipoteza jakoby w dniu 10.04.2010 samolot Tu-154 w Smoleńsku stracił kawałek skrzydła w wyniku uderzenia w brzozę, a następnie rozbił się doszczętnie w wyniku uderzenia w grunt (katastrofa typu 1A) – ta hipoteza jest całkowicie fałszywa. Istnieją niepodważalne dowody, że samolot rozpadł się w powietrzu, a na ziemię spadły oddzielne jego szczątki (katastrofa typu 2B). Powierzchnia ziemi stanowi swoistą księgę, na której zapisany jest przebieg katastrofy. Wygląd szczątków samolotu oraz ich rozłożenie na powierzchni ziemi i przeszkodach terenowych są udokumentowane na tysiącach zdjęć i filmów wykonanych przez wielu niezależnych operatorów. Ta ogromna dokumentacja zarówno w całości, jak i w szczegółach dowodzi, że powszechnie znane prawa fizyki wykluczają możliwość przebiegu wypadków przedstawionego w raportach MAK i Komisji Millera. Nawet dla osób całkowicie pozbawionych wiedzy z dziedziny mechaniki jest oczywiste, że kadłub samolotu spoczywający na lotnisku w Smoleńsku został rozerwany, a nie zgnieciony. "

Po raz pierwszy głos zabrał publicznie profesor Piotr Witakowski, animator niezależnych badań i konferencji naukowych. Dowiadujemy się, że

"żadna z oficjalnych instytucji naukowych nie podjęła badań w tym zakresie. Co więcej, żadna z tych instytucji naukowych, które z racji swojego statutu były zobligowane do badań, nie zgodziła się na uczestnictwo lub jakąkolwiek pomoc w takich badaniach."

Jak do tego doszło? Zacznijmy od góry. Można przyjąć, choć nie bez wątpliwości, że premier Tusk wspierał przygotowania i całą logistykę zbrodni smoleńskiej nieumyślnie, kierując się cokolwiek niezrozumiałą logiką bezwzględnej walki z politycznym przeciwnikiem. Działo się to przy silnym wsparciu rosyjskiej agentury, w tym agentury wpływu umiejscowionej w newralgicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa i działania państwa ośrodkach decyzyjnych.

Premier nie musiał udawać przerażenia w Smoleńsku wieczorem pamiętnego dnia. Od pierwszych chwil po katastrofie nie mógł mieć bowiem wątpliwości co do swojej części odpowiedzialności za tę potworną tragedię. Jego zaangażowanie w zacieranie śladów było zatem już świadome, podobnie jak pozostałych najwyższych funkcjonariuszy państwowych i podległych im jednostek z Komorowskim, Klichami, Sikorskim, Seremetem, Millerem, Janickim, Turowskim, Arabskim i Kopacz na czele.

W kolejnych miesiącach po katastrofie byliśmy świadkami szybkiego powiększania się kręgu osób motywowanych własnym uwikłaniem w ilości odwrotnie proporcjonalnej do stopnia uwikłania. Zacieranie śladów tak potwornej zbrodni wymagało zaangażowania wielu osób. Początkowo byli to pracownicy organów państwowych zobligowanych do zajmowania się katastrofą, od sejmowych komisji, poprzez centralne urzędy, prokuratury i sądy aż po grupy eksperckie. Zbrodnia smoleńska szczególnie obciąża osoby mające szerszy od przeciętnego dostęp do informacji, przywódców partyjnych oraz posłów obu izb i PE wspierających bądź nieprzeciwstawiających się kłamstwu smoleńskiemu. Biorąc pod uwagę zasięg oddziaływania, kłamstwo smoleńskie, a tym samym zbrodnia smoleńska nie byłyby możliwe bez świadomego uwikłania się w nie decydentów i funkcjonariuszy "zaprzyjaźnionych" mediów odbijającego się nieskończonym echem w popkulturze.

Na dole piramidy jest Masowy, którego uwikłanie ma charakter subiektywny i de facto irracjonalny jako uzasadnienie trwania w błędzie, bo ogranicza się tylko do głosowania w 2010 i 2011 na tych, którzy odpowiadają za Smoleńsk, którzy w kłamstwie smoleńskim tkwią po same uszy, którzy to kłamstwo tworzyli w odpowiedzi na kolejne dowody przeczące oficjalnym wykładniom. Otumaniony Masowy wcześniej czy później, bo jest to tylko kwestia czasu, przeżyje traumę otrzeźwienia odsłaniającego własne otumanienie i będzie to wystarczającą karą. Im wcześniej to nastąpi, tym mniejsza będzie trauma.

