Przynajmniej cztery lata za późno

Atmosfera przedwyborcza już się udziela posłom rządzącej partii, wciąż dołującej w sondażach. W ramach rozdawania kiełbasy wyborczej grupa posłów PO opracowała nowelizację korygującej najgłupsze zapisy ustaw o drogach publicznych, autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym. Jednak zmiany są dalece niewystarczające.
 
Pozostawiono m.in. wysokość podstawowej kary (3 tys. zł) za przejazd płatnym odcinkiem bez wniesienia obowiązkowej opłaty. Jest to więc kara wielokrotnie wyższa od obowiązujących w sąsiednich krajach.
Na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury zostało przeprowadzone pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji. Jak uzasadniał pos. Stanisław Żmijan (PO) nowelizacja idzie w kierunku ograniczenia represyjności obecnie obowiązujących w tej mierze przepisów. Obowiązują one już ponad cztery lata i dopiero teraz rządząca partia wpadła na pomysł, że trzeba zmienić przepisy, pozwalające np. karać kierowcę za nie opłacenie jednego przejazdu nawet dziesiątkami tysięcy zł, gdy przejechał kilkanaście bramek naliczających opłaty. Nowelizacja wprowadza zatem możliwość karania tylko raz w ciągu doby. Mimo, że opłaty w systemie viaToll (tzw. e-myta) miały obejmować jedynie samochody ciężarowe co najmniej 3,5-tonowe, muszą je płacić także kierowcy samochodów osobowych, jadących np. na urlop z przyczepą kampingową. Nowelizacja nie zwalnia z opłat kierowców tej kategorii pojazdów, „za to” zmniejsza kary za taki przejazd z obecnych 3 do 1,5 tys. zł. Ponadto zwalnia z opłat za przejazd pojazdy uprzywilejowane w trakcie wykonywania zadań służbowych (służby ratunkowe, policja, straż graniczna, siły zbrojne, ratownictwo morskie i górnicze). W dyskusji posłowie zwracali uwagę na potrzebę zwolnienia z ww. opłat także autobusów komunikacji zbiorowej.
Podczas dyskusji pos. Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury przypomniał, że już na przełomie 2009/2010 r. podczas posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury pojawiały się głosy wątpiące w ówcześnie zaproponowany system kar za nieprzestrzeganie opłat w systemie viaToll. Posłowie PiS ostrzegali wówczas GDDKiA przed złymi rozwiązaniami w tym względzie, postulowali, by były mniej represyjne. Poseł Zauważył również, że NIK w swoim raporcie nie pozostawił na systemie opłat suchej nitki. - Za cały ten wprowadzony wówczas system odpowiedzialni są konkretni politycy - mówił dalej Adamczyk. - Najbardziej - ówczesny minister transportu Cezary Grabarczyk, ponadto Lech Witecki, szef GDDKiA oraz jego zastępcy. Adamczyk dziwił się dlaczego dopiero po czterech latach zdecydowano się złagodzić te fatalne rozwiązania. - Przecież to wszystko można było przewidzieć już po kilku miesiącach obowiązywania systemu - mówił poseł. - Można było już wtedy zwolnić z płacenia część kierowców, np. prowadzących samochody osobowe z przyczepami turystycznymi, jadących raz w roku na wczasy. Można też było pomyśleć o zlikwidowaniu możliwości zwielokratniania kary za jeden przejazd, podczas którego naliczała ją każda z mijanych bramek.
Inny poseł opozycji, Jerzy Szmit (PiS), zauważył, że wysokość kar nie powinna rujnować przedsiębiorców, zajmujących się przewozem towarów po płatnych drogach. Zdaniem posła pozostawiona w nowelizacji wysokość podstawowej kary (3 tys. zł) jest i tak rekordowo wysoka. Maciej Wroński, dyrektor Biura Prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego przytoczył podczas dyskusji konkretne dane: analogiczna kara w bogatszych krajach, jak w Niemczech czy we Francji wynosi ok. 100 euro, w Austrii – 440 euro – a więc znacznie mniej niż u nas.
Czy uda się dokonać dalszych zmian w kierunku postulowanym przez posłów opozycji i przedstawicieli przewoźników drogowych dowiemy się, gdy zakończy prace podkomisja nadzwyczajna, która ma nadal pracować nad projektem nowelizacji.