Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Homosie rządzą internetem?
Wysłane przez Marcin Tomala w 05-04-2014 [21:02]
Osobiście uważam, że kreowanie problemów, sporów i dyskusji, których meritum obraca się wokół orientacji oraz preferencji seksualnych ma często wymiar polityczny, finansowy - a nie społeczny. Nie chodzi o uznanie czyichś praw, szacunku itp., lecz o władzę, awanturę, sztuczną popularność i... pieniążki. Sam zawsze, mimo konserwatyzmu poglądów, staram się trzymać banalnego, acz uczciwego w mym sumieniu sloganu - póki nikogo nie krzywdzimy, a ze swojej seksualności i popędów nie czynimy sztandarów rewolucji - guzik mnie obchodzi, co, jak, gdzie i komu - nie moja sprawa. Z wzajemnością, jeśli można.
Zawsze zastanawiałem się, na ile Ci wszyscy Biedronie, kolorowi manifestanci, tęczowe ufoludki itp. pomagają realnie środowiskom homoseksualnym, a na ile kosztem ich popularności (często na granicy ośmieszenia) budują swoje polityczne, wątpliwe moralnie kariery. Z drugiej strony barykady mamy prawicowych bojowników i innych dziwnych mikków, którzy podgrzewają celowo dyskusję, tak kontrowersyjny temat wszak zawsze pomaga - nieważne jak, ważne, że mówią. Trudno opierać się na rzetelnych badaniach i statystykach, ale w dobie "dżenderu" i homoseksualnych małżeństw, mówienie o dyskryminacji należy uznać za groteskowe. Trochę to przypomina ekologicznych wojowników, czekających na odpowiednio wysoką gratyfikację w celu wybrania właściwego drzewa do przykucia. Ot, kwestia interesów.
Co najciekawsze (i przerażające), oręż seksualnej tolerancji i politycznej poprawności zaczyna wymykać się spod jakiejkolwiek kontroli. Próbuje narzucać się wzorzec "tolerancyjności", wszelkie poglądy i postawy przeciwne uznając jednocześnie za "faszyzm", skrajną religijność, wręcz przestępstwo. Jednym słowem - jak się ze mną zgadzasz, to jesteś spoko, jak nie - to wrzucimy Cię do wora nietolerancyjnego głąba.
Teraz zagadka. Specjalnie nie napisałem w poprzednim akapicie, kto i kogo uznaje za nietolerancyjnego głąba - jak to jest zatem? Którym środowiskom możemy zarzucić większy ekstremizm w wyrażanych opiniach? Obrzucanie obelgami, sprowadzanie próby elementarnej dyskusji do poziomu wyzwisk i epitetów?
Lekcję tolerancji dostał w ostatnich dniach Brendan Eich, amerykański programista, komputerowy geniusz. Twórca skryptowego języka programowania JavaScript, z którym każdy z internautów mniej lub bardziej świadomie ma do czynienia na co dzień. 24 marca został on dyrektorem generalnym Mozilli, znanej przede wszystkim ze słynnej przeglądarki internetowej (lisek). Mimo niewątpliwych i niekwestionowanych kompetencji, nowy prezes natychmiastowo stał się celem zmasowanego ataku, głównie środowisk LGBT.
Atak dotyczył jego poglądów w kwestii legalności małżeństw homoseksualnych - Eich w 2008 roku dokonał dotacji na rzecz organizacji, które działały w sprawie wprowadzenia w amerykańskim stanie Kalifornia tzw. Propozycji 8. Prawo to miało na celu odebranie parom jednopłciowym prawa do zawierania związków małżeńskich. Co ciekawe, w wyniku referendum propozycja przeszła, uznana została za nielegalną dopiero przez Sąd Najwyższy w USA.
Mimo, iż Eich jednoznacznie ogłosił, że nie zamierza w jakimkolwiek stopniu ingerować w zasady równości, wolności słowa itd. w obrębie dotychczasowych zasad Mozilli, reakcja internautów, pracowników firmy, klientów (serwis randkowy Okcupid zablokował używanie tej przeglądarki dla swoich klientów) nie zostawiła zarządowi firmy wielkiego wyboru. Oficjalnie to Brendan Eich złożył, dla dobra Mozilli, rezygnację.
Z biznesowego punktu widzenia trudno to kwestionować, nic bardziej nie szkodzi w dobie walki o rynek urządzeń przenośnych, niż awantura o seksualne przekonania prezesa danej organizacji. Z drugiej jednak strony widać jak na dłoni, że zadecydowały kwestie pozamerytoryczne, nie związane z rzeczywistą oceną przydatności i umiejętności Eicha.
Warto zadać sobie pytanie, czy z podobną reakcją spotkalibyśmy się, gdyby twórca Javy był zdeklarowanym zwolennikiem małżeństw homoseksualnych. Odpowiedź jest oczywista. Przykład ten jaskrawo ukazuje, w obliczu jak groteskowo karykaturalnej, niebezpiecznej i żałosnej walki o prawa i tolerancję stoimy. Okazuje się, że najlepiej swoje poglądy schować, dla własnego bezpieczeństwa, głęboko w kieszeń. Czort wie, kto i jak wykorzysta je przeciwko nam.
Jeśli o to walczyli zwolennicy tolerancji, wolności słowa, równouprawnienia - to pozostaje mi szczerze pogratulować. Sukces osiągnięto z nawiązką. Aż się przypomina kawał, o tym, jakiego koloru skóry, wyznania i orientacji seksualnej warto dziś być, inaczej przechlapane na całej linii. Ponieważ jednak mi nie wolno pewnie, to dowcip sobie daruję.
A, z tego samego powodu na koniec jednak podkreślę, że słowo "homoś" użyte w tytule absolutnie nie ma znaczenia pejoratywnego. Jak podają internetowe słowniki, to po prostu "ekspresywnie o homoseksualiście", ha! Co złego, to nie ja.
Komentarze
06-04-2014 [09:47] - angela | Link: Niesamowite,jeżeli ja "rzygam
Niesamowite,jeżeli ja "rzygam ciastkiem z bita śmietaną",a jeszcze mi to ciastko każą chwalic,i popierac,a jeszcze wspolfinansowac,to jaka to wolnosc i demokracja?szok.!
To jest zniewolenie spoleczenstwa.
06-04-2014 [18:37] - NASZ_HENRY | Link: Bez zakazu pedałowania w
Bez zakazu pedałowania w Internecie się nie obejdzie ;-)