Istnieje jednak grupa ludzi uwikłanych w kłamstwo smoleńskie w sposób szczególny, grupa mieszcząca się gdzieś powyżej podstawy piramidy, którą trudno przypisać do którejkolwiek z przywołanych wyżej: pracownicy naukowi wyższych uczelni i instytutów badawczych, a zwłaszcza ich gremia kierownicze. Są to wszak ludzie, w których zawód wpisane jest kwestionowanie obowiązującej wiedzy na dany temat,. Wbrew temu, co na zamówienie antypolityczne twierdziła min. prof. Kudrycka i prof. Zoll, kwestionowanie obowiązującej wiedzy nie jest łamaniem etyki, lecz odwrotnie, wymogiem moralno-etycznym, istotą nauki. Hańbą środowisk naukowych jest to, że nie znalazł się ani jeden instytut, który wsparłby instytucjonalnie bądź finansowo niezależne od rządu badania katastrofy smoleńskiej. Hańbą środowiska jest szykanowanie w macierzystych instytutach tych, którzy na własną rękę prowadzili badania, organizowali i uczestniczyli w poświęconych im konferencjach naukowych czy choćby usiłowali przebić się z informacjami na ich temat. Znane są przypadki zrywania plakatów informujących o konferencji i dyrektorów placówek wydających polecenia strażnikom pilnowania by takie plakaty nie pojawiły się i informowania o osobach, które plakaty usiłowali wieszać. Hańbą polskiej nauki są rektorzy Politechniki Warszawskiej i AGH. Nawet w najcięższych czasach stalinowskich liczące się wyższe uczelnie trzymały standardy. To dzisiejsze skundlenie znacznej części elitarnego przecież środowiska samo w sobie arcyciekawe ze względu na skalę zjawiska, powinno stać się przedmiotem szerokich badań socjologicznych.

Uzupełnienie "najbardziej podatną na manipulację częścią społeczeństwa jest inteligencja – ludzie wykształceni, z wielkich miast, ponieważ mają skłonność do posługiwania się pewnymi uogólnionymi pojęciami, są podatni na działanie symbolami."

Źródło: Maria Szonert-Binienda: “Kontekst historyczny Katastrofy Smoleńskiej” (http://blogpress.pl/node/18901)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wandaherbert

09-04-2014 [22:33] - wandaherbert | Link:

Niestety to 100% prawda.Jestem 70latkiem i mam nadzieję ,ze jeszcze doczekam się wyjasnienia przyczyn tej tragedii i ukarania sprawcow tej zbrodni

Obrazek użytkownika Janko Walski

09-04-2014 [23:44] - Janko Walski | Link:

Rozumiem, że chodzi o jakąś oficjalną wykładnię, bo to że mieliśmy do czynienia z zamachem dokonanym przez szympansy Putina (nie będąc osobą publiczną nie muszę brać pod uwagę politycznych reperkusji swoich wypowiedzi co daje mi większą swobodę) nie powinno już budzić wątpliwości. Przyznam, że niewiele miałem wątpliwości już po pierwszym dniu, biorąc pod uwagę cały kontekst tragedii smoleńskiej i poprzedzający ją łańcuch wydarzeń od próby generalnej w Gruzji remont tupolewa w Rosji, przemysł pogardy rozkręcony do czerwoności oraz pierwsze godziny po wydarzeniu, parcie dezinformacji nie tylko z Rosji ale także z polskich agend rządowych, marszałkowskich i dziennikarskich, a także potraktowanie przez Tuska i Putina jadących w tym samym czasie co Tusk przedstawicieli rodzin, opóźnianie ich przejazdu by nie zakłócili cyrku propagandowego w namiocie na miejscu zbrodni z transmitowanym na żywo przepytywaniem przez Putina swoich funkcjonariuszy niczym Gierek stajennych w pegeerze. Każda chwila po katastrofie niosła wydarzenia, których nie byłoby, gdyby to nie był zamach.